Zanim przeczytasz, włącz! Dali czadu w schronisku na Szyndzielni w ramach "Bielskiej Zadymki Jazzowej" (tyle tylko, że z jazz'em nie mają wiele wspólnego :) Nie było mnie tam, ale oglądałem sobie live stream'a :)
Mniej więcej w południe dzwoni telefon. To Piotr z informacją, że są z Elą w Sułkowicach i z zapytaniem czy abym nie reflektował na jazdę. Jako, że kilka godzin wcześniej odebrałem rower (w stanie niezmienionym, po prostu przezimował w serwisie :) toteż chętnie na tę propozycję przystałem. I stało się, sezon napocząłem...
W tym roku miesiąc później niż w ubiegłym, ale mam nadzieję, że tegoroczna aura będzie sprzyjała częstszym wypadom, bo ubiegły rok pokrzyżował zdecydowanie zbyt wiele planów... Ela wymyśliła, że ten rok upłynie jej pod nazwą zapomnianych zameczków, dworków i pałaców. Ponoć w naszej okolicy można na takie różne okazy natrafić.
Tego właściwego nie było nam dane odnaleźć, ale za to prawie pod sam koniec trafił się nam prawdziwy "rodzynek". Jeszcze wcześniej Piotr, łapie kapcia na jakimś mega-gwoździsku. Szczęście w nieszczęściu, wziąłem na pokład jedną "dyntkę", co prawda na Preście, ale montaż w otworze po Schraderze, mimo obaw, nie przysporzył nam większego kłopotu, gorzej ze zdjęciem opony;)
Wspomniany architektoniczny rarytasik znajdował się w Głębowicach, ukryty w gęstym zagajniku niedaleko drogi. Nie przeszkodziło nam to jednak przyjrzeć się mu dokładnie z bliska. Obiekt robi wrażenie, niegdyś musiał być naprawdę piękny.
Po dokładnych oględzinach i obowiązkowej sesji foto nasze drogi się rozchodzą. Ja mykam na Nidek i przez "Białą Drogę" do Andrychowa, a Ela z Piotrem obierają kierunek na Witkowice przez Bulowice i Czaniec.
Także pierwsze koty za płoty - nie było tak źle, bo 4 miesiącach weekendów przesiedzianych i tygodni przepracowanych wydawało mi się, że będzie ciężko. A więc sezon 2011 w toku! Jaki będzie? Tego nie wie nikt. Oby tylko nie był gorszy od poprzedniego :)
Komentarze (12)
@ Sebol: dzięki! szkoda, że w ten weekend pogoda nie dopisała - stan na chwilę obecną" 2* C i pada mokry śnieg:/ @ Jermiks: helou! dzięki, do zobaczyska gdzieś na trasach :) @ Maxnorbi: heh, no coś w tym błotnym wypychu faktycznie jest :) ale w sumie każdy wypych można tak potraktować, niekoniecznie błotny :) najlepsze i tak są podjazdy:) @ Autochton: hehe, no to pokręcone w ten weekend, wiedziałem, że to zbyt piękne, aby wiosna się rozgościła na dobre :) no cóż, może następnym razem :)
No gratuluję! Ja też w końcu się zmobilizowałem do roweru. Na początek niewiele, ale trzeba od czegoś zacząć :) Pogoda rewelacyjna grzechem jest z niej nie korzystać!
Szkoda, że ten dworek taki zaniedbany. Co do szlaków to oj błotka jest sporo. Wczoraj jak już zdychałem na błotnistym podjeździe zawsze sobie powtarzałem w głowie "No nic, pójdzie w nogi" ;D
@ Piotr: hehe, jak mówiłem nie ma sprawy :) również dzięki! @ Kamil: dzięki, a fotki takie se, bo bez aparatu :) @ Angelino: dzięki :) @ Czecho: fakt, początek udany, się okaże co będzie dalej :) a górskie szlaki kuszą, ale teraz na nich sporo błota i resztki śniegu :) @ Webit: no w końcu, w końcu :) Tobie również życzę wielu szczęśliwie przejechanych kaemów w tym roku :D @ Ela: no tak, niby on tam był, ale tak jakby go nie było :) dobrze, że go nie fociłaś, bo szkoda kliszy na takie paskudztwo :D dzięki również i do następnego!
Ten właściwy jednak znaleźliśmy - to dworek, którego właściciel przestraszył się, jak go Piotrek zaczął wypytywać. Rozpoznałam go na zdjęciu w necie. Szkoda, ze wcześniej nie znałam dokładnego położenia, nie musielibyśmy błądzić po stawach.