Wielka improwizacja w Małym Beskidzie ;)

Niedziela, 30 października 2011 · Komentarze(9)
Nowy sezon "Misfits" już czai sie za rogiem - macie jeszcze szanse, aby nadrobić zaległości (2 sezony po 6 odcinków - co to dla was:) A ja sobie dalej słucham w ramach odpoczynku od metalowego łomotu soundtracku z tego kapitalnego serialu, wypełnionego po brzegi niebanalną muzyką. Dziś takie sobie melancholijno-schizoidalne klimaty, jesiennie :)


Trip bez jakiegoś większego pomysłu - głównie po okolicy, a przy okazji przetestować szlaki przeze mnie jeszcze nie sprawdzane. Zacząłem od rzucającej o wschodzie cień na Andrychów Pańskiej Góry - i już na podjeździe złapałem zadyszkę:) Ogólnie miejsce jest bardzo fajne, przykładowo dla zaczynających przygodę z xc/mtb. Jazda po dywanie z liści oraz ukrytych pod nimi korzonkach daje wiele frajdy. Zielonym szlakiem udałem się dalej w kierunku Gancarza, ale żeby nie było tak klasycznie postanowiłem objechać jeden stromy podjazd w Zagórniku wyglądającym zachęcająco trawersem. Ten niestety wyprowadził mnie w pole, ale trzeba przyznać, że był to kapitalny odcinek. Jednak zyskaną wysokość niepotrzebnie straciłem - ale jechało się bosko ;)
Dolinki w objęciach Beskidu Małego :) © k4r3l

W tym miejscu rozpoczął się wypych żółtym szlakiem, który docelowo dochodzi do pierwotnie zaplanowanego zielonego. Ogólnie w górę nie było łatwo, ale jakby ktoś miał rower z pełnym zawieszeniem, mógłby sobie po tych wszystkich korzeniach pohasać zjeżdżając w przeciwnym kierunku.. W międzyczasie zrodził się w głowie plan - jadę na Leskowiec - to co, że drugi raz z rzędu:) Z tego szczytu jest kilka fajnych opcji zjazdowych, więc czemu nie. Oczywiście wypych pod Gancarz zaliczono - dziś w sumie uzbierało się ok 3 kwadransów samego podchodzenia - nie ma lekko:)
Wymagające korzonki na zielonym :) © k4r3l

Na szczycie spotykam ok. 50cio letniego bajkera z Choczni. Gość mnie zadziwia swoimi opowieściami o zdobywaniu Krowiarek i innych równie odległych miejscówek. A jeździ na podobnej budżetówce jak ja - Kellysie Salamandrze kupionym jak się okazuje w moim mieście za na posezonowej wyprzedaży za 900PLN. Jak widać do zdobywania kilometrów wcale nie potrzeba super sprzętu. Pogadaliśmy na Gancarzu jakąś chwilę i ruszyliśmy w stronę Leskowca. Facet całkiem nieźle podjeżdżał - praktycznie wszystko zrobiliśmy w siodle nie licząc kilku kamienisto-korzonkowych fragmentów skutecznie wybijających z rytmu.
Tym razem widok z Leskowca w kierunku zbiornika Świnna Poręba :) © k4r3l

Pod schroniskiem spora grupka turystów, w tym rowerzystów (także na full'ach) - widać, że to mekka miłośników dwóch kółek. Fajnie:) Na szczycie już luźniej - jak zwykle chwila na refleksje w towarzystwie niezbyt dziś widokowej panoramy i pora na powrót. Pożegnałem się kulturalnie i pognałem w kierunku żółtego szlaku prowadzącego do Gorzenia. Jeszcze tędy nie jechałem i przyznam, że żadna to rewelacja choć po drodze atrakcji nie brakuje (olbrzymie głazy zatopione częściowo w ziemi, po wielgachne skały w okolicach szczytu o słusznej nazwie Kamień). Ale to tyle - zjazdowo trochę się wymęczyłem głównie za sprawą sporej ilości luźnych kamyczków skrytych pod cienką warstwą liści i o mały włos a zaliczyłbym niezbyt przyjemne OTB - w porę się wyratowałem :)
Atrakcje na szlaku zjazdowym - tu: jeden z głazów :) © k4r3l

Atrakcji c.d. - zespół olbrzymich skał, ponoć wspinaczkowych:) © k4r3l

Po wyjeździe na asfalt udałem się czarnym szlakiem w kierunku Wadowic by tam znaleźć czerwony szlak rowerowy. Udało się, jednak przez słabe oznaczenia lub też moje roztargnienie gubię go i ląduję w... Kaczynie :) Niech to szlag :) Ale, ale przypominam sobie o żółtym szlaku, który przecina tę malutką miejscowość i może zaprowadzić mnie do domu. Znalezienie go nie było takie trudne, pododobnie jak początek podjazdu. Kilkaset metrów dalej trzeba było już skapitulować - ten odcinek miał dość spore nachylenie. Ale to tyle z niespodzianek - reszta tego szlaku nadawała się do pokonania go w siodle.
Powrót w promieniach szybko zachodzącego po zmianie czasu słońca :) © k4r3l

Pomimo czasem niezbyt trafionych wyborów (kilka upierdliwych wypychów;) to jestem zadowolony - pozytywne zmęczenie to jest jednak to :) Najbliższa okolica pokazała pazur - zresztą ponad 4h jazdy i zaledwie 50 przejechanych kilometrów mówi samo za siebie :) No i co najważniejsze - aura iście jesienna, a do tego słonecznie, ciepło - wszędzie dookoła kolory tożsame ze szlakami, którymi się poruszałem. Przypadek? :)

Komentarze (9)

@ Tlenek: no nie może być inaczej, wszak dokumentacja i wrażenia z jazdy to dwie bardzo istotne kwestie dla mnie :)

@ Jeremiks: jak zawsze przesadzasz, ale masz rację, że to całkiem udany rok jeżeli chodzi o rower. a teren o tej porze roku jest po prostu idealny :)

@ Czecho: zgadzam się,to w sumie także jest istota rowerowania - ciągła eksploracja terenów i frajda z jazdy tymi fajniejszymi odcinkami szlaków :)

@ Kajman: oj tam znowu cienko;) dla kogoś kto wpadnie pierwszy raz w okolicę, to nie objeździ tego w weekend, w dwa już może prędzej, bo tych najciekawszych starczy właśnie na 4 dni jakby liczyć, że dziennie się będzie robić ok. 50-60km- to chyba całkiem sporo :) (oczywiście asfalt included :))

@ Sebol: niestety nie wiem, bo aż tak blisko nie byłem, ale z tego co wiem, uruchomienie tego wszystkiego przewidziane jest na na 2013 rok, ciągle ten termin przesuwają... ale jak już otworzą, to będzie kolejna atrakcja warta pofatygowania się w te tereny i okoliczne pasma :)

@ Funio: to jak będziecie w okolicy dajcie znać, jak dam radę to poprowadzę przyjemną drogą, chociaż po 3 weekendach w górach mój rower zaczyna odmawiać posłuszeństwa :)

@ Piofci: jak korzonki całkowicie pokryją liście to będzie raczej NIEciekawie :D

@ Este: bo to są sporadycznie uczęszczane przez turystów szlaki, ale warto. może nie ten żółty, ale już czerwony w stronę Suchej, myślę, że się spodoba :)

k4r3l 08:39 czwartek, 3 listopada 2011

Fajny jest Beskid Mały, wiem to z autopsji. Na wschód od Andrychowa jeszcze nie jeździłem,a widzę ,ze warto :)

este 17:30 wtorek, 1 listopada 2011

Ciekawie będzie jak te korzonki zostaną całkowicie pokryte;)

piofci 13:40 wtorek, 1 listopada 2011

Leskowiec,zaliczę go w tym roku:)

funio 22:57 poniedziałek, 31 października 2011

a jak tam zbiornik chyba już kończą robić ? pewnie imponujący jest widok..też bym chciał tam zaglądnąć..kiedyś przejeżdżałem koło zbiornika jakieś 5 lat temu...widoczek pierwszy nice:)

sebol 20:35 poniedziałek, 31 października 2011

Z tymi szlakami to u nas cienko:(

Świetna trasa:)

Kajman 06:20 poniedziałek, 31 października 2011

Fajnie, że jeszcze masz w okolicy jakieś nieprzetarte szlaki. Najciekawsze jest okrywanie nowych dróg, gdy człowiek nie wie co jest za zakrętem.

czecho 21:54 niedziela, 30 października 2011

Jestem pod wrażeniem.... Masz wielce udany sezon i do końca nie schodzisz z "terenu". Pozdrówka :))

jeremiks 21:20 niedziela, 30 października 2011

Ostro, Jak zwykle foty i szczegółowy opis. Pozdrawiam

tlenek 20:23 niedziela, 30 października 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa bezmy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]