Ech, czym byłby dojazd do pracy bez niespodzianek? Zwykłym, nudnym dojazdem do pracy ;) Rano rześko, 11*C ale jadę na krótko, wszak mam plan się zagrzać na podjazdach, a pierwszy mam przecież po kilkudziesięciu metrach...
Czasu podjazdu na Przegibek od Międzybrodzia nie mierzę - na oko wyszło coś koło 25 minut. Przez miasto jedzie się ok, ruch spory ale mam farta i na światłach nie stoję długo. Standardowo składam wizytę Ani, a potem już do siebie, do tyry.
Już podczas pracy pogoda zaczęła się chrzanić, ale wg prognoz miało padać dopiero po 19, więc miałem dojechać suchy do domu... Na Przegibkiem wiszą nieprzyjazne chmurzyska - czyżby więc powtórka z rozrywki? Już raz dopadła mnie tam ulewa z burzą, tym razem tylko na szczęście postraszyło...
Aaa, tym razem czas zmierzyłem, bo brakowało mi tego pomiaru do kolekcji i wyszło od BP 23m59s więc całkiem przyzwoicie myślę, jak na jazdę po robocie...
Na dobre rozpadało się w Wielkiej Puszczy. Początkowe siąpienie przerodziło się w regularny deszcz, którego nasilenie przeczekałem pod wiatą przystanku... Czasu jednak szkoda, poza tym zaczynało się robić chłodno, więc ruszyłem tyłek i powoli zacząłem podjazd na Beskidek...
Od tego momentu już wiedziałem, że suchy do domu na pewno nie dojadę:) Brak błotników, do tego letni, ale jednak zawsze, deszcz - po paru kilometrach było już mi wszystko jedno więc podkręciłem tempo wzbudzając zdziwienie poubieranych i oparasolowionych lokalesów wychodzących z kościoła :) Więcej grzechów nie pamiętam...
RamzY: no wiadomo:) teraz tylko czekać na pogodę, bo jedna wielka trąba za oknem... Roadruner1984: heh, a ja w robocie to się jeszcze narobię:) kondychę to będę miał jak 5 dni w tygodniu będę dojeżdżał :) dzięki, a szablon to taka amatorska samoróbka :) Kajman: no bez jaj, tydzień deszczu to jakaś przesada, jeszcze te wczesnowiosenne temperatury... brrr, to wkurza, niezależenie od ilości posiadania wolnego czasu ;) Kamil: hehe, chyba masz rację, ale dzięki temu chce mi się raz w tygodniu wsiąść na rower i trochę sobie ubarwić codzienną monotonię :) Uluru: hmmm, no to chyba dobrze, że zboczyłem kawałek z trasy, bo zdjęcie się podoba :) Ela:a to nie wiedziałem, żę Krzysiek już opatentował ten sposób :) no cóż, jedzie człowiek sam przez puszcze w deszczu to mu rożne pomysły do łba wpadają :) dzięki i również pozdrawiam :) Kacper: no mówi się coraz więcej i chyba to już przesądzone, ale nie ważne, to nie ten "dział" :) kolejny weekend siedzenia w dupie, wczoraj na chwile się słońce pokazało ale nie rydzykowałem :)) Czecho: ależ ja jestem przekonany, tylko albo nie wezmę, bo "przecież rano świeci słońce" albo po prostu zapomnę :) teraz nie mam, bo został w Kalnej, ale na przód to sobie jeszcze sprawię :) Piotrek S.: heh, no fajny klimacik to na zdjęciu tylko a za mną ruchliwa dziurawa droga:) dodatkowo fotka robiona z mostu, tam jakaś rzeczka sobie wpływa do jeziorka..
HEHEHE kurde jak ja miałbym tak dojeżdżać do roboty to w niej chyba bym spał ze zmęczenia , kondycha musi być co :D:D P.S. super DESIGN bloga ::):):):):)