Dziś na tapecie Lecznica Stałych Doznań - młoda kapela z Wrocławia, która sobie tak sprytnie żongluje stylami uzyskując w efekcie całkiem niezłe rozwiązania:) A przy okazji myślę, że kawałek wpisuje się w jeszcze obowiązującą stylistykę halloween'ową :) Polecam kupno tej płytki, zwłaszcza, że dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na zbożny cel :) Obiecuję, że i ja stanę się nabywcą, jak tylko finanse wyjdą na prostą :)
Z rana krótka wizyta na cmentarzu w celu zapalenia lampek. W domu piekielnie ostry makaron z pomidorami i czosnkiem - idealne połączenie na tę porę roku - daje kopa i dodatkowo chroni organizm przed różnymi dziadostwami :) Początek tradycyjnie asfaltowy i mocno interwałowy w celu dotarcia do Rzyk, skąd udaję się na Leskowiec (922m n.p.m.), tym razem poprawnym wariantem, w 95% faktycznie nadającym się do jazdy. Przed samym szczytem mijam sztuk kilka zjeżdżających i kulturalnie witających się enduraków - nieźle sobie folgują na tych luźnych kamieniach :) Na górze krótki popas, żółtym szlakiem od strony Targoszowa podjeżdża chłopak z dziewczyną (także na fullach), kilka osób się wygrzewa w południowym słońcu - generalnie mocno rowerowa okolica się zrobiła....
Zjazd czerwonym to reminiscencja ostatniego wypadu z chłopakami z Bikestats. Z tym, że wówczas wspinaliśmy się tamtędy na Leskowiec - teraz postanowiłem zjechać sobie, bo z tego co zapamiętałem, szlak jest zacny:) I faktycznie, jeden z bardziej urozmaiconych zjazdów z tego szczytu. Dalej miałem wątpliwości czy przejechać całe pasmo Grupy Żurawicy czy też skrócić i od razu jechać na Śleszowice. Jako że słońce było wysoko wybrałem dłuższy wariant, oczywiście terenowy :) Gdzieś w połowie na zjeździe widząc swój wyprzedzający mnie nietypowy cień przełykam nerwowo ślinę i zatrzymuję się. Z podsiodłówki zwisa sobie luźna dętka... A więc o kluczach i spinkach mogę już zapomnieć. Wracam się kawałek do miejsca gdzie słyszałem metaliczny odgłos, ale wydawało mi się wtedy, że to kamień odbił się od ramy. Chwilę chodzę w tym miejscu ze wzrokiem wpatrzonym w podłoże - udaje się znaleźć tylko skuwacz - dobrze, że go miałem osobno :)
Pasmo Żurawnicy jest niezwykle malownicze, szlak wiedzie zarówno przez widokowe polany, między domostwami, jak i przez gęsty las. Zjeżdżalność tego wszystkiego jest spokojnie na poziomie 99% - są odcinki nieco bardziej błotniste, rozjeżdżone przez ciężki sprzęt, ale ogólnie jedzie się super! Po dotarciu do głównej drogi w Zembrzycach kieruję się asfaltem przez Tarnawę Dolną do Śleszowic, skąd mam zaplanowany kolejny uphill na Groń JP II. Tym razem kombinacją szlaków czarnego i niebieskiego. Czarny jest kapitalny, głównie trawiasty o niewielkim nachyleniu, ale leśne OSy również się zdarzają. Niebieski to już wyższy szczebel - ale również całość oprócz może 100m wypychu podjeżdżalna z młynka. Przy schronisku już pustawo, ostatni snikers i szpula w dół.
Jestem pod wrażeniem tego jak ta pora roku upiększyła wszystkie góry dookoła - dzisiejszy dzień był jednym z najpiękniejszych i najcieplejszych ostatnio. Szkoda tylko, że już taki krótki ale i tak nie spodziewałem się tyle wykręcić, zwłaszcza, że wyjechałem dopiero przed 11. Ponoć taka pogoda ma się utrzymać jeszcze przez co najmniej dwa weekendy - a więc zapraszam w Beskid Mały i okoliczne pasma :)
@ Che: to w tym roku mamy jeszcze jakiś oficjalny długi weekend? przez to nierobienie wypadłem lekko z obiegu, bo dla mnie ostatnimi czasy każdy był dłuuugi:)
@ Kamil: wszędzie jest piękna, ale w górach najpiękniejsza :P
@ Este: no to radzę szukać kluczyków od auta, bo już uzupełniłem bloga o dzisiejszy wypad :P jesień nadal rządzi. jest pięknie!
Sam sobie strzelasz w kolano, wiesz? Bo robisz wiele, mnóstwo, a nawet wszystko, żebym zechciała się z Tobą w tych terenach zintegrować podczas najbliższego, a jednocześnie niedalekiego w perspektywie długiego weekendu!:D
@ Piofci: sorki, ale nie mogę obiecać, że to się nie powtórzy, chociaż sprzęt powoli odmawia posłuszeństwa i nie wykluczone, żę będę musiał zrobić wcześniejszą przerwę, jak się coś posypie :)
@ Batou: no Leskowiec raz, Groń JPII x 2 :) może i miałeś lżejsze, ale równie ciekawe widokowo :)
@ Adam88: a ja myślałem, że na walkę z tym cholerstwem rower nadaje się idealnie... no cóż, to rychłego powrotu do zdrowia, zresztą z tego co wiem, roweru w zimie nie odstawiasz w kąt, więc jeszcze się nakręcisz :)
@ Marusia: po cichu liczyłem na kogoś, kto ten efekt ogarnia i się nie pomyliłem, dzięki za naprowadzenie na właściwy tor :) to tłumaczy dlaczego w lecie tego nie widać :) takie hałdy, które widziałem na niektórych waszych zdjęciach chyba też potrafią dać w kość na podjazdach:)
@ Roadrunner1984: z tym trzaskaniem to bym nie przesadzał, ale pokręcić się rekreacyjnie po okolicy to i owszem :))
@ Bizon77: noo, ba:) dla tych kolorków się wsiada teraz na siodełko:) no a co do kawałka, ja również byłem zaskoczony, że mi się spodobał. podobnie jak i reszta ich muzyki :) album miesiąca jak dla mnie :)
@ Funio: dzięki, bo myślałem, że już przynudzam, ale z drugiej strony ja od kogoś, kto jeździ po nieznanych mnie terenach oczekiwałbym również chociaż drobnego zarysu tego, co tam można zastać :)
Piękna górska jesień :) Ja niestety jestem zmuszony odstawić rowerek na jakiś czas gdyż znowu powróciły problemy z zatokami :/ Ale miło jest zajrzeć do kogoś kto bardzo dobrze wykorzystuje tak świetną pogodę do jazdy :)
2 razy dziennie Leskowiec? Nieźle :) Też miałem w planach na dziś Kocierz i potem czerwonym na Leskowiec, ale skończyło się na lżejszym rowerowaniu. Pozdro!