Powrót do domu i jednocześnie powrót do rzeczywistości. Dwa tygodnie urlopu - bo tyle należy się przeciętnemu zjadaczowi chleba to stanowczo za mało... Trzeba będzie zacząć kombinować i przedłużać, z tego co zostało, weekendy;)
Urlop był mało rowerowy - generalnie skupiliśmy się na wypoczynku, bo ten rok jak i poprzedni nie należały do najprzyjemniejszych... Dzisiejsza trasa bez większych urozmaiceń, więc można potraktować jako standard. Ale póki co się nie nudzi ;) Poza tym fiksująca co jakiś czas pogoda dodawała całości smaczku ;)
Z racji powrotu do życia codziennego poświęciłem chwilę na uaktualnienie wiadomości z regionu. Cóż, oprócz tych prozaicznych natrafiłem na dwie dość skrajne. Pierwsza to wczorajsza tragiczna śmierć motocyklisty w Kocierzu Moszczanickim. Dzisiaj tamtędy przejeżdżałem - znicze na poboczu, pozostały jeszcze policyjne numerki - nie wyglądało to ciekawie. A scenariusz klasyczny: 30to latek wypada z drogi na ostrym zakręcie i kończy w przydrożnym rowie. Należy dodać, że nie posiadał on kasku a prosta, którą uprzednio jechał pozwala spokojnie rozwinąć maksymalną prędkość... Kolejny przydrożny krzyż niedługo zasili tą już bogatą w te symbole okolicę... Przykre...
Druga informacja to już z typu tragikomicznych. Otóż 28latek skoczył do rzeki Białki w centrum Bielska-Białej po wcześniejszej sprzeczce z dziewczyną. Chłop połamał dwie nogi i śmiem wątpić czy gra była warta świeczki. Od razu pojawiły się komentarze życzliwych Internautów, że jak chciał się zabić to powinien na główkę skoczyć itp. Słowem, w regionie się dzieje, oj dzieje ;)
Na przełęcz podjechałem sobie trzecim podjazdem kocierskim, bo w tym roku jeszcze tamtędy nie jechałem i powiem Wam, że to jest ściana! Nie wiem, w ubiegłym roku nie wydawała mi się taka stroma, ale dziś jechało się tragicznie. Oczywiście na młynku, bo jakże inaczej:) Czas jakiś totalnie beznadziejny, więc nawet nie podaję ;P Na profilu wysokościowym widać bardzo ładnie jaka to ścianka - krótka ale treściwa ;)
Gralo: ścianka daje w kość, ale z czasem to wrażenie zanika :) Marusia: następnym razem zapraszam na Kocierz (3 asfaltowe i jeden terenowy podjazd, chociaż akurat preferuje go jako szlak zjadowy;) A mój "rekord" jest już nie aktualny, na blogu u Slec'ia widziałem, że zrobił go w kosmicznym czasie :) Kundello21: dzięks, a rowerek znalazłem prawie pod moim domem - może go zabiorę i przerobie na jakiś kwietnik czy coś ?:) Kajman: chyba masz rację, większa motywacja była, ale Jacek tam śmigał równo! Czecho: ja już odliczam czas do następnych wakacji :)) ale fakt faktem 2 tygodnie to stanowczo za mało na pełną regenerację... Uluru: dzięki, a rowerek także mnie zachwycił, bo ma w sobie cos... Kacper: no to koniecznie go wypróbuj, chyba lepsza nawierzchnia niz ten standardowy, jest też fragment z płytami, więc są urozmaicenia :) ja już też nie jeżdżę tak jak dawniej, tzn. na granicy ryzyka, kilka przypadków mnie oduczyło :)