Leskowiec z browarem w tle ;)
Sobota, 28 grudnia 2013
· Komentarze(3)
Kategoria 30-60, bike: Medżik, BS, Góry, Z kimś
W oczekiwaniu na ostatni sezon "Californication" powróciłem do pierwszego. Ostatni już ledwo mogłem oglądać, ratowała go chyba tylko muza. Więc połączę przyjemne z przyjemnym i zapodam ścieżkę z jednego z odcinków tego zdrowo porytego serialu a jednocześnie będzie to pozycja, na którą oddałem głos w TTW.
Piękna pogoda, chyba najcieplejszy dzień grudnia, ba cieplej momentami niż październiku czy listopadzie ;) Takiej okazji nie można było przegapić! Po dniu przerwy (na pracę) pojechałem pokazać Jakubiszonowi nowy wariant podjazdu na Leskowiec. Wcześniej zmieniłem kasetę na nieco starszą, ale mniej zużytą i to był błąd, bo łańcuch żarł się z nią jak pies z kotem przy każdym mocniejszym depnięciu w korbę. Na szczęście nowe graty zakupione, to był już ostatni dzwonek, bo przyjemność z jazdy była znikoma.
Podjazd lekki, łatwy i przyjemny ;) © k4r3l
Pułap widokowy osiągnięty ;) © k4r3l
Na szczycie wiało tak, że klękajcie narody, a Kubie na dodatek zachciało się dopompować koło w swoim zastępczym czołgu :) Trochę nam zeszło, do tego naszły nas smaki na złociste. A schronisko rzut kamieniem, hehe. No i znowu się przeciągnęło ;) Z racji, że w schronisku tłok jak na Krupówkach trzeba było szukać czegoś na zewnątrz. Padło na schody pod kiblami - przynajmniej nie wiało i świeciło słońce :)
Jakieś szatańskie gestykulacje przed szczytem ;) © k4r3l
Górski browaring - czyli jak od kilku lat uprawiam dualthlon :D © k4r3l
Zjazd z Gancarza na pewno lepszy niż ostatnio jak byliśmy tam z Damianem, a reszta szlaku to czysta poezja i finezja - o to właśnie chodzi w MTB. Trasa znana i lubiana, więc nikt z nas reklamacji nie składał. Jak to mówią dobry trening nie jest zły, a i browar w górach smakuje lepiej niż gdziekolwiek indziej ;) Rzekłem :D
Na tym zjeździe obowiązuje fundamentalna zasada dupa na koło! ;) © k4r3l
Piękna pogoda, chyba najcieplejszy dzień grudnia, ba cieplej momentami niż październiku czy listopadzie ;) Takiej okazji nie można było przegapić! Po dniu przerwy (na pracę) pojechałem pokazać Jakubiszonowi nowy wariant podjazdu na Leskowiec. Wcześniej zmieniłem kasetę na nieco starszą, ale mniej zużytą i to był błąd, bo łańcuch żarł się z nią jak pies z kotem przy każdym mocniejszym depnięciu w korbę. Na szczęście nowe graty zakupione, to był już ostatni dzwonek, bo przyjemność z jazdy była znikoma.
Podjazd lekki, łatwy i przyjemny ;) © k4r3l
Pułap widokowy osiągnięty ;) © k4r3l
Na szczycie wiało tak, że klękajcie narody, a Kubie na dodatek zachciało się dopompować koło w swoim zastępczym czołgu :) Trochę nam zeszło, do tego naszły nas smaki na złociste. A schronisko rzut kamieniem, hehe. No i znowu się przeciągnęło ;) Z racji, że w schronisku tłok jak na Krupówkach trzeba było szukać czegoś na zewnątrz. Padło na schody pod kiblami - przynajmniej nie wiało i świeciło słońce :)
Jakieś szatańskie gestykulacje przed szczytem ;) © k4r3l
Górski browaring - czyli jak od kilku lat uprawiam dualthlon :D © k4r3l
Zjazd z Gancarza na pewno lepszy niż ostatnio jak byliśmy tam z Damianem, a reszta szlaku to czysta poezja i finezja - o to właśnie chodzi w MTB. Trasa znana i lubiana, więc nikt z nas reklamacji nie składał. Jak to mówią dobry trening nie jest zły, a i browar w górach smakuje lepiej niż gdziekolwiek indziej ;) Rzekłem :D
Na tym zjeździe obowiązuje fundamentalna zasada dupa na koło! ;) © k4r3l