W nocy przymrozek a nad ranem długo utrzymująca się mglica. Wyjechałem ok. 9 rano przy zaledwie 3 kreskach powyżej zera - najs ;) O dziwo rozgrzałem się w miarę szybko, ale tak to jest jak się ma na dzień dobry podjeździk;)
Za to na zjazdach było wybitnie chłodno, o czym przekonały się moje stopy niewyposażone w żadne windstopery czy ogrzewacze. Ratował mnie jedynie 350 mililitrowy termosik z ciepłą herbatką, która powoli rozgrzewała zmarznięte części ciała docierając aż po same końcówki palców:) Muszę pochwalić i jednocześnie zarekomendować taniutką czapeczkę pod kask firmy Marko II - komfort termalny głowy i uszu zapewniony :)
Tylko w kilku miejscach świeciło słońce. Odcinek między Porąbką a Łodygowicami był bardzo mroczny i zimny, wręcz ponury. Każdy promień słońca był tego dnia na wagę złota;)
Dzień wcześniej zmieniłem tylne ogumienie z niebezpiecznie przetartego i ogólnie skatowanego przez ostatnie 1700km Rafałka Szwalbego na poczciwego Ricziego Zimaxa (przełożonego z zimówki/roweru siostry;). Niby rozmiar ten sam a różnica wizualna spora - nie od dziś wiadomo jednak, że Schwalbe robi prawdziwe balony, szkoda tylko, że z trwałością jest podobnie jak w przypadku tych odpustowych gadżetów:)
W Łodygowicach ponownie wychodzi słońce, mgłę zostawiam za sobą - zatrzymała się w okolicach Jeziora Żywieckiego. Standardowych fot zapór nie ma z prostego powodu - w tych miejscach widoczność była niemalże zerowa a i temperatura nie zachęcała do częstych postojów...
nie no to nie nowy dizajn, a tymczasowa awaria serwera hostingujacego wszystkie potrzebne do wyświetlania tego bloga rzeczy :) a co do gór i mgiełki to się oczywiście zgadzam! pozdr!
Sikor: się chciało na imprezę zdążyć, to trzeba było się wcześniej zebrać :) tym razem wyjątkowo się z Tobą zgodzę, nie ma bata, żeby było już cieplej - bydzie biało niedługo :)
Feels3: no takie wyszły, jak mówie, to nie ja ani aparat a magia czasu i miejsca :P a zimno faktycznie pierońskie :)
Niradhara: mieszkacie w bardzo malowniczej okolicy, więc nie dziwię się, że tak ciężko się przemóc, zapomnieć o rowerze i widoczkach i powrócić do szarej rzeczywistości :)
Mrozin: heh, dzięki :) (efekt zamierzony :)
Shovel: mgła fajniejsza, ale pod warunkiem, że gdzieś tam świeci słońce, bo inaczej kapa:/
Shrink: no nie radzę teraz wyjeżdżać bez czegoś ciepłego na poładzie :) zmarzłem, ale było warto, a foty przy okazji :)
Marusia: "welon mgły" sam bym tego lepiej nie ujął;) ale w końcu wiadomo, kto tu jest bikestatowym wieszczem numer jeden :)
Fajowski klimat w takiej mgle ;P. U nas też mgła ale nocą ;] 9 RANO !! ?? :D W największą kapę pojechałeś :D. Ja o 9 wyszedłem na balkon obczaić co i jak to szybciej z niego wyszedłem jak wszedłem xD Zima idzie zima !! :]