Kolejna opcja na trasę z Kocierza. Czerwonym, tym razem w drugą stronę, na Żar. Dwa ciężkie podejścia a poza tym droga jak na fotach. Na szczycie mnóstwo wrażeń dzięki startującym paralotniarzom (były też komiczne sytuacje, jak chociażby przeskok okrakiem nad siedzącymi niżej turystami nagrodzony oklaskami albo, z braku rozbiegu, przedzieranie się z paralotnią przez krzaki - tutaj nagrodą był tylko śmiech, ale sam przyznaje, że komicznie to wyglądało:) Nie odmówiłem sobie zjadzu z aru (padło kolejne vmax=68 kmph), ale te 'święte krowy' idące rzędem całą drogą i zaparkowane na poboczach samochody strasznie wku*wiały... Później powrót przez Międzybrodzie Bialskie, Porąbkę (jest wreszcie nowy asfalt za zaporą!) i Wlk. Puszcze (ta dla odmiany rozkopana, jak położą nową nawierzchnię, to pewnie natężenie ruchu znacząco wzrośnie, niestety...)do Andrychowa.
Z Khronosem po pobliskich wioskach. Wypad raczej dla pogadania a nie dla rowerowania, ale 20km i tak jakoś stuknęło. W międzyczasie trafił się jeden wariat drogowy, który się brał za wyprzedzanie 'od dupy strony' kolumny aut jadących z naprzeciwka. Popatrzyłem gówniarzowi w oczy i pokazałem, ze go chyba "pojeba*o". Na koniec jeszcze szybkie piwko na moście kolejowym pod domem i powrót.
Zacząłem od wizyty u Khronosa, później Brzezinka-Targanice-Przełęcz Kocierska (718 m.n.p.m) i dalej czerwonym - Potrójna (Czarny Groń 892 m.n.p.m) i przez Rezerwat "Madohora" na Łamaną Skałę (929 m.n.p.m). Po drodze sporo momentów wymgających prowadzenia roweru. Był plan żeby wrócić stamtąd żółtym do Rzyk Praciaków, ale zejście wyglądało nieciekawie, więc uderzyłem na Leskowiec (922 m.n.p.m).Później dłuuugi downhill niebieskim do Ponikwi, momentami naprawdę ekstremalnie, ciężko byłoby pieszo a co dopiero na rowerze... Ale w uszach Slayer, więc ekstrema porównywalna :D Tutaj, już na asfalcie, szlak zgubiłem, ale uznałem, że śmignę do Wadowic i nabiję tym samym kilometrów:) Tam infrastruktura drogowa trochę mnie przytłoczyła (same ronda i ciągnące się w nieskończoność obwodnice), ale jakoś wróciłem na drogę krajową nr 52 do Bielska-Białej. Powrót, kolejny raz, tuż przed zmrokiem. Zapamiętać: zabierać ze sobą lampki!
No i mam swojego byczka:) rogi przyszly wczoraj, wiec dzisiaj juz jezdzilo sie calkiem komfortowo. Kokpit nabral zadziornosci przybierajac jednoczesnie niewiele na masie. Oczywiscie dla pewnosci wybralem kilka podjazdow, gdzie moglem sprawdzic jak sie sprawuje nowy nabytek. Rogi okazaly sie perfekcyjne, specjalnie dobralem ksztalt i dlugosc jak w "Staruszku", bo jak wiadomo lepsze jest wrogiem dobrego:) Ale oczywiscie rogi to nie tylko podjazdy, to takze proste, gdzie mozna dac troszke odpoczac dloniom - tutaj takze bez zarzutu:) Dzisiaj modyfikacja trasy na Zagórnik - Sułkowice Bolęcina (5km podjazd asfaltem) z fragmentem Rzyk (asfalt klada tam nowy nareszcie) i troche terenu miedzy polami uprawnymi.
Nadazyla sie okazaj by troche mocniej depnac w pedal. Troche podjazdow asfaltowych i kretych lesnych sciezek. Pozniej dlugi i ciekawy zjazd asflatem po katem powiedzmy 20 stopni, vmax 64km/h i jeszcze byl zapas:) Glownie chodzilo mi o sprawdzenie korby - tym razem wizyta w serwisie nie byla potrzebna, widac stara byla obrobiona... Oponki racing ralph (2.1) na szutrze sprawuja sie raczej slabo, trzeba sie pilnowac, zwlaszcza na zakretach... Generalnie bardzo rzeski, pogodny poranek sprzyjal pedalowaniu.
Chcialem sprawdzic jak sie rower sprawuje w terenie. Wybralem lesne sciezki okolice Panskiej Gory i Zagornika (ściółka, blotko, kamienie). Na podjazdazch brakuje jednak rogow (miejsce juz na nie przygotowane:) Amor ladnie sie blokuje, ale trzeba pamietac o odblokowaniu w terenie, bo doswiadczamy wtedy nieprzyjemnych trzaskow. Problem z korba ponownie wystapil, odwiedzilem serwis, zostala mi wymieniona na nowa. Jezeli dalej beda luzy, to do wymiany pojdzie support (w nowym rowerze!) Poza tym trzeba sie przyzwyczaic do wysokosci (rama wieksza o 2 cale niz dotychczasowa:) Co do dentek z wentylem Presta sam serwisant zasugerowal mi rozwiercenie kol wiertlem 8mm pod samochodowy. Jeszcze nie podjalem decyzji, bo niby Presty trzymaja lepiej, ale tez trzeba umiec je pompowac:) Nastepny test wkrotce...
Pierwsza jazda Medżika... Trasa raczej znana, modyfikacja Tour de Zagórnik. Pierwsze wrażenie super. Sprzęt ma kopa, dobrze się prowadzi i jest dosyć zwrotny jak na 21 cali. Nie mogę przyzwyczaić się do kierownicy, węższa niż w poprzednim bajku. Może trzeba będzie wymienić, kwestia czasu i objeżdżenia:) 9,99km na liczniku (czyżby jakiś zły omen?:) czuje luz pod lewą nogą, winę zwalam na szajs pedały, ale po bliższym wglądzie przyczyna jest klarowniejsza: korba się poluzowała. Oczywiście wyjechałem bez grama klucza przy sobie i do domu przez następne 7km kulałem się ślamazarnie...:) xt chodzi bardzo płynnie, slx musi się dotrzeć, bo ma opory:) Oponki shwalbego to raczej na asfalt niż w teren, ale trzeba je zjeździć. Poza tym bajk bajka:) C.d.n...
Zjazd zielonym od Zajazdu "Kocierz": Góra Żar i daleko w tle Skrzyczne (nie spodziewałem się takiego widoku:): Żar trochę z innej strony: Zapora w Porąbce:
Juz od dawna intrygowala mnie pewna lesna sciezka w Zagorniku. Jak sie okazalo byla to ściezka dydaktyczno-przyrodnicza zawierajaca kilka przystankow z tablicami opisowymi, dla dzieciaków z podstawówki ciekawy pomysł na wycieczkę. Dla bikera troche monotonna i trzeba ja bylo odrobine zmodyfikowac:) a więc troche pokrążyłem po lesie, pozniej szosa i waskie uliczki w Rzykach, Bolęcinie i Sułkowicach. Tego dnia sporo bikerow na drogach. Fajnie!