Leskowiec przed zachodem ;)

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Przypadkiem wróciłem do tej płyty no i wychodzi na to, że Kari zawsze spoko ;) Dodatkowo coś tam chyba działają dziewczyny razem z Anneke i Liv (czołówka rocka gotyckiego lat 90tych) pod szyldem Syreny, ale jakoś nie mogę się przekonać...

Zaraz po wyjeździe okazuje się, że noga kompletnie nie podaje, na szczęście chwilę po wjeździe w teren wracam do gry ;) Serduszkowym na Leskowiec, tam świetny spektakl świetlny - Babia Góra w promieniach zachodzącego słońca i kompletne pustki - to lubię. Dalej zjazd czarnym i chwila na rozkminę - powyżej zauważam sieć ścieżek. I tak spędzam tam ok. pół godziny sprzątając je z gałęzi i próbując wytyczyć fajny objazd zalegającego na szlaku głazu. Nie do końca się udaje, bo na koniec czeka mnie i tak ścianka, którą musiałem sprowadzić ;) Bez saperki nie podchodź ;) Raz jeszcze fragment serduszkowym i kierunek Gancarz. Wreszcie sucho, chociaż ślady po ciężkim sprzęcie (na szlaku turystycznym kurwa jego mać!) nadal psują wrażenie. W końcówce (na szutrze) coś atakuje szprychę w efekcie wracam z konkretnym biciem koła....
Odrobina słońca i od razu lepiej ;)
Odrobina słońca i od razu lepiej ;) © k4r3l
Singiel pod Jaworzyną (dobry na podjazd, jeszcze lepszy na zjazd:)
Singiel pod Jaworzyną (dobry na podjazd, jeszcze lepszy na zjazd:) © k4r3l
Czarny szlak do Rzyk :)
Czarny szlak do Rzyk :) © k4r3l
Zachód na szlaku ;)
Zachód na szlaku ;) © k4r3l

Pieko łydy, czyli szosa w B.Żywieckim ;)

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Tytułowa ewakuacja w wersji rowerowej :)


Sobota kompletnie nie wypaliła rowerowo - można było jednak nadrobić zaległości książkowe. Niedzieli już nie odpuściłem. Kolejny raz wybrałem się krajową 28ką z Wadowic do Suchej Beskidzkiej i co Wam to powiem, to Wam powiem, ale są na tej trasie momenty kiedy aż chciało się drzeć giembę na cały regulator: jak tu jest zajebiście! A będzie jeszcze piękniej, za rok okolica nabierze zupełnie nowego wyglądu a powstające Jezioro Mucharskie będzie świetną atrakcją dla wszystkich: turystów, rowerzystów czy nawet bezrefleksyjnych samochodziaży :) A praca wre, nawet wczoraj ciężki sprzęt był w użyciu, a wiadomo przecież, że w niedzielę to i grzech precelka sobie kupić w dyskoncie ;)

Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :)
Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :) © k4r3l
Przysiółek Koszarawa-Bystra :)
Przysiółek Koszarawa-Bystra :) © k4r3l

Dalsza droga to rewers trasy pokonywanej w ub. roku z Jakubiszonem i Gustavem - czyli Lachowice, Koszarawa, Przyborów. Muszę przyznać, że w tę stronę jest pod co pedałować. W Koszarawie skusiłem się na przysiółek Bystra i był to strzał w dziesiątkę mimo, że droga wywiodła mnie w teren, do zielonego szlaku na Przełęczy Klekociny. Ale sam podjazd był tego warty - wg altimetru momentami ponad 14% świetnej wąskiej i krętej drogi w lesie. Na górze stacja Zygmuntówka - nie skorzystałem, ale podejrzewam, że można się tam zaopatrzyć w jakieś ciepłe jadło i sama przełęcz, przez którą w ub. roku przejeżdżaliśmy, ale terenowo jadąc z Mędralowej na Jałowiec.
Świetny podjazd!
Świetny podjazd! © k4r3l


Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :)
Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :) © k4r3l

Na sam koniec moim łupem padła graniczna Przełęcz Glinne - wreszcie z nową nawierzchnią. I mimo, że lepiej się zjeżdżało to przenikliwe zimno odbierało większość tej przyjemności. Od Jeleśni sprint, bo miałem na kole przez chwilę jakiegoś górala - a co się będzie woził za darmoszkę, hehe. Z Żywca już bez większych górek, tylko przez Międzybrodzie bak tu hom. Tego mi było trzeba - niedziela przekręcona z nawiązką.

Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;)
Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;) © k4r3l

Leskowiec MTB

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(7)
Właśnie sobie uświadomiłem, że nigdy nie słyszałem oryginału. Natomiast ta wersja Szwedów jest cholernie chwytliwa ;)

Bez szału dziś, chociaż było mocne ciśnięcie na podjazdach no i trzeba było wykorzystać łaskawą aurę przed zbliżającym się załamaniem pogodowym. Tak więc na Leskowiec drogą towarową, potem zjazd singlem pod Jaworzyną (nazywaną od 2004 roku Groniem JPII - ech ta Chrystianizacja ziem polskich:)))) i konkretną rąbanką korzenno-kamienistą na czarnym szlaku. Damian jak zwykle uciekał mi na zjazdach znacząco - no cóż, na kilku podjazdach nadrabiałem :) Na koniec jeszcze musiałem się wrócić znaczny odcinek (ale przynajmniej terenowy) w poszukiwaniu kurtki, która wypadła mi z kieszonki podczas zjazdu. Zguba się znalazła, a powtórzony odcinek poszedł w nóżki elegancko ;)

Widokowo szału nie ma, ale przynajmniej nie pada ;)
Widokowo szału nie ma, ale przynajmniej nie pada ;) © k4r3l

Babia jakaś taka niewyraźna ;)
Babia jakaś taka niewyraźna ;) © k4r3l

Potrójna (Beskid Mały) ;)

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Goście z The Dead Goats (Białystok) po prostu niszczą! Dobry soundtrack do dzisiejszych zjazdów ;) Czekam na CD :)

Mała przerwa w szosowaniu (w końcu ileż można!;) i wyskok na MTB w okoliczne górki. Padło na Potrójną i klasyk czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Kocierskiej. Na Potrójnej sesja foto przy kapitalnie oświetlonej promieniami zachodzącego słońca i ciągle jeszcze białej Babiej Górze, jakieś wygłupy, wiadomo :)

Potrójna - jeden z ciekawszych szczytów w B.Małym ;)
Potrójna - jeden z ciekawszych szczytów w B.Małym ;) © k4r3l

Gwarancja fajnych widoków ;)
Gwarancja fajnych widoków ;) © k4r3l

Później już był tylko ogień! Damian już na sztywniaku mi odjeżdżał, ale na fullu to się gość po prostu teleportuje! Te wszystkie drobne nierówności, z którymi ja - prosty użytkownik hardtail'a - borykam się co chwila, pokonywał z gracją czołgu - zwyczajnie nie robiły na nim żadnego wrażenia. No i musiał czekać co chwila zanim ja się dotelepałem :D

Cyrkowiec jakiś :)
Cyrkowiec jakiś :) © k4r3l

Ponad 40-letnie Camaro na Kocierzu! :)
Ponad 40-letnie Camaro na Kocierzu! :) © k4r3l

Okoliczne przysiółki (rozjazd) ;)

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Co prawda Lemmy ostatnio podupada na zdrowiu, co przypomina nam, że nic nie trwa wiecznie, to jednak dzięki takim płytom jak "The World is Yours" i kilkunastu ją poprzedzającym wiemy, że gość jest wielki a w kontekście muzyki, którą tworzy razem z Motorhead od 1977 roku już niemalże nieśmiertelny!


Nie miałem nigdzie jechać, ale też wysiedzieć na dupie nie mogłem. Poza tym niedziela, a jak niedziela, to wiadomo, kierunek Łagiewniki. Eee, wróć, gdzie tam - na Rzyki pojechałem zrobić łagodny rozjazd po wczorajszych górkach ;)  Mapki brak, bo komputer mi się spieprzył a w pracy (ciiii;) nie mam softu do zrzucania śladów.

Powrót do naturalnego izo :)
Powrót do naturalnego izo :) © k4r3l

Białe zło już na wykończeniu :)
Białe zło już na wykończeniu :) © k4r3l

Tour de Rzyki ;)
Tour de Rzyki ;) © k4r3l

Cztery cholery ;)

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Bruki...

Tytułowe cholery to oczywiście przełęcze, na które dziś była wspinaczka. Ale wyjazd, z powodu bólu głowy, jakiś słaby. Dziwna pogoda, słonecznie, ale wietrznie, momentami duszno jak by się miało na burzę.
Widokówka z Żywca :)
Widokówka z Żywca :) © k4r3l

Na trasie co chwila jakiś rowerzysta/rowerzystka - widać sezon już rowerowy wystartował na dobre (dziś nawet sąsiad pompował koła w rowerach rodziny;), a w telexpresie mówili też, że w tym roku rower będzie po prostu... modny :)

Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;)
Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;) © k4r3l

Kocierska to już niemalże agonia - ale mimo to dokręciłem jeszcze do paczkomatu po drugi łańcuch ultegry (pierwszemu właśnie stuknął tysiaczek;) Niestety jazda nie pomogła uporać się z bolącym łbem, czyli jednak było za intensywnie:) A już jutro wyścig po kocich łbach - "Piekło Północy":  Paryż - Rubaix :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :) © k4r3l

Tak to widzi Team Sky - dobrze, że jadą na koksie to ich te wszystkie upadki tak nie bolą ;)

Mocna szosa ;)

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Wpadła mi w ręce płyta polskiego zespołu Neoheresy obracającego się w dość specyficznych kręgach folkowo-symfonicznych - bardzo przyjemne i intrygujące granie.


Z roboty wróciłem lekko podku*wiony, więc jak najbardziej na rękę było mocne depnięcie na pedały. Dzień wcześniej zgadałem się z Damianem, że jeżeli będzie pogoda to ciśniemy. I pojechaliśmy, po 17, a mimo to słońce ciągle jeszcze było wysoko. Podkreślam słowo słońce - ostatnio dość nieobecne :)
Kierunek Porąbka ;)
Kierunek Porąbka ;) © k4r3l

Początkowo toczyliśmy się leniwie, dokręcając jedynie na zjazdach, cała Wielka Puszcza przegadana, ale po Przełęczy Targanickiej przyszła uphill'owa "chcica". Po kolei zaczęliśmy wymyślać coraz to fajniejsze ścianki w okolicy, dzięki czemu na sam koniec byliśmy nieźle ujechani :)
Chill przez Wielką Puszczą ;)
Chill przez Wielką Puszczą ;) © k4r3l

Przy okazji zaznaczyłem swoją obecność na kilku segmentach Stravy w okolicy - fajna zabawa, chociaż z racji ułomności gps'u mało wiarygodna. Ale zawsze to jakiś dodatkowy motywator. Nie ma to jednak jak podjazdy z kimś mocnym - gdyby nie to, że Damian tak cisnął pod górę to trening byłby z pewnością mniej efektywny. Dziś pauza, odpoczynek, jutro pewnie znowu coś z "grubej łydki" ;)

Po pustej pseudoobwodnicy ;)
Po pustej pseudoobwodnicy ;) © k4r3l

MTB ( okolice Kocierza)

Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Coś się zaczyna, coś się kończy. Nadszedł kres dla bielskiej punkowo-hardcore'owej kapeli Eye For An Eye - to chyba dobry moment, żeby w końcu nabyć ich ostatni materiał na CD. To smutne wydarzenie poprzedził jednak dość zabawny epizod, w którym jakaś grupka nacjonalistycznych dzieciaków użyła ich wersji coveru Warzone dla wzmocnienia przekazu swojej chorej ideologii. Beka z typów :D No i na pożegnanie jeden z ich najlepszych utworów korespondujący niejako z tym, co robimy na dwóch kółkach. Pasja.


Niedzielna depresja wynikająca z fatalnej pogody a tym samym braku rowerowania (i po części piwa, które postanowiło się skończyć;) sięgała zenitu, a poniedziałek wcale nie zapowiadał się lepszy. Z inicjatywą wyszedł jednak Damian, a wiadomo, że to zawsze większa motywacja jak się ma jakieś towarzystwo na odpowiednim poziomie ;) Trasę zaproponowałem ja, żeby nie męczyć kolejny raz okolic Leskowca pojechaliśmy w stronę Złotej Górki (ok.700m n.p.m.).

Taki warun, o. :)
Taki warun, o. :) © k4r3l
Zaciesz :)
Zaciesz :) © k4r3l

Dużo błota, ale od pewnej wysokości zaczął przeważać śnieg, raz zmrożony, innym razem kopny, który wymiksowany z błotem przybierał konsystencję kleju. W pewnym momencie z powodu zaciągającego łańcucha byłem wyłączony z młynka (strasznie irytująca rzecz kiedy jesteś w środku wymagającego podjazdu).

Czasami trzeba przybutować - w lecie się to podjeżdża ;)
Czasami trzeba przybutować - w lecie się to podjeżdża ;) © k4r3l
Singiele na mikrostoku narciarskim ;)
Singielek na mikrostoku narciarskim ;) © k4r3l

Na sam koniec zaliczyliśmy Przełęcz Kocierską, z której zjechaliśmy po swoich śladach, czyli fenomenalnym jak zawsze zielonym. Tym razem fun był większy - jazda w takich warunkach to świetny trening równowagi i opanowania koła ;) 3h jazdy, ponad 1h doprowadzania siebie, ciuchów i roweru do ładu - ale warto było, hehe.
Chyba przesadziłem z tymi oponami 2.4 ;)
Chyba przesadziłem z tymi oponami 2.4 ;) © k4r3l
Powrót ze śniegiem na giembie ;)
Powrót ze śniegiem na giembie ;) © k4r3l

Kocierska x 2 (3)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Przed świętami radio zaczęło tak smęcić, że musiałem się przełączyć na coś innego. Wybór padł na znakomity album, który świętował w miniony piątek 19 lat! Jak dla mnie wciąż broni się znakomicie!



Taka przerwa w jeździe bywa irytująca, zwłaszcza, że ostatnio człowiek się fajnie rozkręcił, a tu go ten parszywy nawrót zimy sprowadził na ziemię. No cóż, cały tydzień zastoju i dopiero drugie okienko pogodowe sobotniego popołudnia wreszcie udało się wykorzystać. Jako, że sypało jeszcze pół godziny wcześniej, to podgórskie asfalty mokre. Brak ochraniaczy okazał się bolesny głównie na zjazdach, na których bryzgająca spod kół woda skutecznie wychłodziła stopy. No ale przełęcz zaliczona dwukrotnie bez żadnych perturbacji.

Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;)
Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;) © k4r3l

Inna sprawa, że ostatnio wrzuciłem na Stravę dwa moje logi i się złapałem za głowę jakie tam ludzie czasy kręcą :D Udało mi się zająć 4 miejsce na... segmencie dot. downhillu z przełęczy a o reszcie wolę nie wspominać. Kolesie robią 400m przewyższenia na odcinku 4 km ze średnią 20km/h - o czym my tu w ogóle rozmawiamy :DDD Cyborgi jak nic :)

Uphill: Przeł. Targanicka, Hrobacza Łąka (1/2), Żar, Przełęcz Kocierska

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(11)
Cały dzień na rowerze z jedną płytą w słuchawkach. A to już coś znaczy. Np. to że jest na tyle dobra i absorbująca, że można jej słuchać na zapętleniu ;) Kto by pomyślał, że Alice in Chains nagrają po śmierci swojego frontmana tak świetny album? No właśnie, w sumie to tylko świetny, bo te Lane'em na wokalach są wybitne i ponadczasowe.



Te zmiany czasu w weekendy to porażka, powinny się odbywać normalnie w tygodniu, na dniówce ;) No nic, nie wstałem na tyle wcześnie by spotkać się z ekipą w okolicy, więc czekała mnie samotna jazda. Ale tak też lubię, a może nawet i przede wszystkim? Nie ma co prawda do kogo gęby otworzyć, ale jedzie się własnym tempem i samemu planuje się trasę. A ta rodziła się dziś na bieżąco, bo w sumie sam nie wiedziałem co jechać. Miał być Przegibek, ale kiedy zobaczyłem dwóch rowerzystów cisnących pod Hrobaczą ruszyłem za nimi ;) Po drodze ustaliłem, że robię tylko połowę tej górki, do miejsca gdzie asfalt znacząco się pogarsza. Dałem radę, gps pokazuje w najbardziej stromym miejscu 23.6% :)
Targanicka zawsze spoko ;)
Targanicka zawsze spoko ;) © k4r3l
Jadziem tam! :)
Jadziem tam! :) © k4r3l

Dalej na Żar - spokojnie, swoim tempem. Zaczyna mnie wkurzać strzelający support. Na górze jednak pocieszenie: nie działa kolejka, a tym samym tamtejsza knajpka. Efekt? Na szyczcie, mimo otwartej wyjątkowo dla samochodów drogi, zaledwie garstka ludzi :) Widoki marne i na dodatek zaczyna mocno wiać - dziś pogoda była bardzo zmienna. Od słońca do całkowitego zachmurzenia - najważniejsze jednak, że nie padało. Na drogach całkiem sporo rowerzystów - zjeżdżając z Żaru mijało mnie kilku kolejnych śmiałków.
Magurka spod Hrobaczej ;)
Magurka spod Hrobaczej ;) © k4r3l
Widoki z Żaru ;)))
Widoki z Żaru ;))) © k4r3l

Na koniec małe urozmaicenie - jazda do Żywca, gdzie, mam nadzieję, iż zakończył się półmaraton dookoła jeziora Żywieckiego. Na ulicach widać jeszcze biegaczy, ale wszyscy powoli rozjeżdżają się do domów - miast zakorkowane - nic dziwnego, w biegu wzięło udział 1800 zawodników! Na koniec zostawiam sobie "swoją" Przełęcz Kocierską - zawsze dziwi mnie to, że po tym uphillu w człowieka wstępują jakby nowe siły i może wracać do domu ze średnią oscylującą koło 40km/h. Udany dzień, no i najważniejsze, dziś nikt nie chciał mnie rozjechać, hehe.