Przedostatni?
Niedziela, 30 grudnia 2012
· Komentarze(7)
Kategoria 30-60, bike: Medżik, BS
Dziś będzie lajtowo. Ostatnio sobie przypomniałem o tym zespole, bo to kawał genialnego rockowego materiału. Norweski Green Carnation zaczynał jako doom/death metalowa kapela, ale niedługo wytrzymali w tej stylistyce. Słuchając chociażby tego kawałka śmiem twierdzić, że lepiej się nie mogło stać. Te hammondy! Lata 70te spotykają 90te (czyli wszystko co najlepsze w muzyce). Arcydzieło!
Kiedy wyciągnąłem w sobotę Medżika z ciemni szczęka mi opadała - wszystkie błyszczące części pokryte były rudo-rdzawym nalotem, z którym uporałem się częściowo za pomocą... pepsi i szczoteczki :) To pozostałości po ostatnim wypadzie... W niedzielę pojechałem kontrolnie w teren sprawdzić czy wymroziło to ostatnie błoto. Faktycznie, na odcinku w stronę Kocierza suchutko, ale końcówka zielonego to białe pozostałości po nartostradzie, a więc z buta...
Na zjeździe mijam dwóch bikerów stojących na skrzyżowaniu, jadę chwilę dalej, ale nie dają mi spokoju. Chwilę później dotarło do mnie, że to przecież Funio buja się wszędzie w tej oczojebnej kurteczce no i bez kasku;) Zatrzymuję się pod kościołem w Targanicach, wyciągam telefon, dzwonie do niego... patrze a tu jadą - Tomek i Janusz. Te jaworznickie bestyje dotarły aż tutaj, szacun dla nich, bo siły mają niespożyte. Niestety nie chcieli skosztować mojej herbatki "z prundem" (malina + krupnik cytrynowy:) Odprowadziłem ich do Andrychowa a potem odbitka na Rzyki Jagódki.
Zachciało mi się Leskowca i pojechałem, na początku ok, sucho, problemy zaczęły się na singielku pod Groniem JPII - szklanka taka, że musiałem iść z rowerem na plecach kilka metrów powyżej tego traktu. Koło schorniska pustki, jeszcze tylko kilka oblodzonych fragmentów i jest szczyt. Wieje jak cholera wiec łyczek na rozgrzewkę i powrót:)
Zjazd czarnym (bardzo fajny, stromy zjazd) i potem serduszkowym do Rzyk. Na samym końcu dobijam obręczą w jakiś leżący konar i za chwilę potem zmieniam dętkacza. W obręczy pozostało znaczne wgniecenie, ale na szczęście już od dawna planowałem wymianę, bo już prawie nie znać tego rowka oznaczającego zużycie... Git wypad, mimo wiatru słonecznie. Pod koniec zaczęło pizgać a herbatka się skończyła:/
HZ: 11% - 0:23:02
FZ: 17% - 0:33:38
PZ: 60% - 2:01:31
Kiedy wyciągnąłem w sobotę Medżika z ciemni szczęka mi opadała - wszystkie błyszczące części pokryte były rudo-rdzawym nalotem, z którym uporałem się częściowo za pomocą... pepsi i szczoteczki :) To pozostałości po ostatnim wypadzie... W niedzielę pojechałem kontrolnie w teren sprawdzić czy wymroziło to ostatnie błoto. Faktycznie, na odcinku w stronę Kocierza suchutko, ale końcówka zielonego to białe pozostałości po nartostradzie, a więc z buta...
Na lodzie ;)© k4r3l
Na zjeździe mijam dwóch bikerów stojących na skrzyżowaniu, jadę chwilę dalej, ale nie dają mi spokoju. Chwilę później dotarło do mnie, że to przecież Funio buja się wszędzie w tej oczojebnej kurteczce no i bez kasku;) Zatrzymuję się pod kościołem w Targanicach, wyciągam telefon, dzwonie do niego... patrze a tu jadą - Tomek i Janusz. Te jaworznickie bestyje dotarły aż tutaj, szacun dla nich, bo siły mają niespożyte. Niestety nie chcieli skosztować mojej herbatki "z prundem" (malina + krupnik cytrynowy:) Odprowadziłem ich do Andrychowa a potem odbitka na Rzyki Jagódki.
Audyt z Jaworzna ;)© k4r3l
Zachciało mi się Leskowca i pojechałem, na początku ok, sucho, problemy zaczęły się na singielku pod Groniem JPII - szklanka taka, że musiałem iść z rowerem na plecach kilka metrów powyżej tego traktu. Koło schorniska pustki, jeszcze tylko kilka oblodzonych fragmentów i jest szczyt. Wieje jak cholera wiec łyczek na rozgrzewkę i powrót:)
Prawie początek podjazdu :)© k4r3l
Śniegu w górach ni ma :(© k4r3l
Czarny i grudniowa jesień :)© k4r3l
Auć, nie ma co klepać idzie na złom... ;)© k4r3l
HZ: 11% - 0:23:02
FZ: 17% - 0:33:38
PZ: 60% - 2:01:31