Popołudniowy powrót do domu z początku nie był najprzyjemniejszy. Nie dość że rano helikopter i kac niemożebny po sobotniej imprze, to jeszcze dziwnie silny wiatr w twarz. Jednak kilka kilometrów dalej chęć do jazdy wraca i czekając na przejeździe kolejowym w Łodygowicach postanawiam zaatakować Magurkę Wilkowicką (909m n.p.m.)- w końcu mam tam rzut beretem :)
Do tej pory podjeżdżałem ten szczyt tylko raz, po drodze zaliczając kilka wymuszonych brakiem kondycji przerw. Tym razem się zaparłem i całość podjechałem bez żadnego przestoju.
Przed atakiem mija mnie gość na szosówce, nic nie mówi, śmiga w górę w momencie kiedy ja łykam niebieski płyn wiadomego pochodzenia i o wiadomym składzie:) Rękawiczki lądują w plecaku (swoja drogą solidnie obciążonym cywilnymi ciuchami z weekendu;), kask na kierownicy i ruszam. Na pierwszym łuku dochodzę wspomnianego kolarza, coś tam zagaduję, ale gość (chyba nie Polak) nie bardzo rozmowny, więc nie oglądając się za siebie pojechałem dalej zostawiając go w tyle.
Podjazd jest, ekhm, ku..wski, choć ma zaledwie 4 km...:) Ale łyknąłem go chyba w niecałe 25 minut, dokładnie nie wiem. Na szczycie krótki popas i pora na zjazd. Wybrałem szlak żółty, który wg oznaczeń ma mnie w 1h30m zaprowadzić w dół do Międzybrodzia Bialskiego. Zjeżdżam go w niecałe 40 min...
Szlak jest całkiem przyjemny, nie ma kamienistych i zdradzieckich rynien, za to na początku jedziemy przez przykryte trawą kamienie, ze świetnym widokiem na Żar, Czupel i leżące w dolinie Jezioro Międzybrodzkie, a po skręcie o 180* zaczyna się szeroka na 2 metry leśna droga usłana liśćmi wijąca się między górkami... Nie ma co szaleć, bo pieron jeden wie, co pod tym dywanem się kryje, więc zjazd na lajcie i bez pośpiechu.
Dalej już wbijam na znany standardowy odcinek zjazdowy z Przegibka i w centrum Międzybrodzia odbijam na Porąbkę, by później skręcić do Wielkiej Puszczy (asfalt jeszcze nie wylany:/). Na koniec wspinam się na Przełęcz Targanicką (705m n.p.m.) , a później już tylko z górki, a więc czysty relaks, jeno depnąć w pedał trzeba mocniej, bo zaczyna się ćmić, a baterie w lampkach na wykończeniu...
Miałem jeszcze opcję zrobienia singlespeeda i powrót na jednym przełożeniu do Jaworzna, ale jakoś zapomniałem o tym rozwiązaniu, a było by pewnie bardziej efektywne niż autko.
Sebol: dlatego ja mając świadomość, że jestem w lesie sam zjeżdżałem naprawdę zachowawczo, maks 20km/h choć raczej wolniej. fot yz telefonu, więc lipne troche, na żywo zdecydowanie lepiej :) no i okazuje się, że rower na kaca jest jak znalazł :)
jak widzę liście to odrazu się złoszczę wczoraj gleba była taka ze hej:P noga boli do teraz..liście kryją tajemnice w postaci kolein nie miłych, a Porąbka i widoczek z Magury rewelacja..aż się chce pojezdzić, jeden podjazd i kac przechodzi :D
Daro908: oczywiście nie 20 a 25 minut. tamto było z rozbiegu wpisane, aż tak dobrze to mi się nie jechało :) myślę, że Magurka jest w zasięgu póki pogoda dopisuje, a z Buczkowic nie masz daleko, sypniesz przez Rybarzowice i już jesteś na podjeździe:) trzymam kciuki :) pozdro!
Van: dobrze, że miałeś opcję ratowania się blachosmrodem, ja to nie wiem co bym zrobił :) dlatego też jechałem w terenie bardzo asekuracyjnie :) a podjazd faktycznie jest zacny. ps. muszę chyba puslometr zakupić, bo wydaje mi się, że czasem przesadzam z forsowaniem się:)
Magurka jeden z trudniejszych podjazdów w okolicy. W tamtym roku zrobiłem identyczną traskę jak Ty, ale zaraz przed Przegibkiem urwałem hak i musiałem się ewakuować z Międzybrodzia autem :D
Gratuluję czasu wyjazdy na Magurkę, poniżej 20 min to naprawdę nieźle. W okolicy nie ma gorszego asfaltowego podjazdu A przy okazjij dzieki bo mi przypomniałeś że w tym roku tam nie byłem, raz się wybrałem ale ulewa w połowie podjazdu mnie zniechęciła - nadrobię to dzisiaj po pracy może
Sikor: no to pomyśl, że jakbyś zrobił ten Twój podjazd 20 razy to i tak byś się nie zmęczył jak na tym jednym :) na zaporze git - wpadnij kiedyś to się przekonasz :) pozdro!
Kajman: taaa, a w kieszeniach garść kasztanów i żołędzi, żeby móc "fight fire with fire" :)
Ilona: Dziękuje:)
Daniel3ttt: noo Panie, to żeś byka wyłapał :) chyba jednak kac nie przeszedł do końca :) tyle tych Magurek w okolicy, że już się człowiek gubi :) no a podjazd koniecznie musisz zrobić:)
Magurka to chyba Wilkowicka a nie Wiślańska:) Miałem tam ostatnio jechać ale poszło na Słowację. Jak nie w tym to w przyszłym sezonie koniecznie trzeba zaliczyć. Kacyk jak dopalacz he he :)))
@ Niradhara: no właśnie po przyjeździe nadrobiłem zaległości z informacji krajowychi się mocno zdziwiłem co też to się porobiło w całkiem bliskiej okolicy...
@ JPbike: ;) oj mknęło się, to fakt :) co do podjazdu to oba wydają się zbliżone, ale Magurka ciekawsza technicznie chyba, kręta :) tutaj więcej info: http://www.genetyk.com/podjazdy/magurka1.html następnym razem spróbujemy i może Ci nie dam tak bardzo odjechać :D
@ Czecho: spoko, kac przeszedł do południa, ale w paru miejscach trzeba było pokutować za szaleństwa dnia poprzedniego :)
No, świetnie :) Jak czytam znajome mi fragmenty co mknęliśmy ... to brakuje mi tego :) A podjazd ma Magurkę da się porównać do nachylenia tego uphilla na Hrobaczą ?