Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Ciorny

Dystans całkowity:6044.20 km (w terenie 1908.00 km; 31.57%)
Czas w ruchu:425:39
Średnia prędkość:13.62 km/h
Suma podjazdów:153985 m
Suma kalorii:2666 kcal
Liczba aktywności:116
Średnio na aktywność:52.11 km i 3h 52m
Więcej statystyk

W poszukiwaniu uchodźców.

Niedziela, 27 września 2015 · Komentarze(3)
Daniel raczył u siebie wspomnieć moją skromną osobę ze względu na upodobania muzyczne - no cóż, gdyby każdy słuchał tego samego, albo, o zgrozo, istniał tylko jeden gatunek (np. muzyka klasyczna) to świat byłby zwyczajnie nudny. Dlatego cieszmy się tą klęską urodzaju, bo to dar jest niezwykły ;) A jako, że sezon na grzybki trwa w najlepsza taka pieśń z płyty "Diabeł" Non Opus Dei ;)


Gdzie robić przerzut ludności jak nie w górach - wszak do granicy ze Słowacją nie ma przecież daleko. Nie spotkałem tam jednak żadnych uchodźców próbujących szturmem przejąć nasz kraj, za to jestem (nie)święcie przekonany, że kilkoro rodaków spotkanych na szlaku mogło mieć ukryte skłonności ksenofobiczne, rasistowskie czy inne np. jełopskie. Podejrzewam, że takie osoby znalazły by się też w gronie pielgrzymów wracających z niedzielnej mszy na Groniu JPII. Zresztą to może być Twój sąsiad, Twoja koleżanka, pani z lokalnego sklepiku... Przemawiają za tym statystyki i ta fala, nie tyle panicznego lęku przed "obcymi", co racjonalnie niewytłumaczalnej nienawiści w nich skierowanych. To jest ten czas kiedy homo sapiens zaczyna przypominać na powrót homo erectusa.

Migawki z trasy ;)
Migawki z trasy ;) © k4r3l

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/401584190/embed/df0f596babeccde3962741127aedab33c028e135">

XC4fun + dokumentacja audio-wideo ;)

Sobota, 19 września 2015 · Komentarze(5)
Skoro taki Gustav może sobie wrzucić za jednym zamachem 1200km (<--- obczajcie to!) to moje dwa łączone wpisy z dystansów znanych szerzej jako cienkie nikomu krzywdy wyrządzić nie powinny :)  

Tak było ;)
Tak było ;) © k4r3l

Zdjęć mało, jest za to kolejna filmowa superprodukcja, której akcja rozgrywa się w mrocznej scenerii beskidzkich lasów :D To już efekt sobotniego wyjazdu na spontanie, który zakończył się zerwanym łańcuchem kilkaset metrów przed domem (niewyregulowana przerzutka + tanie shimano ;) Endżoj ;)



height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/395704302/embed/3ccd5c5884aa9f59f8d6e7bd2f8a162c283cbac5">
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/394900437/embed/d80caa20942aa00107c1d60e333b34808ce9eabd">

Niespodziewane MTB poniedziałkowe ;)

Poniedziałek, 14 września 2015 · Komentarze(0)
Występ badź co bądź black metalowego hordu Odraza zarejestrowany w krakowskim muzeum historycznym mieszczącym się w Fabryce 'Emalia' Oskara Schindlera. Wydarzenie absolutnie bez precedensu!


Mimo, że wczoraj 13ty, to dopiero dziś czarny kot przebiegł mi drogę i to zaledwie po kilku minutach od wyjechania z domu - taka sytuacja burzy wewnętrzny spokój, zwłaszcza przed wyjazdem w górski teren. Na szczęście piszę to nadal sprawnymi dwiema rękami, więc nie taki kot straszny jak go malują ;) Przyszedłem do pracy po urlopie, ale mnie wygonili jeszcze na jeden dzień, więc długo się nie zastanawiając wybyłem czym prędzej na 2 kółka, a że pogoda była wymarzona (słońce, mocny choć nie przeszkadzający wcale wiatr) to kręciło się świetnie.
Migawki z trasy ;)
Migawki z trasy ;) © k4r3l

Dziś odrobinę eksploracyjnie oraz filmowo, czego efekty niebawem (jak uzbiera się jeszcze trochę materiału, bo brakło baterii, żeby dokręcić kilka kluczowych sekwencji;). Tym razem trasy wokół Leskowca (kilka skałek i dawno nie jeżdżonych szlaków) oraz wizyta w Jaszczurowej skąd wracałem się wariantem bezszlakowym, który choć ciężki to nie obfitował we fragmenty chodzone (raptem raz czy dwa po kilkanaście metrów). Życzyłbym sobie jak najwięcej poniedziałków w takim "biurze" ;)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/392119891/embed/b0d56ada25c83d03afac0c134ae0d3818f2d6202">

Na tropie Bokserów, czyli ęduro w Beskidzie Małym ;)

Sobota, 12 września 2015 · Komentarze(3)
Czy może być coś lepszego niż towarzysko-rowerowa sobota? Jasne, że tak. Moglibyśmy skończyć jazdę np. na wspólnym browarze, jednak z różnych względów było to niemożliwe ;) Z rana dzięki wehikułowi Damiana teleportujemy się do Wilkowic pod Magurkę, gdzie ugadani jesteśmy z nie byle kim na objazd tamtejszych ścieżek 'enduro' o kryptonimie Boksery. Za przewodnika robi nie kto inny jak serwisant kadry MTB / Kross Racing Team - Maciej (Bike Doctor Service), którego zadaniem jest oprowadzenie nas po tych arcyciekawych agrafkach na stoku Magurki Wilkowiciej. Z kolei na audyt zjechała zacna ekipa ze Śląska - znana wszystkim bikestatowiczom Dorota (mambaonbike), która zjawiła się w towarzystwie Artura, Kuby i Grzegorza (SCS OSOZ). A więc siodło w dół i jazda!

Ekipa zwarta i gotowa - ogień!
Ekipa zwarta i gotowa - ogień! © k4r3l

Jaki przyświecał nam cel? Zapoznanie się z trasą oraz przede wszystkim fun będący wypadkową adrenaliny, zmęczenia i ogólnie pojętej radochy wynikającej z pokonywania technicznych zjazdów najeżonych ciasnymi i stromymi agrafkami wypełnionymi korzeniami, kamieniami oraz sztucznymi dropami. Te ostatnie, zwłaszcza w rozmiarze XXL, odpuszczałem (szkoda by było zmarnować pogodny weekend na wizytę w szpitalu;) jednak ekipa świetnie temat ogarniała, a Maciej cierpliwie tłumaczył jak najlepiej zabrać się do pokonania danej przeszkody. W tym miejscu szacun dla Doroty za zjechanie kilku kosmicznie wyglądających (zarówno z góry jak i z dołu) sekcji ;)

Jak to zjechać panie doktorze? ;)
Jak to zjechać panie doktorze? ;) © k4r3l

Wspólnie pokonaliśmy Boksery 1 i 2, przy czym ten drugi zdecydowanie był przyjemniejszy z wyraźnie odczuwalnym "flow". Na trzeciego już nie pojechałem z ekipą, bo nie chciało mi się podjeżdżać czwarty raz pod Magurkę ;) Zamiast tego odświeżyłem sobie zjazd z Czupla (czerwony/żółty/zielony), następnie podjazd zielonym na Przełęcz Isepnicką (niespodziewany KOM na mega-sztywnym segmencie - miał nosa ten co go tam założył;) i dalej w kierunku Kocierza. Typowa turystyka z masą podjazdów i zjazdów. Dzięki ekipie za wyjątkowo udane sobotnie przedpołudnie!

Nudy na szlaku ;)
Nudy na szlaku ;) © k4r3l

MTB (Złota Góra, Trzonka)

Wtorek, 8 września 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Pogodowo mam nadzieję, że to będzie złota polska jesień, natomiast muzycznie nie mam już wątpliwości: czarno to widzę ;) Nowa Mord'a'stigmata jest świetna!


To taki trochę paradoks - być na urlopie i kręcić po okolicy. Dziś lajtowa przekrętka w celach filmowo-zdjęciowo-eksploratorskich ;) Tereny dawno nie odwiedzane: widokowy zielony szlak w okolicach Trzonki, wymagający żółty w rejonie Złotej Góry i czarny z tajną miejscówka poza szlakiem czyli Warownią na trakcie. To samotna skała pośród drzew, z której rozpściera się magiczny widok na północny skraj Beskidu Małego i wijącą się nitkę Traktu Cesarskiego, którym zazwyczaj poruszam się na szosie walcząc o jak najlepszy czas pod Przełęcz Kocierską ;) Dalej jest już tylko Śląsk :)
Idzie jesień i to mi się podoba ;)
Idzie jesień i to mi się podoba ;) © k4r3l

Efekty dzisiejszego wyjazdu w filmowej pigułce :) Muzykę grozy dostarcza jak zwykle niezawodny w takich wypadkach Modestep ;)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/388287515/embed/9d05c10c3abcd664a634422ebfe063c7bcae742f">

MTB (pochmurny klasyk)

Niedziela, 6 września 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Muzycznie pozostajemy w słowiańskich klimatach, bo właśnie zbliża się premiera mini albumu Thy Worshiper. Ależ to jest piękne, organiczne i niezwykle bogato zaaranżowane granie!

Krótko, tak żeby się nie zasiedzieć do reszty na tym urlopie. Deszcz? Wiatr? Chłód? To naprawdę żadna przeszkoda i warto ruszyć się w góry jeśli nie dla samej frajdy wynikającej z obcowania z przyrodą to chociaż na piwo ;) My połączyliśmy dziś przyjemne z pożytecznym napawając się po drodze klawymi widokami skończyliśmy w schronisku na Jaworzynie przy zimnym okocimiu ;) Pod Leskowcem tylko 8 stopni - trzeba odkopać cieplejsze ciuchy, bo niechybnie zbliża się jesień, a z tego co wieszczą serwisy pogodowe w wyższych górach już nawet sypnęło ;)
Rowery, kunie, góry ;)
Rowery, kunie, góry ;) © k4r3l
Na Potrójnej jak zwykle widokowo ;)
Na Potrójnej jak zwykle widokowo ;) © k4r3l
Leskowiec również oferuje przyjemne dla oka landszafty ;)
Leskowiec również oferuje przyjemne dla oka landszafty ;) © k4r3l
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/386456370/embed/22c0b47f24c74383e75696d6bf565c946f789c14">

Hasztag: żenua ;)

Czwartek, 3 września 2015 · Komentarze(3)
Raz na rok się zdarza. Jesz konkretne śniadanie, pakujesz plecak a wszystko to z myślą o 50, może 60 km górskiej wyrypy. Wracasz po godzinie :D Nie szło kompletnie. Lamiłem na najdrobniejszych technicznych elementach, nie czułem 'flow', nie było przyjemności z pokonywania korzonków i innych naturalnych przeszkód. Na dodatek stery upomniały się o serwis - nie lubię jak mi coś strzela, tyka, cyka i ogólnie grozi odpadnięciem ;) Może jutro spróbuję raz jeszcze ;)

Coś nowego ;)
Coś nowego ;) © k4r3l

Piekielny Beskid Śląski ;)

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · Komentarze(8)
Kategoria >100, bike: Ciorny
Uczestnicy
Właśnie tego potrzebował Judasz - księdza! :P :D


Absolutny klasyk jeżeli chodzi o Beskidy koniecznie od przejechania przynajmniej raz w roku! Razem z Markiem chętnym na górską poniewierkę po tygodniu w, co tu kryć, płaskim jak naleśnik Opolu zaplanowaliśmy konkretną wyrypę. Po drodze takie smaczki jak Karkoszczonka, Salmopol, Malinów (zjazd z niego ge-nial-ny!), morderczy podjazd pod Malinowską Skałę, dalej patelnia w drodze na Skrzyczne.

Tresna w porannej mgle ;)
Tresna w porannej mgle ;) © k4r3l
Gomole na Karkoszczonce ;)
Gomole na Karkoszczonce ;) © k4r3l
Marek robi dym na zjeździe z Malinowa ;)
Marek robi dym na zjeździe z Malinowa ;) © k4r3l
Zwiecha na Malinowskiej ;)
Zwiecha na Malinowskiej ;) © k4r3l

Tu spotykamy ex-bikestatowiczkę Mambę, która razem z Arturem podobnie zresztą jak my, planuje zjechać do Buczkowic wymagającymi szlakami ęduro. Lamię na nich jak zawsze, raz nawet łapię bliski kontakt z matką ziemią, ale ogólnie jest fun! Nie jedziemy długo razem. Kiedy snejka łapie Marek, mówimy im, żeby jechali, bo nie ma sensu, żeby przez nas tracili czas, kiedy my mamy zaplanowaną całodniową wyrypę. To był dobry wybór, bo 15 minut później dętkę dobijam ja. I to z przodu. Pozazdrościłem Dorocie jej magicznego ciśnienia 0.8 bar! i przeholowałem z popuszczaniem wiatru ;) Fajnie było spotkać znaną blogerkę na szlaku, która nie jest szafiarką :D Pozdrówki ;)

Patelnia w stronę Skrzycznego ;)
Patelnia w stronę Skrzycznego ;) © k4r3l
Wszędzie dobrze, ale w cieniu najlepiej ;)
Wszędzie dobrze, ale w cieniu najlepiej ;) © k4r3l
Niespodziewane spotkanie na szlaku ;)
Niespodziewane spotkanie na szlaku ;) © k4r3l

W Szczyrku przerwa w Biedrze na zapasy (żymły, woda i takie tam;) Okazuje się, że moja połatana butaprenem dętka nie wytrzymuje temperatury. Dzięki Markowi mogę jechać dalej, chociaż gdybym wiedział co nas czeka, to pewnie bym zawrócił :) Podjazd na Klimczok niebieskim a później zielonym szlakiem do było coś niewyobrażalnego w tym upale. Od tego momentu zaczęły mnie łapać skurcze czego efektem było prowadzenie nawet na płaskich odcinkach, ale przynajmniej trawers na zielonym obfitował w epickie widoczki, więc nie narzekałem. Zjazd do Bielska tym razem osławionym w środkowisku Dziabarem - no jest co zjeżdżać - tylu agrawek dawno nie jechałem. Część sprwoadzałem, ale już byłem tak przegrzany, że nie chciałem ryzykować gleby, nawet mając na względzie, że tam szpital niedaleko ;)

Markowy snejk ;)
Markowy snejk ;) © k4r3l
Zielony trwers Klimczoka ;)
Zielony trwers Klimczoka ;) © k4r3l
Bielsko-Biała ;)
Bielsko-Biała ;) © k4r3l

Po hamburgerze, lodziku i pepsi na Dębowcu kończymy wspólną jazdę - Marek jedzie na kawę do Marzen a ja cisnę na hałs. Oczywiście przez Przegibek i Targanicką - górskie, ale najspokojniejsze warianty biorąc pod uwagę ruch na drogach. Ostatnią przełęcz już robię z buta - skurcze są tak mocne, że nie pomaga nawet typowo górskie mielenie 22x34 ;) Byłem bardziej po tej trasie zmięty niż zeszłotygodniowych 400! Wściekły upał i mega sztywne podjazdy zrobiły swoje. Wypiłem chyba ponad 5 litrów różnych napojów (1l pepsi, 1.4l izo domowe, 1.5l 4move, 1l wody zwykłe i smakowe) a mimo to nie uniknąłem skurczy. Pomagało też polewanie się wodą z bidonu - bez tego resztki tego co nazywają mózgiem miałbym ugotowane!

MTB (dziury w nodze;)

Czwartek, 20 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Kategoria bike: Ciorny, 0-30
To miał być wypad "bez historii" no ale życie to zweryfikowało ;) Schylając się po pustą plastikową butelkę wyrzuconą w lesie (pewnie musiała ważyć TONĘ!) za pomocą blatu naznaczyłem sobie nogę z tyłu (z przodu już mam odbite zęby;) trzema pięknymi szramami. Chciał być człowiek dobry to ma... ;) Swoją drogą nic mnie tak nie wkurwia jak śmiecenie w lesie - trzeba być skończonym baranem. Co prawda incydent miał miejsce na trasie Półmaratonu wadowickiego, ale nie chciałbym winy zwalać na biegaczy. Jeżeli jednak któryś z nich wywalił tą butelkę niech sczeźnie ;)

Atakujemy Leskowiec ;)
Atakujemy Leskowiec ;) © k4r3l

Pustynne beskidy :| + wideło ;)

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Sobota, święto maryhuanen (Marii Zielnej;) - nic tylko uciekać do lasu ;) Pod Kocierzem łapię koło dziewczyny z Krakowa i tak nam ten podjazd mija na gadkach-szmatkach okołokolarskich ;) Wjazd do lasu i od razu w głowie magiczny przycisk przestawia trybiki w głowie (i mięśniach;) z asfaltu na opcję podłoża mieszanego niejednokrotnie wyboistego ;) Jadę bez spiny, a mimo to wylewam hektolitry potu. Jednak każdy obrót korby oznacza jedno - poruszające się powietrze! ;)



Zajawka filmowa trwa - w tak zwanych "fajnych miejscach" budzi się we mnie Spilberg :D i kręcę te swoje pokraczne sekwencje. Jednak oglądając to później wiem, dlaczego kocham MTB (szosę też, a jak!) - to zwyczajnie świetna zabawa! Susza w Beskidach jest zatrważająca - na dowód kilka ujęć stacjonarnych dokumentujących to zjawisko. Nie dojeżdżam do Leskowca, bo chwilę wcześniej łapie mnie ulewa i ewakuuję się w dół słysząc za sobą w niewielkiej odległości grzmoty a kątem oka rejestruje błyski. Uff, to już drugi raz w tym samym miejscu dorwała mnie burza i deszcz - tym razem jednak było to bardzo potrzebne a ja przypomniałem sobie co to znaczy zmoknąć a nawet zmarznąć ;) Co ciekawe w Andrychowie nie spadła w tym czasie ani jedna kropla...

Tak było ;)
Tak było ;) © k4r3l