Wreszcie Skrzyczne zdobyte na rowerze. Idealna pogoda na taki wypad. Podjazd (od strony Ostrego), za hotelem Zimnik - genialna sprawa. Zamiast przepłacać za kolejkę ze Szczyrku, lepiej wsiąść na rower i wjechać południowym stokiem. Świetne widoki no i niczym niezastąpiona satysfakcja. Zjazd już nieco gorszy - kamienista nartostrada w kieruku Cyrnej (dzielnica Szczyrku). Pozdro dla dwoch bikerow na kolarkach, którzy w polowie zrezygnowali ze wzgledu na nawierzchnie oraz dla "Pana od pompki" - niestety nie mieliśmy odpowiedniego zaworka... Foty lejter...
Ps.podczas tego tripu przekroczona zostala bariera 1000km w roku biezacym, takze gratuluje sobie :P
To nie o Wieden chodzi tym razem, chociaż kto wie, moze kiedys:)
Hotel "Vienna" i później większość ul.Żywiecką - Wilkowice, przed Łodygowicami olbrzymi korek, który pokonuje się z satysfakcją przy 30km/h patrząc na kierowców stojących w miejscu:))) póżniej przelot przez Rybarzowice-Buczkowice-Godziszke i Kalna. Tym razem bez zdjec, bo i nie bylo czasu ani tez czego focic:)
Łodygowice-Zarzecze-Tresna-Oczków-Kocierz Moszczanicki-Przełęcz Kocierska (podjazd w 21 min, bez postoju) i równie blyskawiczny zjazd do Andrychowa przez Targanice i Sułkowice. Dzisiaj się świetnie jechalo, tempo szybsze niz zwkle. Po drodze mijalem wielu uprzejmych bikerów. Pamietajcie: dwa kolka rzadza!
Jezioro Żywieckie i Skrzyczne z drogi na Kocierz: Na Kocierzu: Panorama Andrychowa:
Godziszka-Buczkowice-Szczyrk-Klimczok (1117mnpm)-Szyndzielnia-przełęcz Kołowrót-Bystra-Meszna-Buczkowice-Godziszka Dla odmiany słonce prazylo mocno. Zmeczenie po wczorajszej wycieczce dawalo sie we znaki, ale jedziemy. Podjezdzamy asfaltem pod sanktuarium, calkiem ok. Pozniej sie oddzielamy, Khronos podchodzi niebieskim, ja z Ania z tylu zbaczamy ze szlaku podziwiajac świetne widoki (Jezioro żywieckie, Skrzyczne). Trafiamy jakos na zielony i tak juz dojezdzamy do schroniska na Kliczoku (uzupelniamy wode, pifko w puszcze za 6 zl, ale warto, bo chlodne) i podchodzimy ostatnie 500m na szczyt Klimczoka. Tam czekamy na Khronosa, ktoremu rekompensujemy czas rozlaki zimnym piwkiem :) Focimy, wylegujemy sie i podziwiamy panorame. Pozniej zjezdzamy czerwonym w kierunku Szyndzielni. Okazuje sie to bardzo kamienisty szlak, kiepsko sie jedzie. Przy schronisku się rozdzielamy, Khronos zjezdza do Bielska, my cisniemy (a raczej schodzimy w dol) naprawde nieprzyjemnym zoltym szlakiem. Jak sie okazuje od przełeczy Kołowrót prowadzi równie nieuprzejma trasa - zielony, moze i nie kamienisty, ale dla odmiany błotnisty szlak w kierunku Bystrej. Od Bystrej juz tylko asfalt i pedzace samochody (gdzie oni sie tak k..rwa spiesza?:) Kolejny świetny wypad!
Wspinamy się na Klimczok: Skrzyczne widziane spod Klimczoka:
Pogodowy niefart nie przeszkodził w wycieczce. Godziszka-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła (centrum) i z powrotem tą samą trasa. Na Biały Krzyż docieramy w gestej mgle. Przy zjezdzie wali deszczem w pysk, ale smigamy:) Do centrum Wisły dojezdzamy przemoczeni, ale zadowoleni. Pifko, frytki, gofry i wracamy. W drodze powrotnej na pierwszym podjezdzie Ania łapie gume, mamy zapas wiec szybko zmieniamy i cisniemy dalej. Pomaga słoneczko, jednak nie na długo, bo po drodze dopada nas znowu mzawka. Przeczekujemy ją przy zagrodzie z dzikami i simgamy dalej. Na Białym Krzyżu lepiej niz wczesniej, pstrykamy foty i zjezdzamy do Szczyrku (az miło, bo nie pada:) W Szczyrku szybkie pifko i rozjezdzamy się w swoje strony. Uczestnicy: ja, Ania i Khronos.
Panorama z Białego Krzyża: Rumaki odpoczywają:) Wisla Malinka: Dziczki: