Uphill'owe szwędanie

Sobota, 23 lipca 2011 · Komentarze(15)
Jak w tytule. Po najbliższej okolicy. Tydzień deszczów, nawałnic, burz i gradobicia, więc do pracy dojazdy odpadły:/ W pierwszy pogodny dzień po tym beznadziejnym okresie udałem się do Kozubnika, bo warto tam zawitać przynajmniej raz w roku. Jednak po tym co tam znalazłem, będę wracał częściej. Nowiutki, jeszcze ciepły, szeroki i co najważniejszy pnący się w górę asfalt! Ale spokojnie, to tylko odnoga głównej drogi (ul.Karpacka), która również zaprowadzi nas w stronę peerelowskich zabudowań, tyle że będzie nieco trudniej ciekawiej. Polecam wszystkim, bo pomimo iż ja trochę kluczyłem, okazało się, że można tam zrobić małą pętelkę z fajnym podjazdem:) Nie przegapcie tego i za mostkiem odbijcie koniecznie w prawo ;)
Beskid Mały po Andrychowsku:) © k4r3l

Wjeżdżam do zapomnianego kompleksu - co tu się kiedyś musiało dziać... © k4r3l


Wcześniej w Wielkiej Puszczy spotkałem całkiem sporo rowerzystów. Widać, że to okolica sprzyjająca dwóm kółkom. Zmierzyłem sobie czas podjazdu pod Beskidek od Targanic. Od skrzyżowania na przełęcz dotarłem po 7minutach i 34 sekundach. Ale nie było to najlepsze rozwiązanie, bo po tygodniu przestoju strasznie szarpałem się z tym podjazdem... Ale podjechałem, choć płuca zgubiłem gdzieś po drodze ;)
Ha, zawsze opłaca się wdrapać wyżej, gdzie czeka na nas taki widoczek ;) © k4r3l

Wszędzie dyskryminacja - tym razem nam się upiekło:) © k4r3l

W Kozubniku pełno jest takich malowideł :) © k4r3l


Wyjeżdżając z Kozubnika miałem wracać przez Bukowiec i Czaniec (kolejne podjazdy:), ale zobaczyłem na horyzoncie koszulkę jakiegoś bikera i zmieniłem zdanie. Z pościgu jednak nic nie wyszło, bo jak się okazało (po chwili wracał) gość śmigał na szosie, więc nie pozostawił mi złudzeń;) Po kolejnym ataku na Beskidek postanowiłem jeszcze trochę popodjeżdżać w Targanicach i Sułkowicach. Jest tam kilka krótkich, ale sztywnych górek, więc czemu by z tego dobrobytu nie skorzystać? ;) Większość tamtejszych podjazdów upłynęła mi w akompaniamencie weselnych kapel, których muzyka niosła się po okolicy, warczących kosiarek, szczekających psów na wolności oraz szutrowych fragmentów, gdzie pseudoslickowe Kendy radziły sobie nie najgorzej :)
Była regulacja koryta rzeki w Wielkiej Puszczy, teraz pora na Kozubnik... © k4r3l

A to już jeden z widoczków na lokalnych podjazdach ;) © k4r3l


Powrót do domu klasycznym wariantem. Przy okazji tego wypadu testowałem założone rano na tył okładziny Jagwire (czerwone). Skuteczność hamowania zdecydowanie się poprawiła a to przecież dopiero początek, jeszcze się docierają ;) Na koniec czekała mnie nagroda (w końcu uzbierało się ponad 1000m przewyższeń), czyli tegoroczna nadmorska reminescencja w wersji mini-strong - kapitalny Amber'ek (0,33L i 7%);) Oczywiście idealnie schłodzony!
Nagroda dnia :) © k4r3l


Komentarze (15)

Czecho: nagroda dnia to podstawa każdej udanej wycieczki. może przyjmować różne formy, niekonieczne płynne, najważniejsze by była ;)

Nemo: heh, na szczęście często bywasz w górach prawdziwszych niż te moje wypierdki niespełna tysięczne, więc i ja mam czego Ci pozazdrościć ;)

Roadrunner1984: warto choć raz tam podjechać, pół godziny wystarczy po zboczeniu z głównej drogi na krótką wizytę :)

Uluru: w zimie ten znak pewnie ledwo co wystaje spod śnieżnej zaspy, więc myślę, że mogłabyś nagiąć bezpiecznie przepisy :D

k4r3l 16:10 sobota, 13 sierpnia 2011

Ela: przyznam, że bardziej mnie to kręci niż liczba przejechanych kaemów, ale nie mam też nic przeciwko, jeżeli obie te wartości idą ze sobą w parze ;)

Piotr: no to trochę smutne, ale na pewno bardziej akceptowalne niż wycieczka krajoznawcza w puszce zwanej blachosmrodem :)

Darek: choćbym nie chciał podjazdów, to żeby cokolwiek konkretnego ujechać muszę wpaść na jedną czy dwie górki, w sumie bardzo mi się to podoba ;)

Este: chciałbym widzieć ten ośrodek w takim stanie, choć teraz prezentuje się zapewne niemniej imponująco, a już na pewno jest bardziej tajemniczy ;)

Sebol: heh, no saneczkarze muszą się pilnować. w sumie nie dziwię się trochę, bo tam rzadko bo rzadko, ale auta dojeżdżają do położonych na tym odludziu posesji...

Daniel: hehe, no dokładnie :) ciekawe kto miałby egzekwować ten zakaz?;)

Jezio: exactly ;) no cóż, nam muszą wystarczyć ruiny... a i te nie wiadomo jak długo postoją i ile jeszcze lat przetrzymają...

Mrozin: ten odcinek akurat wtedy zjeżdżałem, ale już niejednokrotnie "brałem go pod włos" :D

Kamil: wiadomo, wszak niektóre zakazy (zwłaszcza te najbardziej absurdalne:) są po to aby je łamać... nic nie wiem czy ruiny są nawiedzone, ale pewnie jak wszędzie można natrafić na jakieś zjawy w prześcieradłach ;)

k4r3l 16:05 sobota, 13 sierpnia 2011

A ja i tak bym tam zjechała na sankach w zimie :)

uluru 17:36 sobota, 6 sierpnia 2011

Niestety nie udało mi się ostatnio zajechać do KOZUBNIKA ale to miejsce ma coś w sobie mrocznego

Roadrunner1984 01:31 piątek, 29 lipca 2011

Też chciałbym mieć góry praktycznie pod domem. :D

nemo 21:28 czwartek, 28 lipca 2011

Już wiem jak motywować się do tras z dużą liczbą podjazdów. Zaplanować sobie odpowiednią "nagrodę dnia" :)

czecho 16:26 wtorek, 26 lipca 2011

I tak jakby była zima to bym zjechał na sankach:] Upiorne to malowidło, nie straszy czasem?:)

kamiloslaw1987 19:07 poniedziałek, 25 lipca 2011

podjazd na przedostatniej fotce - rewelacja.

mrozin 12:39 poniedziałek, 25 lipca 2011

Kozubnik to był niezły wypas jak na tamte czasy .Basen, korty, kręgle, szachownica z olbrzymimi figurami i wszystko poszło.Jechać tam za dzieciaka to była przygoda

Jezio 12:06 poniedziałek, 25 lipca 2011

Zakaz jazdy na sankach to brzmi jak zakaz spacerowania z pingwinem po ulicy:)

daniel3ttt 22:00 niedziela, 24 lipca 2011

zakaz jady na sankach..tego jeszcze nie widziałem ...a na Kozubniku miałem przygodę z policją :P

sebol 19:16 niedziela, 24 lipca 2011

Fajny widok na Żar ze zdjęcia nr 3. Pamiętam jak chyba w 4 albo w 5 klasie podstawówki byłem z kumplami w Kozubniku. Wtedy jeszcze wszystko działało i było super exclusive. Byłem tam na rowerze komunijnym - Wigry 3. To były czasy :)

este 17:47 niedziela, 24 lipca 2011

Widzę, że Tobie też przyszła ochota na podjazdy po ulewnym tygodniu. Ja też ponad 1000 przewyższeń wczoraj zrobiłem i to na prawie na takim samym dystansie ale mój profil taki ładny nie jest :P

daro908 17:03 niedziela, 24 lipca 2011

W okolicy Sandomierza na rowerze ludzie jeżdżą głównie na targ:(

Kajman 10:05 niedziela, 24 lipca 2011

W zawrotnym tempie gromadzisz przewyższenia :))

niradhara 09:43 niedziela, 24 lipca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iejle

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]