Kolejne muzyczne oblicze Toma Morello - to co robi w Street Sweeper Social Club jest chyba najbliższe temu, co ukazywało się pod szyldem Rage Against The Machine. Wiadomo, nie ma co liczyć na reinkarnację RATM, ale fajnie słucha się niektórych fragmentów przywodzących na myśl najlepsze ich kawałki. Poza tym bez Zack'a za mikrofonem to jest bieda...
Ostatnio naszło mnie na wymianę linki w przerzutce przedniej. Wiadomo, że jak linka to i pancerze. Do zakupionych na allegro obcinaczek u tego samego gościa wziąłem "standardowy zestaw" linek, pancerz i końcówki. Co się uwk...wiałem to moje;) Dwa razy zerwałem ten łepek mocowany w manetce próbując wyregulować zmieniarkę. Dobrze, że stało się to w domu a nie w trasie... Na drugi dzień poszedłem do mojego rowerowego i zakupiłem potrzebny stuff. Cóż, jak widać na takich rzeczach nie ma co oszczędzać. A już na pewno nie założę linek z tego zestawu do hamulców:))
W ten weekend odpuściłem setki i ogólnie jakieś większe kręcenie pozwalając sobie na dwie klasyczne 40ki. Jak wiadomo nie samym rowerem człowiek żyje. Poza tym napęd mam w opłakanym stanie. Jednak takie te wszystkie uphille znacznie skracają żywotność łańcucha i zębatek. Łańcuch wygląda okropnie, tylko czekam aż się rozleci, bo ma strasznie luzy a i rozciągnął się o cm, może półtorej... Wiadomo, jak zmienię łańcuch to trzeba będzie wymienić korbę i kasetę, ale te inwestycje muszą poczekać na zimę, wtedy sobie podłubię przy rowerze i miejmy nadzieję, że pozakładam nowe szpeje ;)
Dojazdy do pracy na jakiś czas odpadają z powodu bardzo prozaicznego - po prostu z niej zrezygnowałem;) Ale trzeba przyznać, że nie było aż tak źle - dzięki temu miałem możliwość do częstszego pokręcenia. W robocie wiadomo, wszyscy rispekta i szczeny na wysokości wykładziny;) Ale ileż można:) Raz, że dystans szalony, to jeszcze górki plus popracowe zmęczenie... Nie chciałem zostać strzępem człowieka :) Z kolei wracając w domu po godzinie 18 nie miałem ochoty żeby wsiadać na rower. Cóż, będzie co ma być :)
Plan na ten rok, jeśli takowy w ogóle był, zrealizowany - 3000km strzeliło nawet nie wiem kiedy. Mało to czy dużo - nie mnie to oceniać, ale raczej już do 4k nie dociągnę... Za to poprzedni miesiąc rewelacja: 850km i ponad 13000m przewyższeń - tu się przyznam, że zaskoczyłem sam siebie :D Jak widać asfalt nie jest wcale taki zły, ale nie ukrywam, że przydałoby się jeszcze zakosztować odrobiny terenu i przykładowo wdrapać się na Skrzyczne jak pogoda pozwoli - w jesiennych klimatach podjeżdża się tam rewelacyjnie:)
Będzie dobrze. Nowa praca na pewno będzie ciekawa, dobrze płatna i będzie pozwalała na rowerowe szaleństwa. Widzę, że na jesienne Skrzyczne szykuje się więcej osób.
@ Silvian: taaak, właśnie,zeby tylko trafić na dobrą widoczność, ale na jesieni nie powinno być z tym problemu :) do zobaczenia na szlaku:)
Rafall: wiadomo, Rage to Rage - sam Tom Morello RATMu nie czyni :) ale fajnie, ze wciąż wymiata grając pod innymi nazwami :)
@ Jeremiks: hehe, no klasyka dawno nie jeżdżona, więc nawet nie taka nudna :) a ten zespół to dla tych wszystkich, którzy tęsknią za RATM. taka namiastka chociaż :) trzeba przyznać, że na żywo nawet dają czadu :)
@ Piofci: no właśnie widzę, że tak wyszło, ale nie ma co ukrywać - szczyt sezonu już za mną, więc takie mini-podsumowanko sobie zrobiłem :) dzięki!
@ Niradhara: Elu, jak zawsze trafiłaś w sedno ;) dzięki!
@ Sebol: szosą, ale nie na szosie ;) no cóż, nie wiem co będę jeszcze robił w kolejny weekend, ale tak jak pisałem, na razie odpadają jakieś szalone wyjazdy z powodu bezlitośnie zużywającego się sprzętu. w tym sezonie już nie będę nic do niego dokładał, ale chciałbym wystartować w przyszłym na odświeżonym Medżiku ;)
@ Kajman: hehe, no racja :) ale te setki to tylko dodatek - jak już mówiłem, bardziej cieszą mnie metry w pionie :)
widzę ze szosą pomykasz troszkę..być może w ten weekand będę w Bielsku zobaczę jaka pogoda i czy dostane wolne, mam nadzieje że jeśli przyjadę to znajdziesz czas na jakaś traske typ na przełęcz Kocierską lub coś innego, bo ja tylko po szosie mogę pomykać...
Klasyka to zawsze klasyka... ważne, że nie odpuszczasz... Thx za RATM... dla mnie są absolutnie zajebiści, taki muzy mogę słuchać non stop... pozdrówka :)
Jak dla mnie cała muzyka która powstała za sprawą muzyków RATM w różnych konfiguracjach jest co najmniej warta uwagi. U mnie zajmuje główną pozycję w płytotece. Ale i tak najlepsza jest pierwsza płyta RATM - wszystkie pierwsze płyty w jakiś sposób są przełomowe i najlepsze.