Szlakami Beskidu Małego ;)

Niedziela, 21 lipca 2013 · Komentarze(12)
Gdzieś ostatnio wyczytałem, że stal, zwłaszcza ta wysokogatunkowa, jako materiał na rowerowe ramy, ciągle jest w cenie. No to muzycznie nawiążemy sobie to tego tematu ;) Przy tych dźwiękach upłynęło mi niedzielne kręcenie ;)


Niedziela to ostatnio standardowo już dzień święty - rowerowo oczywiście :) Anyłej miało być coś grubszego, ale trochę mi nie pasowały proponowane ustawki: Grzegorz z Marzeną wybierali się na Łysą Horę, ale o horrendalnie wczesnej porze, natomiast Maciek z Dawidem w towarzystwie Mistrza Polski Marka Konwy kręcili w Beskidzie Żywieckim i nie chciałem im się wtarabaniać ze swoją amatorszczyzną w towarzystwo ;) Wybrałem więc opcję samotnego objazdu Beskidu Małego. Dawno mnie tam nie było.
Adekwatne do uphillu ;) © k4r3l

Malownicze okolice Złotej Górki (w tle Kiczera-będę tam;) © k4r3l

Start tradycyjnie swoją wersją uphillu na Przełęcz Kocierską. Pierwsze kilometry w pionie przy lejącym się z nieba żarze dały się ostro we znaki - na półmetku lało się ze mnie ciurkiem ;) Na przełęczy wszelkie możliwe atrakcje łącznie z parkiem linowym i restauracją okupowane przez niezliczone tabuny ludzi. Szybko zwijam się na czerwony szlak w kierunku Żaru. Po drodze mijam najpierw grupkę 5-6 rowerzystów, wszyscy zgodnie 'cześć', no to 'cześć' ;) Nieco dalej spotykam podjeżdżającego gościa w koszulinie Gomoli - ostrzega mnie żebym nie szarżował na zjeździe ze względu na zbliżających się turystów. Intencje miał zapewne dobre, ale z całym szacunkiem, kultury osobistej i zachowania na szlaku to mógłbym uczyć ja, hehe.
Na Kocierzu jak zwykle moc atrakcji ;) © k4r3l

A tu już czerwony szlak i majaczące Taterki ;) © k4r3l

Jadąc powoli dochodzi do mnie, a raczej do mojego coraz bardziej cierpiącego tyłka, że okoliczne trakty od ostatniego czasu mocno się zniszczyły. Wiadomo, tu zawsze była "beskidzka rąbanka", ale po ostatnich ulewnych deszczach mniejsze i większe kamienie pokazały swoje kolejne oblicze. Jest hardcore! Nie kręci mi się za dobrze, nie przywykł czlowiek jeszcze do takich upałów, ale narzekać trzeba, bo to taka nasza polska tradycja. A więc szczerze i bez kitu - wolę już ten mglisty i lekko błotnisty klimat, hehe.
Obfitość widoków porażająca - tym razem Skrzyczne w oddali ;) © k4r3l

Kotlina Żywiecka widziana z Kiczery ;) © k4r3l

Na Żarze jakieś apogeum - ilość ludzi mnie przytłacza - gorzej niż na Krupówkach i krakowskim rynku razem wziętych (w przeliczeniu na m2;). Spadam stamtąd bez chwili namysłu czerwonym w dół. Tym razem nie przegapiam skrętu ale łapy pod sam koniec odpadają - przyjemność ze zjazdu tym szlakiem jest znikoma. Jeszcze to osuwisko na końcu - zejść tamtędy z rowerem to nie lada sztuka. Po krótkiej rozkminie nad zaporą jadę w stronę Gaików, ale zamiast zielonego szlaku wybieram nieoznakowaną dróżkę z Żarnówki. Po drodze jest tyle różnych opcji i rozgałęzień, że nie wiem gdzie jechać - pozostaje kierować się na tzw. czuja. Tym sposobem docieram ostatecznie do końcówki zielonego szlaku, którym jako tako dojeżdżam do wspomnianych Gaików. Tam znak informuje, że znajdujemy się na 808m n.p.m. natomiast logger uparcie twierdzi, że to tylko 720m...
Potok w Żarnówce ;) © k4r3l

Na Gaikach - cisza i spokój ;) © k4r3l

Przez Przegibek postanawiam udać się na Magurkę Wilkowicką narciarskim. Nie udało się szosowo w tym roku, musi udać się w terenie. Początek ok, ale końcówka to już pchanie aż do złączenia się z pieszymi: niebieskim i żółtym. Może nei jakieś szczególnie trudne, ale lekko irytujące. Na Magurce zaskakująco mało ludzi - pod schroniskiem dosłownie kilka sztuk, drugie tyle na platformie widokowej (dżizas, ale to jest architektoniczne ohydztwo;) i kilka pojedynczych sztuk w trawie i borówkach ;) Będąc tam grzechem byłoby nie zaglądnąć na najwyższy szczyt Beskidu Małego - Czupel. Wiodący nań szlak jest stosunkowo łatwy, ale nadal potrafi podkurwić kilkoma beznadziejnie kamienistymi odcinkami. Szczyt zdążył od ostatniego czasu zarosnąć i trzeba się trochę postarać, żeby uchwycić na zdjęciach tę wyjątkową panoramę jaką można z niego podziwiać.
Schronisko na Magurce ;) © k4r3l

Czupel i miejsce na odpoczynek ;) © k4r3l

Powrót już bez kombinacji. Do Miedzybrodzia zjeżdżam żółtym, który w dziecinny sposób gubię i nadrabiam trochę kilometrów (głównie w pionie;). Teraz już czeka mnie 20km czystego asfaltu przez Porąbkę i WielkąPuszczę gdzie zawsze sobie odpoczywam jadąc na totalnym lajcie. Pod koniec trochę mi odcina prąd, więc przełęcz robię już z młynka. Na koniec jeszcze jeden krótki postój w sklepie na pepsi i ciacho plus piwo na wynos, bo przypomniałem sobie, że w lodówce pustki :)

Komentarze (12)

Okolicą przedstawianą przez Ciebie zachwycam się zazwyczaj więc nie będę tego robiła dziś ;)
Skąd masz rękawiczki z tym pięknym hasłem? :)

alistar 19:56 czwartek, 25 lipca 2013

Jak zawsze pięknie i to pod każdym względem... Nie mam pytań :))) pzdr

jeremiks 18:11 czwartek, 25 lipca 2013

Ładny młynek, Widać że pogoda z pięknymi widokami dopisuje i u Ciebie :D:D:D kolo na linolocie wygląda jak by pomylił się i śmigał na lince do prania , od słupa do czyjejś chatki :P:P:P

Roadrunner1984 02:12 czwartek, 25 lipca 2013

No ładnie Kuba. Wspominam i ten czerwony szlak i te Gaiki... choć to było przecież nie tak dawno temu i w drugą stronę. Czerwony szlak z Żaru do Porąbki to zły pomysł. Zły! To wspomniane przez Ciebie urwisko na końcu nieźle podnosi adrealinę. Na Magurce jeszcze nie byłem... Warto nadrobić.Widzę, że pogoda dopisała. A Tour de Pilsko - of corz YES!

Marek87 22:03 środa, 24 lipca 2013

W pionie... ja się cieszę jak widzę okoliczne pagórki po kilkadziesiąt metrów, ale tak to jest ja się mieszka na płaskim, ale nie narzekam, średnie większa hheehe, pozdro i do zobaczenie na szlaku.

Jocker 21:59 środa, 24 lipca 2013

Nic tylko pozazdrościć takich terenów blisko domu:) faktycznie przewyższenie robi wrażenie na tak krótkim odcinku.
W niedzielę lepiej się nie pokazywać na górze Żar tam jak zawsze mnóstwo turystów, zresztą wszędzie tak jest.
Kuba Ty to masz kondycję:)

nachaj 20:18 środa, 24 lipca 2013

Każdy ma swój ulubiony region gdzies blisko, gdzie można szybko wyskoczyć. Ty masz Beskid Mały a ja po równo Beskid Śląski i Beskid Morawskośląski. Przybywaj kiedyś na Łysą Górę.

daniel3ttt 17:28 środa, 24 lipca 2013

Dokładnie - totalna rzeźnia. 2500 m w pionie na 73 km. :O Gratuluję.

birdas 15:15 środa, 24 lipca 2013

2500 w pionie? szalejesz. masakra jakaś

tlenek 14:08 środa, 24 lipca 2013

@Sławek: no fajny jest, zwłaszcza te jego mniej znane zakątki; Gaiki są spox ;)

@ Kuba: obecnie na szlakach to można cierpliwość ćwiczyć a nie technikę ;) a TdP powróci - nie znacie dnia ani godziny, hehe

pozdro!

k4r3l 08:30 środa, 24 lipca 2013

hehe Beskid Mały jest Wspaniały :). Trasa zacna i wymagająca ale taki urok naszych okolic. A co do rąbanki to też ma swój urok - można poćwiczyć technikę ;). A co z Tour de Pilsko??? Temat coś ucichł...

jakubiszon 08:08 środa, 24 lipca 2013

Uwielbiam Beskid Mały i też mam takie zdjęcie z rowerem na Gaikach :)

este 07:37 środa, 24 lipca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa cichs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]