Kolejna piękna niedziela, kolejna fajna traska. Wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tak blisko mam do granicy. Postanowiłem pojechać sobie do Korbielowa by tam zaatakować Przełęcz Glinne (809m n.p.m.). Jednak z atakiem nie miało to zbyt wiele wspólnego, bo co tu dużo mówić - podjazd ten jest cienki jak makaron Czaniecki ;)
Standard przez Kocierz to dla mnie chleb powszedni. Ale za każdym razem mam satysfakcję ze zdobycia tej przełęczy. Dziś zapełni się ona "turystami", ale takimi, o których Kazimierz Nowak pisze w ten sposób: "Są wprawdzie ludzie, którzy przez Saharę jadą i zajadają lody, piją mrożone napoje, spożywają tuziny konserw, nie są to jednak wolni koczownicy Sahary, jak ja. To niewolnicy swych wygód, którzy trzymać się muszą utartego szlaku."
Sam Korbielów również niczym szczególnym mnie nie zaskoczył. Może dlatego, że nie było tam tylu palantów za kółkiem co ostatnim razem w Szczyrku... Mieścina spokojna, ruch umiarkowany no i to stare przejście graniczne... Budynki widmo wciąż stoją, ale już nikt nie zatrzymuje się do kontroli, więc wszelkie znaki stopu są obecnie ignorowane...
Zaledwie po dwóch krokach po słowackiej stronie zostaję zbombardowany sieciowymi sms'ami z T-mobile informującymi o kosztach rozmów/sms'ów itp. na terenie sąsiedniego kraju. Po wypróbowaniu słowackiego powietrza, sprawdzeniu ichniejszego stanu nawierzchni i fotkach wracam do kraju ;)
Chociaż przyznaję, że kusi tabliczka informująca o platformie widokowej na Tatry w Oravaskiej Polhorze. To raptem 6km od granicy, ale tym razem odpuszczam. Zostawiam to sobie na następny raz, przynajmniej będzie powód by tu jeszcze wrócić ;)
Powrót przez Sopotnię Małą, Juszczynę i Trzebinię. Tam podjeżdżam Przełęcz "U Poloka" - wrażenia widokowe jak najbardziej ok (Babia, Pilsko i cholera wie jeszcze jakie inne szczyty;), ale żeby się bardziej zmęczyć polecam robić ją od strony Żywca - siódme poty wylane na długim podjeździe (dla mnie to był niestety zjazd) gwarantowane.
Ostatnie wzniesienie do pokonania to ponownie Przełęcz Kocierska. Tym razem podjeżdżam ją wariantem klasycznym. W miejscu gdzie trwa remont rower prowadzę / podjeżdżam terenem. Spotykam starszego gościa na kolarce i pyta czy tam niżej jest asfalt;) Mówię, że jest, ale w opłakanym stanie. Chyba jednak ucieszył się mimo wszystko ;) Po 5h jazdy i utrwalania kolarskiej opalenizny melduję w domu, gdzie po ożywczym prysznicu spożywam, pisząc te właśnie słowa, wybornie schłodzoną Łomżę. Zdrówko i do następnego;)
Komentarze (13)
"Polskaaaa, mieszkam w Pooolsssceeee, mieszkam tu tu tu ...;)" czytam to i akurat to samo leci w słuchawkach, Gratulacje, kręcisz coraz dalej i niech sie to nie zmienia
Fajniasto Qba :) Widzę, że poruszasz się coraz dalej... za chwilę to będę przy Tobie leszczyk :) Prz. Glinne nie jest wymagająca, ale jak konkretnie depniesz, potrafi dać się we znaki :) pozdrówka :)
Ekipa szczecińska ma wprawdzie swoich cyborgów, ale oni są z gatunku "flatcyborg". Nieokiełznanym podjazdowym szaleństwem systematycznie udowadniasz swoją wyższość nad poziomem morza i nie tylko! Niniejszym mianuję Cię SUPERCYBORGIEM GÓRSKIM :)))
Przełęcz "U Poloka" od strony Juszczyny to lajcik jak podjazd na granicę :D.Natomiast zjazd, którym Ty atakowałeś przełęcz to +70km/h :D. Piękna wycieczka i podjazdów trochę jest
Super traska piękne widoki jak to w górach.Jeszcze nigdy nie byłem a tamtym rejonie ,jak zdrowie pozwoli i sprzęt (chyba padał mi tylna zmieniarka) to w przyszłym roku postaram się tam zawitać :)
Tez wspominam Glinne jako nie szczególny podjazd. Jechałem dwa razy tamtędy na Słowację. Innym razem z Korbielowa zdobywałem Pilsko, zjechałem do Sopotni i też przez Przełęcz u Poloka do Wieprza i na BB. Widoki chyba ciekawsze niż trasa.
Przepiękne widoki, Bożeeee jak ja kocham góry :D Będąc na maratonie w Jeleniej Górze czułem się jak w raju :] Uwielbiam bardzo strome podjazdy nie wspominając o zjazdach na których można osiągać piękne prędkości. Dlatego też staram się szukać w swojej okolicy jak najwięcej górek hehe :D W następnym tygodniu wybieram się na maraton w góry Świętokrzyskie i już nie mogę się doczekać :) Miałem plan przyjechać tego lata do Szczyrku w celu zjeżdżenia okolicy na rowerze ale niestety znajomi wolą mazurskie i morskie klimaty... A samemu to mi się nie widzi jechać. Pozdrawiam :]