Pierwszy wyjazd po kontuzji - niby jak człowiek jeździ to kolano się odzywa, ale ciągle nie mogę na nim np. kucnąć. Dziwne. Póki co zostaje lajtowe kręcenie i Porąbka będzie jednym z najczęstszych kierunków.
Ja już wiem jaki prezent sobie sprawię na urodziny - nowa płyta Szwedów z The Moth Gatherer ukazuje się kilka dni przed ;)
Organizatorzy
Enduro Trails oraz gospodarze bielskich singli nie mogli sobie wybrać lepszej pogody na rozegranie zawodów oraz otwarcie nowej inwestycji w Bielsku-Białej jaką są odpowiednio oznaczone i przygotowane rowerowe ścieżki. Sporo informacji na ten temat przewinęło się przez media, mnie pozostaje zdać relację z objazdu najbardziej pracochłonnej, bo całkowicie sztucznej, trasy zwanej Twisterem. Dlaczego tak? Wystarczy popatrzeć na mapkę i to jak wije się niebieska linia oznaczająca przebieg ścieżki. Trasa została podzielona na dwa odcinki: ABC Line oraz Beskidia Flow. Pierwsza z nich wydaje się bardziej stroma, ale zdarzają się też na niej dwa miejsca gdzie trzeba depnąć mocniej na pedały, żeby... podjechać. Bandy są świetnie wyprofilowane i jedyne do czego można się przyczepić to wpusty wodne, które pojawiają się na ich końcu, co zmusza do wcześniejszego zjechania z bandy a tym samym wytracenia prędkości (no chyba, że masz konkret fulla i se to przelecisz;). Generalnie z prędkością nie można przesadzać, o czym sam się przekonałem wylatując z trasy (momentami są niezłe przeciążenia!) i obijając mocno kolano - cóż, był to trzeci raz i ułańska fantazja zrobiła swoje.
Część opisana jako
Beskidia Flow jest w moim odczuciu bardziej płaska ale chyba jeszcze mocniej pokręcona i pofałdowana. Mimo, że gęba się śmieje od ucha do ucha to cały czas trzeba być czujnym, na brak adrenaliny również nie można narzekać. Miejsca gdzie single przecinają szutrówki/szlaki są zabezpieczone drewnianymi palisadkami, które zapobiegają potencjalnym zderzeniom z mogącymi się tam znajdować pieszymi turystami. Na początek trasy można bez problemu wrócić podjeżdżalnymi szlakami pieszymi. Post scriptum. Na trasie można było tego dnia zauważyć osoby jeżdżące bez kasku, co uważam za skrajną nieodpowiedzialność - twórcy tras powinni wystosować odpowiedni komunikat w kierunku takich właśnie osób (najlepiej za pośrednictwem kościelnej ambony;), bo chyba wciąż ludzie nie zdają sobie sprawy jak ważny jest to element wyposażenia rowerzysty. Z bardziej prozaicznych rzeczy to przede wszystkim dobra opona na przodzie + odpowiednie ciśnienie (raz zdarzyło mi się stracić na chwilę przyczepność) oraz koniecznie siodełko mocno w dół ;) Do pełni szczęścia brakuje tylko ochraniaczy - fajnie jakby ruszyła gdzieś w pobliżu wypożyczalnia takowych (że o rowerach nie wspomnę;). A wracając do trasy to powiem Wam, że dawno się tak nie bawiłem. Może macie już za sobą Rychleby, więc pewnie bielskie single nie zrobią na Was większego wrażenia. Mimo to cieszy fakt, że one są nasze, polskie. Brawa dla twórców i inicjatorów tego zacnego przedsięwzięcia!
Na poniższym filmie mowa jest o 2300m trasy z tego względu, że za drugie tyle była odpowiedzialna inna ekipa - stąd dwie nazwy Beskidia Trail i ABCLine.
Amerykanie to bardzo kreatywny naród a ich słowotwórcze zwyczaje nie przestają mnie zaskakiwać. Przykładowo takie określenie jak 'eargasm' - genialne w swojej prostocie, prawda? Na próżno szukać odpowiednika w języku polskim. No bo chyba nie powiecie mi, że "uchorgazm" brzmi równie dobrze, hehe. Nie brzmi. A dlaczego piszę te słowa w kontekście poniższej wstawki z YT? A no dlatego, gdyż nowy utwór z drugiej płyty Ampacity takie doznania właśnie zapewnia. Płyta powinna się ukazać jeszcze w tym miesiącu.
Niemożliwe! Położyli nową nawierzchnię na drodze prowadzącej od Międzybrodzia na Przegibek! Każdy kto tamtędy jeździł z pewnością nieźle klął na zjeździe. Zwłaszcza po ciemku. Jadąc na przełęcz odniosłem dziwne wrażenie, że podjazd się... wypłaszczył :) Ale to podejrzewam spowodowane jest poszerzeniem drogi o żwirowe pobocze. Tak czy inaczej jedzie się o wiele lepiej, tylko trzeba uważać na wirażach, bo wspomniany żwirek lubi zalegać w tych miejscach... Powrót już po ćmoku. Chyba pora ze sobą zabierać ochraniacze na buty, bo o tej porze zaczyna być już niekomfortowo.<br><br> ps. nie kupujcie nigdy piwa 'Chojrak' (Browary Łódzkie). Ja się skusiłem w ramach eksperymentów i te całe 2 złote 9 groszy okazały się najgorzej wydanymi pieniędzmi w historii moich piwnych zakupów :D
Daniel raczył u siebie wspomnieć moją skromną osobę ze względu na upodobania muzyczne - no cóż, gdyby każdy słuchał tego samego, albo, o zgrozo, istniał tylko jeden gatunek (np. muzyka klasyczna) to świat byłby zwyczajnie nudny. Dlatego cieszmy się tą klęską urodzaju, bo to dar jest niezwykły ;) A jako, że sezon na grzybki trwa w najlepsza taka pieśń z płyty "Diabeł" Non Opus Dei ;)
Gdzie robić przerzut ludności jak nie w górach - wszak do granicy ze Słowacją nie ma przecież daleko. Nie spotkałem tam jednak żadnych uchodźców próbujących szturmem przejąć nasz kraj, za to jestem (nie)święcie przekonany, że kilkoro rodaków spotkanych na szlaku mogło mieć ukryte skłonności ksenofobiczne, rasistowskie czy inne np. jełopskie. Podejrzewam, że takie osoby znalazły by się też w gronie pielgrzymów wracających z niedzielnej mszy na Groniu JPII. Zresztą to może być Twój sąsiad, Twoja koleżanka, pani z lokalnego sklepiku... Przemawiają za tym statystyki i ta fala, nie tyle panicznego lęku przed "obcymi", co racjonalnie niewytłumaczalnej nienawiści w nich skierowanych. To jest ten czas kiedy
homo sapiens zaczyna przypominać na powrót homo erectusa.
Dziś nie można było tego nazwać nawet szybką przejażdżką. A w połowie to mnie się już całkowicie odechciało. Nie wiem czy to przez brak słońca a może z powodu wyrastających jak grzyby po deszczu plakatów wyborczych z obleśnymi, wąsatymi gębami próbującymi dostać się do koryta? Tak czy siak jeździło się dziś do dupy.
Nic specjalnego, po prostu szybkie wyjście na rower. Ten szybszy :) To już ostatnie podrygi lata, ale mam nadzieję, że jesień będzie dla nas - rowerzystów łaskawa.