Po deszczu szybki wyjazd pokatować resztki bieżnika na asfaltach. Nowe Kendy Karmy czekają już na jakiś wypad w góry ;) Dziś padło na Kocierz, który podjechałem z trzech różnych stron, w tym kultową ul.Widokową (foto poniżej).
Jadąc tradycyjnie, od strony Żywca wyminął mnie kordon weselników, którego trąbienie niosło się już daleka. Niestety, z powodu bicia tylnego koła wróciłem do domu nie ryzykując pogorszenia sytuacji. Koło już się centruje w serwisie, powinno być ready na majówkowe wyjazdy ;)
Oby zdrowie i pogoda pozwoliły cieszyć się z jazdy, czego Wam oczywiście życzę ;)
ps. 35000m w pionie właśnie strzeliło ;)
Komentarze (7)
o kurde niezłe nachylenie, a ja myślałem że jak ostatnio tam razem cisnęliśmy to było max tego podjazdu :D
http://www.altimetr.pl/makowska-gora.html Ja mam taką ściane płaczu, w 2011 roku to była jedyna ścianka na której wrzucałem młynek z przodu w kellysie, teraz to bym tam na 1:1 w kellysie nie dał rady :D W dół ciężko momentami na V''kach wyhamować :D
hehe..czasem żałuje, że mam daleko do gór..w sumie jak pojadę gdzieś w okolicach Rzeszowa po powrocie z Radomia to czuje się jakbym był w Beskidach :) szkoda, że na majówce nie będę mógł być u Was...