Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:1284.40 km (w terenie 107.00 km; 8.33%)
Czas w ruchu:57:47
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:22435 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:98.80 km i 4h 26m
Więcej statystyk

Tropem MTB Trophy ;)

Sobota, 6 czerwca 2015 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Trochę modnego grania jeszcze nikomu krzywdy nie wyrządziło ;) Zasłyszane u Artura Orzecha w niedzielnej audycji "Zaraz Wracam".

Ależ się trafiło zawodnikom tegoroczne Trophy - patelnia i pustynia, chociaż szlaki nie wszędzie były suche, o czym sami się przekonaliśmy jadąc fragmentami drugiego etapu - rysiankowego. Jako, że koszulka Finiszera z 2013 roku jeszcze mi nie wyblakła mogłem z czystym sumieniem jechać sobie tą epicką trasę bez numerka, bez spiny, z tak długą przerwą na piwo, jak tylko chciałem :)
Miłe złego początki :)
Miłe złego początki :) © k4r3l
Gdzieś przed Prusowem :)
Gdzieś przed Prusowem :) © k4r3l

50km dojazdówka do Milówki (Kubę zgarniam z bp w Żywcu) i tankowanie przy lewiatanie w oczekiwaniu na Marka, który wyjechał z Cieszyna :) Kierunek Boracza - miało być bezpośrednio, czyli zielonym, ale ostatecznie wylądowaliśmy na... szczycie Prusowa - bezszlakowym, poleconym przez lokalesów, podjazdem, na którym korby trzeszczały. Oczywiście tym, co wjeżdżali, ja sobie kawałek prowadziłem, nie jestem masochistą :D
W dół z Boraczej ;)
W dół z Boraczej ;) © k4r3l
Początek trawersu dnia ;)
Początek trawersu dnia ;) © k4r3l

Na Boraczej popas i znowu w dół, tym razem szlak czarny, bardzo przyjemny (korzonkowa sekcja w lesie) acz krótki :/ Po zjeździe kolejny podjazd drogą ppoż, krótki zjazd i chwila rozkminy. Garmin Marka i nasze papierowe mapy znalazły fajną opcję przedostania się na zielony szlak pod Rysianką. Trawers okazał się strzałem w dziesiątkę i do szlaku dojechaliśmy w siodle mając dodatkowo orgazmatyczne widoki.
Tak, tam sobie pojedziemy :)
Tak, tam sobie pojedziemy :) © k4r3l
Dookoła góry - tak można kręcić ;)
Dookoła góry - tak można kręcić ;) © k4r3l

Tu trafiliśmy na oznaczenia Trophy, wykrzykniki mówiły jedno - leciał tędy zjazd z Rysianki, jednak biada temu, kto zapatrzyłby się na okazały widok z niego się rozpościerający - chwila nieuwagi na kamienistym podłożu i gleba murowana. Pamiętam, że 2 lata temu na Trophy sprowadzałem większość, dziś, na szczęście, szliśmy w górę...
Typowa beskidzka sceneria ;)
Typowa beskidzka sceneria ;) © k4r3l
Przyczajiłem się niczym fotograf bikelife.pl ;)
Przyczaiłem się niczym fotograf bikelife.pl ;) © k4r3l

Na Rysiance dłuższa przerwa i po chwili pierwszy fun'owy zjazd - niebieski do Złatnej. Szlak-esencja - kilkukilometrowy singiel trawersujący zbocza Rysianki z początkową sekcją korzenną z kilkoma liniami do wyboru! Poezja!
Tędy zjeżdżali 'Trofofcy' ;)
Tędy zjeżdżali 'Trofofcy' ;) © k4r3l
Ciśniem, bo uśniem ;)
Ciśniem, bo uśniem ;) © k4r3l

Nie zjeżdżamy do końca tylko w pewnym momencie odbijamy na szeroką drogę w prawu i kierujemy się z powrotem na... Lipowską. Po co? Ano po to, żeby uzupełnić płyny (dzięki za piwo Marek;) ale najważniejsze, żeby zjechać szlakiem nr 2 - zielonym na Boraczą - esencja MTB po raz kolejny i obowiązkowy punkt programu w Beskidzie Żywieckim. Na pewno ciekawszy zjazd niż ta bezsensowna rąbanka z Rysianki, którą leciało Trophy, tylko bez widoczków...
Niebieski do Złatnej ;)
Niebieski do Złatnej ;) © k4r3l
Po wymagających singlu w lesie pora na odkrytą sekcję - czysty fun!
Po wymagającym singlu w lesie pora na odkrytą sekcję - czysty fun! © k4r3l

Z Boraczej powrót do cywilizacji szlakiem niebieskim w kierunku Rajczy - ale on niestety dupy nie urywa - jest zwyczajnie nudny (szeroki, z kilkoma sekcjami rąbankowymi) i na koniec funduje nam jeszcze trochę metrów w górę :D
A na koniec typowa kamerdolnia beskidzka ;)
A na koniec typowa kamerdolnia beskidzka ;) © k4r3l
Kabanos smakował, a potem się wziął za palce ;)
Kabanos smakował, a potem się wziął za palce ;) © k4r3l
No siema, mam 8 m-cy i jestem malutkim szczeniaczkiem ;)
No siema, mam 8 m-cy i jestem malutkim szczeniaczkiem ;) © k4r3l

Z Rajczy jedziemy jeszcze asfaltami do Milówki by uzupełnić braki żywnościowe w lewiatanie. Człowiek megaprzegrzany a tu jeszcze trzeba wracać pisiont km do domu :) Pierwszy raz rezygnujemy z pkp, co okazało się nawet dobrym wyborem. Marek jedzie bonusowo Kamesznicę - a kto zna ten podjazd, to wie, że tam lekko nie ma. Epicki Beskid Żywiecki odhaczony - pora na jego drugą część czyli Raczę i Rycerzową. Trzeba korzystać póki dni długie ;)

Łysa Hora (CZ) z bandą :)

Czwartek, 4 czerwca 2015 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Odpowiedni podkład, czyli czeskie Třináct Stoleti :)



Łysa Hora - jeden z planów na ten rok został zrealizowany szybciej niż się spodziewałem, może dlatego, że na spontanie? Obyło się bez tworzenia szumnych wydarzeń na fb czy forum - kilka zjebek i mocnych słów przez sms i o 11 na cieszyńkim rynku pojawiło się... 11 kolorzy! Szok i niedowierzanie ;) Daniel pięknie nas poprowadził do celu.
Panie Gustav, na plaże to inny direkt :D
Panie Gustav, na plaże to inny direkt :D © k4r3l
Daniel-przewodnik i orędownik ;)
Daniel-przewodnik i orędownik ;) © k4r3l
Niech Was nie zmyli ten szelmowski śmiech - idzie mi w pier..olić ;)
Niech Was nie zmyli ten szelmowski uśmiech - idzie mi w pier..olić ;) © k4r3l

Trafiło się kilka fajnych i widokowych skrótów. Praktycznie cały czas na horyzoncie majaczył nam nasz cel - charakterystyczna wieża na wysokości 1323m. Do Krasnej dojechaliśmy z kilkoma przystankami na ogarnięcie grupy, w tym jednym na zakupy, gdzie dowiedzieliśmy się, że woda niegazowana to neperliwa :D

Cel namierzony :)
Cel namierzony :) © k4r3l
Corozki bliżej ;)
Corozki bliżej ;) © k4r3l
Prawie jak w dolince kocierskiej, a to przecież Krasna ;)
Prawie jak w dolince kocierskiej, a to przecież Krasna ;) © k4r3l

Sam podjazd re-we-lac-ja! Gdyby nie miejscami dziurawa nawierzchnia byłoby idealnie, ale to przeszkadzało głównie na zjazdach. Niestety gps nie policzył mi segmentu uphill'owego błądząc gdzieś poza podjazdem właściwym przez co jest pretekst, żeby tam wrócić raz jeszcze. Dojechałem dłuższą chwilę po Danielu, który zmieścił się w niecałych 40 minutach i załapałem się na "szerokie pudło" na czwartym miejscu :)
Początek podjazdu i zbieranie sił :)
Początek podjazdu i zbieranie sił :) © k4r3l
Łydy pieko, a to dopiero początek :)
Łydy pieko, a to dopiero początek :) © k4r3l
Lama ciśnie z blatu :D
Lama ciśnie z blatu :D © k4r3l

Na szczycie chwila dla reportera, pogaduszki z Polakiem, który wjechał tu rowerem... elektrycznym :) oraz popas w tamtejszym schronisku (spagety + mały Radegast). Ciekawostka kulinarna: spaghetti w wydaniu czeskim to makaron z dużą ilością sera i... keczupem :) Obyło się bez okupowania toi-toia :)
Tak wygląda ostatni wiraż przed szczytem :)
Tak wygląda ostatni wiraż przed szczytem :) © k4r3l
Można i tak, silniczek Yamahy i średnia pod górę 14km/h :D
Można i tak, silniczek Yamahy i średnia pod górę 14km/h :D © k4r3l
Charakterystyczny obelisk na szczycie, widoczki średnie :)
Charakterystyczny obelisk na szczycie, widoczki średnie :) © k4r3l
Dokumentacja musi być :)
Dokumentacja musi być :) © k4r3l

Droga powrotna to walka z wiatrem, do Cieszyna grupka zdążyła się konkretnie porwać, ale fajnie bo czekali na spóźnialskich, czyli przykładowo mnie :) W Cieszynie pożegania czas i każdy rusza w swoją stronę. Diabelski plan zakładał Salmopol, ale z racji późnej pory i konieczności dłuższego popasu odpadał. Koniec końców jechaliśmy wcale też nie krótko przez Goleszów, Górki i Jaworze. W Bielsku postanowiłem zrekomepensować sobie brak Białego Krzyża Przegibkiem i na totalną dobitkę - Przełęczą Targanicką.
Spagety po czesku :)
Spagety po czesku :) © k4r3l
Oscypek na Przegibku :)
Oscypek na Przegibku :) © k4r3l

Łysa Hora odhaczona, kolejne zakręcone osoby poznane, tegoroczny rekord trasy ustanowiony. Takie Bosze Body to ja rozumiem - dzień święty święcić :)

Kocierz x 2

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Standardowy kierunek po pracy. Szybki, wyjazd bez zbędnych przygotowań, chociaż z obawami czy nie rozpęta się jakaś burza... Ostatecznie pokropiło tylko na granicy Sułkowic z Targanicami, a nóżka podawała na drugim podjeździe i udało się uzyskać całkiem dobry czas.

Szybki Kocierz :)
Szybki Kocierz :) © k4r3l