Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:759.30 km (w terenie 152.00 km; 20.02%)
Czas w ruchu:37:29
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:66.50 km/h
Suma podjazdów:17080 m
Maks. tętno maksymalne:185 (95 %)
Maks. tętno średnie:135 (69 %)
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:54.24 km i 2h 53m
Więcej statystyk

(Mini)Tour de Pilsko ;)

Niedziela, 8 września 2013 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Słuchacie radia? Na pewno słuchacie. Ale nie jakiejś tam zetki czy eremefki, tylko na ten przykład Antyradia, albo Trójki? Tam przynajmniej można od czasu do czasu trafić na jakiś fajny, wpadający w ucho i przede wszystkim niegłupi utwór. Taki jak ten od Cuba de Zoo, którzy dali się poznać szerszej publiczności wykonując rok temu w Oplu genialny cover Budki Suflera - "Noc Komety". Tutaj już w autorskiej kompozycji z najnowszej płyty wydanej 9 września. Dobre, bo polskie :)



Miałem tą trasę jechać sam w ub.tygodniu, ale pogoda pokrzyżowała mi plany, więc postanowiłem podzielić się pomysłem na forum i tak z jednoosobowej wycieczki zrobił się 5 osobowy trip w doborowym towarzystwie ;) Na mój apel odpowiedzieli Funio, Gustav, Tlenek oraz Tomasz (z BBRiderz). 5 osób z różnych miejscowości, o różnym rowerowym skillu i na różnych sprzętach (od tradycyjnych aluminiowych górali na slikach po karbonowe szosowe cudeńka). Że niby nie da się kręcić w tak urozmaiconym towarzystwie? Bujda na resorach. Da się i nikt nie narzeka (przynajmniej na głos;)
Coś do poczytania na drogę ;) Zimnoooo, brrr ;) © k4r3l

Jak sama nazwa wskazuje pojechaliśmy z zamiarem okrążenia masywu Pilska. Zaczęliśmy w Żywcu i stamtąd kierowaliśmy się starą drogą przez Cięcinę, Milówkę, Rajczę i Ujsoły ku nieczynnemu przejściu granicznemu na Przełęczy Ujsolskiej. W Cięcinie postój w pierwszym sklepie na uzupełnienie zapasów. Swoją drogą to bardzo zroweryzowana wieś - przez tą chwilę można było odnieść wrażenie, że tam każdy porusza się na dwóch kółkach, od wigry, jubilatów po hulajnogi :)
Sprzęty na popasie w Groszku;) © k4r3l

Malownicze okolice Rajczy ;) © k4r3l

W stronę przełęczy jechaliśmy przez malowniczą gminę Ujsoły - przepiękne tereny o wybitnym potencjale treningowo-turystycznym. Po drodze dołączył do nas pewien masters z teamu o wiele mówiącej nazwie: "Old Rajcza" i w tej już 6 osobowej grupie wzięliśmy się za zdobywanie przełęczy. Początkowo miałem wrażenie, że jest podobna do Glinnego, ale znacznie bardziej stroma końcówka zweryfikowała to odczucie.
Ścianka już po słowackiej stronie ;) © k4r3l

Widokowa nagroda za podjazd ;) © k4r3l

Dzięki poznanemu bajkerowi uniknęliśmy ruchliwej drogi na Zakamenne i skrótami przedostaliśmy się na drugą stronę tego miasta. Co prawda był jeden megastromy podjazd, ale co to za górski trip bez solidnego wycisku? Zwłaszcza, że chyba nikt nie mógł narzekać na panoramę ze szczytu. Przed nami było już tylko Namestovo. Ten odcinek pokonaliśmy w ultraszybkim tempie - średnia 30-33km/h, pod wiatr, na góralu - no trochę mi nogi zmiękły. Dobrze, że chłopaki zgłodnieli w centrum - była szansa na podreperowanie zmęczonych kończyn ;)
Peletonik pędzi przez Słowację ;) © k4r3l

Dalszą drogę znaliśmy z Tour de Babia - wiedzieliśmy, że do granicy będzie pod górkę. Było, ale nie aż tak jak się spodziewaliśmy - ot kilka zmarszczek przed właściwym podjazdem pod Przełęcz Glinne. Na Przełęczy dłuższa przerwa na wyjątkowo smaczne mini-oscypki i zabraliśmy się za zjazd do Korbielowa. Zjazd okazał się pechowy dla Tlenka, który złapał w szosie... snejka. Dobić koło przy 8 barach to trzeba umieć, hehe. Ale faktycznie ten zjazd każdemu dał się we znaki, głównie za sprawą ukrytych w zacienionych miejscach zdradliwych wyrw w asfalcie... Sprawny serwis i jazda w dół do Jeleśni - bardzo przyjemny odcinek - na 3km kilka machnięc korbą, hehe.
Atakujemy przełęcz Glinne ;) © k4r3l

W centrum Jeleśni ostatni tego dnia dłuższy postój w celach zakupowych - kolejny raz market Groszek. Oshee, jakieś piwko plus trochę słodyczy - powinno wystarczyć :) W tym miejscu opuszcza nas Tlenek a my za namową mojej skromnej osoby pojechaliśmy pod dwa konkretne okoliczne podjazdy: przełęcz U Poloka i 10% ściankę przed Trzebinią :) Chłopaki ich nie znali, ale chyba im się podobało, zwłaszcza, że widokowo tereny biją na głowę przejazd główną drogą.
Odpoczynek na granicy ;) © k4r3l

W Żywcu kolejny podział - Gustav z Funiem odbijają na Kocierz a my z Tomaszem udajemy się w stronę Bielska. Chwilę później odbijam nad Jezioro Żywieckie, gdzie ląduję na trawce i raczę się, niestety ciepłym już, Radlerem. Dzięki chłopakom za wspólny wyjazd. Szacunek należy się Tomkowi i Sebastianowi, którzy pomimo znacznej odległości dzielących ich od miejsca zbiórki i niezbyt przyjemnej porannej temperatury stawili się na ten trip.
Odpoczynek nad Żywieckim ;) © k4r3l

A na koniec polecam relacje bikestatowych towarzyszy:
Funio (wiem, trudno nazwać to relacją, ale Tomek zaczął biegać, więc nie ma czasu na takie pierdoły;)
Gustav (relacja po "ślunsku" to ciekawa lektura, ale spokojnie - dacie radę bez słownika;)
Tlenek (trochę chłop narzeka, ale da się przeżyć ;)

Popołudniowy Żar ;)

Czwartek, 5 września 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Polska to kraj, który cierpi niedostatek dobrych wokalistów. I nie zmieni tego żaden "Voice of Poland". Na szczęście są (choć w tym przypadku już raczej: były) zespoły, które stanowiły wyjątek. Broken Betty jest/był jednym z nich...


Dostałem cynk, że na Żar wybiera się Janusz z Lamą, więc postanowiłem wyjechać im na spotkanie. Zadzwoniłem z zapory w Porąbce do Janusza i po kilku minutach już byli na miejscu :) Obaj na szosach, więc trochę popsułem im imidż swoim rozklekotanym góralem ;) Sam podjazd bez napinki, odpuściliśmy nawet jednemu takiemu pro-szoszonowi - a niech ma! ;)
Radek wartko napiera ;) © k4r3l

A to już Janusz na ciekawym tle ;) © k4r3l

Ze szczytu świetne widoki, każdy focił na lewo i prawo, bez opamiętania. Szybka przebierka w jakieś cieplejsze ciuchy (w moim i Radka przypadku to tylko rękawki), Janusz nie wiedzieć skąd wyciągnął kurtalona;) i zjazd. Na dole jeszcze krótka integracja-aklimatyzacja pod wiatą przystanku i ruszyliśmy pozwalając sobie po drodze na kilka szalonych sprintów w stronę Kobiernic, gdzie na rondzie sobie podziękowaliśmy i każdy popedalił w swoją stronę ;)
Ładnie było na szczycie :) © k4r3l

I ładnie na dole ;) © k4r3l

Szybki rower :)

Wtorek, 3 września 2013 · Komentarze(0)
Po robocie wpadłem do sąsiada pomóc w skonfigurowaniu wi-fi, a już po godzinie jechałem w stronę Kocierza :) O 18tej można załapać się jeszcze na słońce, ale powrót bywa już rześki ;) Będąc na szczycie nie potrafię sobie odmówić zjazdu na drugą stronę, żeby wspiąć się ponownie na tę przyjemną przełęcz ;)

Z widokiem na niziny ;) © k4r3l

Wymuszone niziny ;)

Niedziela, 1 września 2013 · Komentarze(2)
Wspomnienie sobotniej trójkowej Ciemnej Strony Mocy:


Od rana deszcz, więc szlag trafił ambitniejsze plany. Na szczęście dziś ostatni dzień Mistrzostw Świata w RPA, więc na nudę narzekać nie można było. Najpierw emocjonujący eliminator XC a później festiwal szaleństwa podczas zawodów downhill'owych. Zza chmur zaczęło przebijać się słońce, co uznałem za dobry omen i po poszukiwaniu jesiennych ciuchów byłem gotów. Jednak nadciągające od zachodu granatowe chmurzyska zweryfikowały mój początkowy optymizm. Trzeba było uciekać w przeciwną stronę, czyli na płaskie... Raz do roku można sobie pozwolić ;)
P(ł)aścizna z górkami w tle ;) © k4r3l

Po kilku mocno interwałowych odcinkach na rozgrzewkę pojechałem czerwoną rowerówką w stronę Wadowic po drodze odbijając na Frydrychowice, Przybradz i Głębowice. Mimo longsleave'a i rękawków wcale nie było mi za gorąco, natomiast gacie 3/4 to fajny wynalazek. Najbardziej ucierpiały uszy - nie było czasu na poszukiwanie buffa, więc poratowałem się słuchawkami z muzą ;) Po drodze, jak na płaski i stosunkowo otwarty teren, wiało dość mocno, ale postanowiłem się nie dać. Trening zakończyłem dokładnie po 2h ze średnią ponad 26km/h, więc nie było tak źle ;) A no i suma summarum przewyższenia jakieś wyszły;)