Hrobacza Łąka i awaryjne butowanie ;)

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · Komentarze(16)
Ignite już się pojawiał nie raz, chyba nawet ostatnio. Ale przypomniał mi o tej płycie Machine Head, którzy skołwerowali ich dwa kawałki. Poza tym chyba Panowie się reaktywowali i jest szansa na kolejną, oby tak samo wyborną płytkę jak "Our Darkest Days".


Hrobacza Łąka to stały punkt programu uphillowego. Tym razem sporo śmiałków się tam wybrało. W połowie podjazdu doszedł mnie gość, pogadaliśmy chwilę, ale cisnął ostro. Usiadłem mu na kole i tak jechaliśmy do końca. Mowa ciała zdradzała, że chłop szarpie się, pomaga sobie rękami, staje na pedały. Przy schronisku nagle schodzi z roweru a ja myk i dalej w górę - wszak podjazd kończy się ciut wyżej :P
Pierwsze klawe widoczki - Porąbka ;)
Pierwsze klawe widoczki - Porąbka ;) © k4r3l
Krótki postój na fotkę ;)
Krótki postój na fotkę ;) © k4r3l

Po chwili dojeżdża kolejna dwójka rowerzystów, proszą o fotkę, a zaraz słyszę: "a czy Ty nie jesteś karel z bikestats?". "No jestem, ale kto pyta?" :) I tak poznałem mrsandmana i jego kompana :) Wybaczcie, że nie pamiętam imion, ale dalsze wydarzenia trochę mnie wytrąciły z równowagi :)
Nie idzie tej halastry zmieścić w kadrze ;)
Nie idzie tego zmieścić w kadrze ;) © k4r3l
Trochę korzonków ;)
Trochę korzonków ;) © k4r3l
Mega widoczek z czerwonego szlaku :)
Mega widoczek z czerwonego szlaku :) © k4r3l

Chłopaki zjechali żółtym do Kóz a ja postanowiłem jechać na Gaiki a później w dół do bielskiej Straconki szlakiem czerwonym. Następnie nawrót i w górę, na Przegibek. Żeby było ciekawiej zielonym szlakiem - w sumie tylko początek ciężki.
Trzeba tu będzie wrócić i zjechać ;)
Trzeba tu będzie wrócić i zjechać ;) © k4r3l
W górę ;)
W górę ;) © k4r3l

Na przełęczy chwila oddechu i znowu kierunek Gaiki. Chciałem zjechać zielonym do Porąbki, niestety na podjeździe zerwałem hak. Skuwacza ani zapasowego haka nie miałem pozostało więc spakować przerzutkę i łańcuch do kieszonek, zabezpieczyć linkę i udać się w drogę powrotną.
A to już zielony pod Przegibkiem i serpentyny w dole :)
Widok z zielonego pod Przegibkiem na serpentyny :) © k4r3l

Zjazd z Przegibka wiadomo, rotowanie korbą zbędne. Później kilkaset metrów z buta do pierwszej jako takiej górki. I tak na zmianę aż do Porąbki. Na zaporze uruchamiam "hulajnogę" :) Niestety cała Wielka Puszcza (ok. 6km) spacerek, co ciekawe nikt z przejeżdżających kilku rowerzystów nawet nie zapytał czy w czymś nie pomóc. Zresztą, nie było mi to już na tym etapie potrzebne - skracać łańcucha by mi się nie chciało, a pasującego haka to już na pewno nie mieli :)
Ups ;)
Ups ;) © k4r3l
Spacerek przez Wielką Puszczę :)
Spacerek przez Wielką Puszczę :) © k4r3l

Z Targanic hulajnogi ciąg dalszy - maks prędkość 27km/h :)))) jednak przez większość czasu toczyłem się ze średnią 15km/h. To i tak dwa razy szybciej niż z buta :) Uff, chodzenie boli! ;)

Komentarze (16)

Ciągle coś psujesz w tych twoich rowerach,czołgiem ci lepiej jeździć hehe

funio 06:40 środa, 23 kwietnia 2014

Hym. Przeczytałem co to wyczyniałeś na singlu po górach i dochodzę do wniosku, że jeszcze chyba długo będę się uczył od ludzi, CO DA SIĘ ZROBIĆ na rowerze :-) Jeszcze tylko brakowało żeby to Trophy ukończył w czasie gość na ostrym ;-)

limit 05:25 wtorek, 22 kwietnia 2014

Pierwsze efekty ciuchów z bikestats są już widoczne ;). Bez skuwacza nigdzie się nie wybieram. Nie ma takiej opcji! :). Haka jeszcze nie urwałem. Nie chcę tego doświadczyć!

Marek87 23:03 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Janusz: od teraz wożę już wszystko :)

Darek: kupić to jedno, a mieć przy sobie - drugie ;)))

Seba: myślałem właśnie, że gdybym złapał flaka i nie miał zapasu byłoby znacznie gorzej :)

Tomasz: no wszystkiego po trochu ;)

Piotrek: akurat nie wziąłem gotowych fotek ;)))

Krzysztof: "świąteczny" obiad miałem przed wyjazdem ;)

Mariusz: hehe, no proszę Cię, ja straszyć? :)

Dominik: hehe, no to zapraszamy :) w górach bardzo łatwo o awarię, więc to nie styl, tylko okoliczności :)

Ludwik: na stałe to może nie, ale do kieszonki wezmę, praktycznie nic nie waży ;)

Sebastian: może być czerwiec bo na majówce mogę nie być dysponowany (przynajmniej całej;)

Adam: coś by tam dało - wróciłbym godzinę wcześniej, hehe; już tak jeździłem, o tutaj: http://k4r3l.bikestats.pl/939289,MTB-Trophy-2013-etap-3.html ; przerzutka cała, hak się ukręcił w trybie "stealth" nic nie było słychać, jakbyś nóż do masła wkładał :)

k4r3l 21:23 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Nawet jakbyś miał rozkuwacz to w górach i tak by Ci to niewiele dało chyba, że przełożenie byłoby ustawione na coś w stylu 2/1. Ale wtedy to i tak podjazdy ostre odpadają. Na asfaltach już bardziej.
Z hakiem miałem na zjeździe z Hrobaczej czerwonym problemy. Ale udało nam się z Tomkiem naprostować nieco i pojeździć jeszcze ale zapas już wtedy miałem. Zresztą potem i tak go wymieniłem bo okazało się, że operacja prostowania nie do końca poszła jak trzeba i miał lekkie pęknięcie.
Przerzutka cała? Nie wciągnęło jej w szprychy?

limit 21:10 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

spacerowanie z rowerem..wiem coś o tym, bo po Beskidach ostatnio,zamiast jeździć to butowałem do góry. Szkoda że na weekendzie majowym nie będę mógł pojeździć z Tobą i resztą ekipy...ale od czego jest czerwiec ? :)

sebol 18:46 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

6 km butowania bez hulajnogi, mój rekord :)
Przylkej sobie zapasowy hak na stałe do rowera, nie waży dużo, a może okazać się przydatny daleko od domu :)

tlenek 18:17 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Hrobacza- jeden z celów, który jest do zrealizowania. Bolesna awaria z tym hakiem. Ja wystrugałem sobie z innego zapasowy i zawsze mam przy sobie, bo mój styl jazdy jest, jakby to ująć, dość awaryjny :D

miciu22 17:56 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

nikt nie zapytał bo pewnie nie miałeś miny zadowolonego przymuszonym spacerem i wyglądałeś groźnie :P a co do haka..po prostu za mocna łyda :)

koval 17:03 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Lubią Cię rowerowe przygody. Świąteczny obiad pewnie wyjątkowo smakował.

krzara 15:24 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

fajnie zabrzmiało..."proszą o fotkę":D z autografem dałeś?:)

piofci 14:15 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

też kiedyś miałem spacer, jakieś 8km, ale bez "hulajnogi" - flaka złapałem :D

gustav 09:52 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Zawsze przy takich opisach obiecuję sobie, że kupię sobie zapasowy hak... I kiedyś to zrobię...

djk71 09:12 poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Skuwacz, jednak warto wozić :) Ale hulajnoga też dobra :)

Janusz507 08:29 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wiata

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]