Błotne szlaki Beskidu Małego

Niedziela, 13 marca 2011 · Komentarze(19)
Niniejszy utwór muzyczny dedykuję wszystkim bezmyślnym drwalom robiącym syf na szlakach w Beskidzie Małym i Nadleśnictwu Andrychów, które na takie coś zezwala! AAARRRRGGGHHH!!!!


No to mi się zachciało gór!:) Nie zważając na informacje o błocie na szlakach oraz na kompletne nieprzygotowanie kondycyjne postanowiłem zmierzyć się z Hrobaczą Łąką :) W tym celu, w towarzystwie nieuprzejmego w dniu dzisiejszym żywiołu najmniej przyjaznego rowerzystom udałem się do Porąbki przez Czaniec i spokojną, mieszczącą się z dala od zgiełku ulicznego, wieś Bukowiec.
Przez wieś Bukowiec - ależ wieje! © k4r3l

Po drodze boczne podmuchy rzucały mną na lewo i prawo - naprawdę nieprzyjemne uczucie. No ale cóż, raz rozpoczętą walkę z żywiołem należy zakończyć :) Po drodze sporo rowerzystów, generalnie dominowali seniorzy, tym większą radość miałem, mogąc ich pozdrowić podziwiając jednocześnie ich sprawność fizyczną :)
Postój na zaporze w Porąbce... © k4r3l

Halny nie przestawał, apogeum miało miejsce w okolicy Jeziora Międzybrodzkiego, ale ten krótki odcinek pokonałem szybko. Na podjeździe, o dziwo, wiać przestało, aczkolwiek przydałby się delikatny podmuch w plecy :) No cóż, nie tym razem...
A tu już fotka z podjazdu - w tle Babia, ale telefon nie złapał:( © k4r3l

Podjazd wymęczył mnie okropnie! Pod krzyżem zameldowałem się po 39 minutach, robiąc po drodze kilka postojów (a to trzeba było podregulować siodełko, a to fotkę pstryknąć, więc tak się jakoś złożyło:) Pod schroniskiem i na samym szczycie sporo ludzi. Jaki to dziś dzień - hmmm - niedziela... i przestałem się dziwić. Martwił mnie tylko ten numerek widniejący przy dniu tygodnia - trzynastka...
Pod 35 metrowym kolosem! (Hrobacza Łąka 828 m n.p.m.) © k4r3l

Nie byłem pewien, gdzie chcę dalej jechać, więc wymyśliłem, że szlakiem papieskim (takie żółte krzyżyki, no bo cóż innego, malowane na drzewkach) w kierunku kamieniołomu w Kozach. Momentami hardcore i w ogóle stromizna straszna, sprowadzać trzeba było, ale zaraz za pierwszym skrętem o 180* droga zrobiła się znacznie bardziej przyjazna...
Fotka ze szlaku - w kierunku kamieniołomu. © k4r3l

Tak mi się ten zjazd spodobał, że przegapiłem jeden skręt i znalazłem się poza szlakiem. Ale jechałem w dół, więc w sumie było mi już wszystko jedno. Pogodziłem się z myślą, że nie zobaczę kamieniołomu z bliska i puściłem hample :)
Można trochę przygrzać! :) © k4r3l

Po wjeździe na asfalt znalazłem szybko szlak niebieski, zerknąłem na mapę i wywnioskowałem z niej, że będzie to być może całkiem sympatyczna opcja przedostania się z powrotem do Porąbki. Ale oczywiście pomylić się to rzecz ludzka - jak szybko wjechałem w teren tak jeszcze szybciej zsiadłem z roweru i czekało mnie kilkusetmetrowe butowanie w pieprzonej celinie - błocku wymieszanym ze ściółką - pozostałości po pracach ciężkiego sprzętu. Fuck!
Chyba chciały mi powiedzieć, żebym się nie pchał w to bagno... © k4r3l

I tu nasuwa się pytanie dnia - czy te k...a p....e debile muszą zawsze wj..ać się na pieszy szlak z tym całym swoim żelastwem!?! To co tam zastałem to zwyczajny armageddon! Koła przestają się kręcić, wszędzie błoto, trzeba się dobrze pilnować, żeby nie zgubić w tym syfie buta... Na domiar złego szlak cały czas pnie się w górę. Shit!
... bagno we własnej osobie! :/ © k4r3l

Szlak ów błyskawicznie wskoczył na miejsce pierwsze w moim prywatnym rankingu szlaków nieprzejezdnych i niepolecanych nawet najbardziej zawziętym góralom! Zrozumcie to jak najszybciej i zapomnijcie o tej opcji, w którąkolwiek stronę by ona nie była. Najlepiej niech go ściągną z map wszelakich, bo to jedna wielka i rozpaczliwa bez-na-dzie-ja!
Totalny syf na szlaku! © k4r3l

Po osiągnięciu pewnego pułapu można wsiąść na rower i strawersować górujący nad Kobiernicami i Porąbką Bujakowski Groń. Ale przyjemność z jazdy jest praktycznie zerowa. Pewnie to też wina bieżącej pory roku, ale i tak środkowy palec w kierunku tamtejszych drwali jest jak najbardziej na miejscu!
Dobrze, że chociaż miejscami jest na co poptrzeć! ;) © k4r3l

Się jeszcze okazuje po drodze, że docieram do rezerwatu przyrody, który jak wynika z pkt. 12 tablicy wypełnionej tylko i wyłącznie zakazami, nie toleruje jazdy rowerem. I dobrze, szkoda tylko, że nie postawili tego wcześniej, to bym się jeszcze namyślił - teraz było już za późno. Ten odcinek szlaku przebiegający przez rezerwat schodzi w dół. Ale zapomnijcie o zjeździe, bo tam liści jest po kolana, a wąski singiel poprzecinany konarami-gigantami także nie zachęca do szaleństw. Ta końcówka mnie po prostu wykończyła. Ja wiem, że mtb, to sport wyczynowy, ale nie ekstremalny! A tam dostało mi się wszystkiego po trochu: wspinaczki, surivala, czołgania, skakania przez kłody z rowerem na plecach itp. :)
No i mam uchwycony Żar od strony północnej - to już chyba komplet :) © k4r3l

Kiedy w końcu udało mi się zjechać na drogę poczułem ulgę. Nie sądziłem, że aż tak się ucieszę na widok szarego, nudnego i dziurawego asfaltu. A jednak :) Pognałem do Porąbki przez zaporę, na której machnąłem dwóm szosowcom - ale to jakieś drewna były, bo zdobyli się tylko na głupi uśmiech. Depnąłem więc w pedał i zostawiłem cieci daleko z tyłu...
Rezerwat nie toleruje rowerzystów :/ © k4r3l

Nad rzeczką doprowadziłem się do stanu pozwalającego mi na wejście do sklepu bez wywoływania sensacji wśród lokalesów. Uzupełniłem prowiant i ruszyłem w kierunku Wielkiej Puszczy. Ależ tym nowiutkim asfalcikiem się śmiga! Zdecydowanie fajniej będzie w drugą stronę, z górki :) Z przykrością jednak stwierdzam, ze zgodnie z przewidywaniami natężenie ruchu samochodowego w tej pięknej okolicy wzrosło:/
Z cyklu przeszkody na szlaku - to chyba 10ta z rzędu taka niespodzianka:/ © k4r3l

Na Przełęcz Beskid Targanicki wjechałem elegancko, szkoda mi było zrzucać na najmniejszą zębatkę, więc pocisnąłem z "dwójki". Przed szczytem dostałem wiatru w plecy (cud!) i tym sposobem przedostałem się na swoje tereny.
Ostatni podjazd za mną :) Teraz już tylko ze średnią grubo powyżej 30 :) © k4r3l

Wyjazd mimo wspomnianych nieprzyjemności udany, przynajmniej wiem już, gdzie nie jechać drugi raz :) No i się okazało, że z formą nie jest tak źle jak myślałem, że jest :)

Komentarze (19)

@ sven: ano, ale potrzeba wjazdu w teren okazała się silniejsza :) nie zmienia to faktu, że na "normalnym" szlaku byłoby o wiele lepiej...
@ Marek1985: dzięki! dodam, że widoczki na żywo były jeszcze lepsze, po prostu syfiasty telefon nie oddaje tego, co można było zobaczyć. a szablon to zmodyfikowana wersja jednego z oryginalnych - po prostu podmieniłem grafiki i kolorki :)

Pozdro!

k4r3l 09:23 niedziela, 20 marca 2011

Szczerze mówiąc to chyba w obecnym przedwiośniu lepiej wybrać się na szosę niż w teren przynajmniej mniej nerwów się zje...
Dobrze, że już sezon rozpocząłeś ;)

svengips 16:18 piątek, 18 marca 2011

@ Kundelo21: przypomniałeś mi tą notką o finishlinie o łańcuchu i na szybkości poleciałem go zakonserwować :) no i masz rację, to raczej anty-reklama, ale tyczy się tylko jednego krótkiego odcinka :)
@ Kcpr1: szarpnąłem się na tą Hrobaczą i trochę przeliczyłem, ale tak jakoś wyszło, że nie chciałem tłuc się ciągle asfaltem :) a co do pozdrawiania, to już tak niestety jest i kij im wszystkim w d..ę! :)
@ Shem: no makabra:) ale tam gdzie na szlakach jest zazwyczaj kamieniście i dodatkowo są od nasłonecznionej strony tragedii nie ma. najgorzej w zacienionych miejscach - tam ciągle śnieg/lód/błoto...
@ CheEvara: spokojnie ;) jeszcze trochę i po górkach będzie się śmigało zacnie :) dzięki!

Pozdrawiam!

k4r3l 20:34 wtorek, 15 marca 2011

Ale mnie zazdrość szarpnęła! Ja już chcę w góóóóóóóryyyyy!!
Łaaaaaadna relacja!

CheEvara 13:55 wtorek, 15 marca 2011

Ale wyrypa. Dobrze wiedzieć, że da się już jako tako przejechać po szlakach. Pozdro

shem 12:29 poniedziałek, 14 marca 2011

Tereny rewelacyjne....
Szkoda że tak niszczą lasy, a szczególnie drogi rozjeżdżają.
Reklama tej trasy to to raczej nie jest:P:P Ale i tak bym tam chciał, tylko uzbroić sie w opony do DH i 5 litrów FL zielonego:P

kundello21 21:17 niedziela, 13 marca 2011

@ Webit: no tak jakoś wyszło :) ileż można po płaskim jeździć :)
@ Kajman: no szkoda, że się zniechęciliście, ten wiatr dawał w kość, ale np. w Wlk. Puszczy nie był tak odczuwalny... no to oznakowanie wydawało mi się na początku dobre, później się trochę rozrzedziło i na rozjeździe poleciałem dalej, tak że wbiłem na żółty szlak (aż się zdziwiłem:)
Foxiu: ee tam, można tak tekst "przerolkować", żeby był widoczny :) zresztą nie mów, że Tyś to czytał :) szkoda czasu :)
@ Autochton: trasa wymagająca, ale nie dająca aż tyle satysfakcji co inne :) jeszcze nie pora :)
@ Kamil: może nie byłoby tak źle... ja nie złapałem :) ale masz rację z tymi widokami, od razu ciśnienie ze mnie zeszło, jak zobaczyłem ten widoczek :)
@ Faloxx: no cześć! słusznie postąpiłeś, nie masz czego żałować, aczkolwiek wiem z innych źródeł, że nie wszystkie szlaki są u nas tragiczne...
@ Czecho: jak to co się będzie działo - pogoda się będzie psuła prawie na weekend i tym sposobem z plany pozostaną planami... niezrealizowanymi :) nie zapeszajmy, będzie co ma być :) dzięki!
@ Sikor: no widzisz Pietrek, w niektórych się da i można a niektórych się nie da i nie można - sęk w tym by trafić na ten odpowiedni:) mnie się nie udało dzisiaj:) fajnie,ale błotniście :)
@ JPbike: no to już była dzisiaj przesada momentami. kląłem pod nosem co chwilę :) a co do drwali, to zero odpowiedzialności, nawet nie posprzątają po sobie...
@ Sebol: ta wycinka to chyba u nas trwa 12 miesięcy w roku :/ przynajmniej na tym szlaku... a ta górka z lewej na pierwszym planie to Bukowski Groń, ja robiłem foto spod Bujakowskiego Gronia :)

k4r3l 21:03 niedziela, 13 marca 2011

warunki nie najgorsze..za nie długo wycinka sie zacznie pewnie jakaś i wtedy bedzie syfu na trasach, a to zdjęcie co jest podpisane "Dobrze, że chociaż miejscami jest na co poptrzeć! ;)" jaka to górka??

sebol 20:46 niedziela, 13 marca 2011

Ale extreme MTB miałeś :)
Też nienawidzę drwali - u mnie też nieźle potrafią narozrabiać na leśnych szlakach :/

JPbike 20:40 niedziela, 13 marca 2011

Zawsze chciałem po jakimś rezerwacie przyrody pośmigać rowerkiem ;/ Trzeba się będzie kiedyś wybrać gdzieś ... :] Super tam masz .
Pozdrawiam !

sikor4fun-remove 20:32 niedziela, 13 marca 2011

Hrobacza Łąka i Przełęcz Targanicka z "dwójki", plus taki teren.
Nieźle dałeś czadu na początek sezonu, to co się będzie działo później.
Jednak "ciągnie wilka do lasu" (gór) mimo błota.

czecho 20:15 niedziela, 13 marca 2011

O witam, po zimowej przerwie. Z tego co przeczytałem, wnioskuję, że dobrze zrobiłem jadąc dziś na szosę. Bo też mi zaświtało by jechać w terenowy Beskid ;-)

faloxx 20:06 niedziela, 13 marca 2011

Jak bym takimi szlakami jeździł to chyba co chwila łatałbym dętkę znając moje szczęście:] ale dla takich widoków warto się pomęczyć:)

kamiloslaw1987 19:43 niedziela, 13 marca 2011

Ło! Poszła niezła trasa! Może uda się i mi wkrótce poważniej się sprawdzić.

Autochton 18:57 niedziela, 13 marca 2011

Karel, ale wypieprz tego rowerzyste spod tekstu, bo sobie muszę zaznaczać aby cokolwiek rozczytać ;)

Po za tym wycieczka spoko, a na zniszczenia... cóż, wszystko opada :/

foxiu 18:53 niedziela, 13 marca 2011

Ela dzisiaj stwierdziła, że halny zdmuchnie ją z roweru więc zostaliśmy w domu:(
Przy zjeździe z Hrobaczej wycieli drzewo ze znakiem na kamieniołom i widzę, że wepchałeś się w to, co ja w lecie. Masakra, współczuję

Kajman 18:48 niedziela, 13 marca 2011

o zesz ale trasa. gratulacje. niemal 1200m podjazdow to robi wrazenie :)

webit 18:47 niedziela, 13 marca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dzikt

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]