Dwa miechy bez dwóch kółek to przesada, ale maj na południu polski jaki był to każdy wie. Potem bywało różnie, ale w końcu się udało. Sobotni poranek i wciąż niepewna pogoda. Ale zawierzamy meteogramowi, który pokazuje brak deszczu i ruszamy. Górskie szlaki początkowo odpuszczamy, po ostatnich deszczach może być tam nieciekawie. Kierunek: Szczyrk i Przełęcz Salmopolska. Podjazd na przełęcz, o dziwo, poszedł gładko. Po drodze mija nas team na szosach (już wiadomo, że taki to cię "weźmie bez słowa":). Na końcu za peletonem śmiga kolo na skuterku z dwoma kołami i napisem "coach" na dresie. Jeden jedyny szosowiec, zdecydowanie nie z tej grupy gburów, pozdrawia nas i wjeżdża na przełęcz. Zjazd do Wisły to bajka - w ub. roku zjeżdżaliśmy w deszczu, teraz było po prostu idealnie. Zatrzymujemy się już tradycyjnie przy dzikach i od starego górala dowiadujemy się, że część z nich uciekła do lasu oraz że jakiś Małysz dzisiaj skacze w Malince o 14 na igelicie :) Do Malinki owszem dojeżdżamy, ale zaraz za nią odbijamy w lewo w kierunku Jeziora Czerniańskiego, które objeżdżamy dookoła i włączamy się na niebieski szlak prowadzący nas doliną Białej Wisełki. Świetna okolica a rozmieszczone na całej długości tej przyjemnej drogi wysokie na kilkanaście metrów skały grzybowe robią kapitalne wrażenie, więc polecam każdemu. Droga się kończy a my obieramy azymut na Zielony Kopiec (tak, ten, przez który wiedzie szlak ze Skrzycznego na Baranią Górę). Jedziemy oczywiście w ciemno drogami utwardzonymi, ale takimi, które można zaliczyć do terenu. Po drodze krótka wymiana zdań na temat szczegółów geograficznych z bikerem, który sunął w dół właśnie tamtędy do Wisły. Jak zwykle, tam gdzie inni zjeżdżają, my jedziemy pod górę:) Ale trasa jest przyjemna, cała do podjechania. Jedyny moment, gdzie podprowadzaliśmy znajdował się pomiędzy Malinowską Skałą a Zielonym Kopcem. A my wyjechaliśmy właśnie w punkcie między tymi dwoma szczytami, gdzie łączą się szlaki niebieski, zielony i żółty. Jeszcze wcześniej na krótkim singielku zrobiliśmy miejsce dla innego bikera - kolejny szczęściarz, który śmigał w dół:) Odpuściliśmy już zdobywanie jakichkolwiek gór i puściliśmy się w dół żółtym. Chociaż trochę to za dużo powiedziane, bo szlak, tak jak i coraz więcej traktów w Beskidach, jest mocno wyniszczony. Ten na dodatek był błotnisty, kamienisty i momentami bardzo stromy. Generalnie radzimy unikać i nawet nie myśleć o podjeżdżaniu! Ulgę poczuliśmy dopiero mając pod kołami asfalt, bo nie o takim terenie myśleliśmy... Powrót przez znane już rejony: Ostre, Lipową i Słotwinę... Wyszedł z tego totalnie spontaniczny wypad z odrobiną terenu i fajnymi widoczkami - część z nich poniżej:)
A kto na AC/DC nie był, ten stracił takie obrazki. Czysty rock'n'roll!
Komentarze (8)
Kajman: no tak jakoś wyszło, ale też się cieszę:) dzięki!
Kamilosław1987: skały w rzeczywistości są świetne - patrzysz w górę, a tan na tych półkach skalnych jakimś cudem nawet drzewa rosną:)
Shrink: dzięki! na szczęście powrót na BS odbył się bez powikłań:)
Autochton: możliwe, że to właśnie przed TdP ich tylu śmiga no i w sumie machnięcie ręką mogłoby oznaczać stratę kilku cennych sekund (albo co gorsza równowagi :) jak masz rower na asfalt to jedź tam koniecznie i potem tam jak pisze Jaremiks...
Jaremiks: tam do Kubalonki nie mieliśmy już daleko, ale plan się zrodził na poczekaniu i nie uwzględniał tego podjazdu:) jednak ten wariant, których chodzi Ci po głowie zapowiada się świetnie!
Feels3: hehe, nie no, aż tak bardzo nie narzekaliśmy, ale po tych obfitych opadach trochę się w górach pozmieniało i naprawdę to co można zastać teraz na niektórych szlakach trochę nas przerosło:)
Daniel3ttt: powiem Ci, że znak informacyjny mówiący o "skałach grzybowych" i porastającej je roślinności mijaliśmy właśnie po stronie Białej Wisełki, więc tym się zasugerowałem i tak właśnie opisałem te zdjęcia:)
Fajna traska a tereny też mi dobrze znane. Małe sprostowanie, skały grzybowe czy raczej "Grzyby skalne" to w dolinie Czarnej Wisełki, jak podjeżdżasz asfaltem do schroniska po prawej stronie zaraz za mostkiem na "Rowne". Te na fotkach to nad Białą Wisełką. Pozdro
Witanko... Rewelacyjna, doskonale mi znana trasa. Można ją w różnoraki sposób modyfikować. Myślę, że jeszcze w tym tygodniu wykręcę "Pętlę Beskidzką", z tą różnicą, że od Jeziorka Czerniańskiego, zaatakuje Kubalonkę, a później Stecówkę, gdzie obiorę kierunek Przełęczy Koniakowskiej... Pozdrowerek z Żywca ;)) Ps. Żałuję, że nie mogłem być na AC/DC. Od znajomych wiem, że był to rewelacyjny koncert...
Ładna trasa! Na Salmopol zamierzam się, zamierzam i zamierzyć nie mogę :) Kolarze pewnie trenują przed Tour de Pologne, profesjonaliście nie wypada pozdrawiać przygodnie napotkanych rowerzystów ;) Wylądowałem w Beskidach na parę dni, ale bez górala. Może uda mi się w końcu usiąść na moja pseudo szosówkę i przejechać choć jakiś kawałek asfaltu...