Sralpe & Szymonbajk ;)
Każdy ma swoje Calpe i każdy zna pewnie jakiegoś Szymona, który jeździ na rowerze ;) Nasze polskie Calpe to cudownie brzmiące Sralpe, które występuje w różnych zakątkach naszego zmienno-klimatycznego kraju. Choć idea wyszła bodajże gdzieś z nadbałtyckich landów ;)
Wszyscy gadają, że kondychy zero, a pod górę jakoś jadą ;) © k4r3l
I jeszcze pokazują, że jest OK ;) © k4r3l
Pojechaliśmy z Szymonem pierwotnie na Leskowiec, ale po mozolnym podjeździe zarządziliśmy przeciwny kierunek. W sumie niedługo byliśmy w górkach, bo chwilę później już zjeżdżaliśmy jakąś nieoznakowaną dróżką do Rzyk Praciaków. Szlak taki sobie, nieuprzątnięty przez leśników i raz po raz różnej wielkości patyczaki atakowały mój napęd.
Nie tylko Sralpe ale i S(r)oczi :D © k4r3l
Tu mnie jeszcze nie było ;) © k4r3l
Ale gałęzie to nie jedyna atrakcja z jaką przyszło nam się zmierzyć. Nieco niżej trafiliśmy na pięknie zakonserwowaną lodową ścieżkę, której nie było jak ominąć. W końcu idąc krajem jakoś się udało. Chwilę później lekka dekoncertracja i miałem glebkę przed oczami. Cudem się jakoś wyratowałem zeskakując z roweru przed kamienistym rowem. Noty mogłoby być całkiem wysokie za styl :)
Jedna z wielu lodowych przepraw ;) © k4r3l
Błotko musi być ;) © k4r3l
Pożegnałem się z Szymkiem, który wracał oblewać zaliczoną matmę, a ja pojechałem jeszcze przez łąki i pola Zagórnika na mój ulubiony odcinek zielonego szlaku, którym wróciłem do domu. Chciałem jeszcze po drodze zaliczyć myjkę, ale była spora kolejka, więc kolejną godzinę poświęciłem na doprowadzenie roweru do jako takiego stanu ;)
Tradycyjna polska zima ;) © k4r3l
ps. postanowione - widzimy się na Beskidy MTB Trophy 2014, choć nie wiem jeszcze z kim, bo większość chyba wybrała Sudety MTB Challenge ;)