Wielka Racza MTB ;)
Majówka-srajówka, dla nas to po prostu zwyczajny wypad w góry ;) Tym razem coroczny klasyk Beskidu Żywieckiego - Wielka Racza. Do Rajczy docieram pociagiem o wymownej nazwie "Turysta" relacji Częstochowa - Zwardoń, gdzie poznaję Agę i Przemka z JuraBike, którzy jadą eksplorować Beskid Mały. To był iście rowerowy skład - kilkanaście rowerów na paru metrach kwadratowych ;)
Byłem chyba ostatni, który wsiadł i zmieścił rower;) © k4r3l
Wysiadka w Rajczy Centrum i pod kościół na parking gdzie czekają już chłopaki z bbriderz. Początek klasyczny czyli żółty szlak na Raczę z Rycerki - esencja uphillu (530m przewyższenia na 4,9km odcinku). Po drodze mijamy tabuny wesołych piechurów ;)
Na Raczy pochmurno ;) © k4r3l
Na Raczy zaczyna kropić, ale na tym się skończyło i zamiast na pogodzie mogliśmy skupić się w dalszej części na jeździe. Słynne korzonki na czerwonym szlaku wybitnie dały się nam we znaki. W terenie było błotniście, co nie ułatwiało pokonywania tych podstępnych przeszkód :) Widokowo nie było rewelacji, a niespodziewanie wysoka temperatura wcale się temu nie przysługiwała.
Jedna z wielu błotnych przepraw ;) © k4r3l
Pogoda zrobiła nam miłą niespodziankę ;) © k4r3l
Po żurku w Bacówce pod Rycerzową wybraliśmy, podobnie jak w ubiegłym roku, czerwony szlak do Rajczy. Ten 10km zjazd o deniwelacji 800m i tylko 100m w pionie podjazdu daje popalić. Singielki, korzonki, korzenne dropy - idzie się tam połamać, hehe. Całe szczęscie wypad bez żadnych takich przygód.
W dole Bacówka (a my już na czerwonym szlaku) ;) © k4r3l
Końcówka czerwonego szlaku lekko rozryta :/ © k4r3l
W Rajczy myjka rzeczna i można brać się do odwrotu. Niby tylko 40 km, ale pętalka jest kosmicznie wymagająca - na więcej już nie mieliśmy sił, a plany były konkretne - Rysianka i zjazd do Węgierskiej Górki. Mejbi nekst tajm... ;)
Myjka rzeczna ;) © k4r3l
ps. zabójcza średnia ;)