Ale wstyd i siara - dopiero 5 raz na góralu w tym roku - dacie wiarę? Nie będę się zarzekał, że poprawię ten bilans, ale dziś z racji małego jubileuszu trip, jak na wyskok w tygodniu po robocie, wyjątkowy. Na szlaku ugadaliśmy się z Ksenią i Pawłem i w tym zacnym gronie zrobiliśmy kilka wspólnych kaemów po naszych pięknych górkach :) Częściej takie wypady poproszę :)
Paweł, zawracaj, nie ma czasu na ciastko w schronisku ;)
Już na podjeździe pod Kocierz wiedziałem, że dzisiaj nie powojuję. Kolano zaczęło się buntować, więc zjazd na drugą stronę odpuściłem. W zamian strzeliłem sobie kilka mniej zobowiązujących hopek jak chociażby ściankę w Zagórniku czy Wieprzowską górkę ;) Warun idealny!
Nie ma Tool'a, jest Puscifer. Wiem, to nie to samo, ale musi starczyć ;)
Od rana deszcz, zimno i w ogóle fe. Po kilku drzemkach, szybka kawa, wyskok po piwo przed zamknięciem sklepu i hajda na rower. Kuba już gdzieś się wałęsał po okolicy, więc zgadaliśmy się w Rzykach i stamtąd zrobiliśmy krótki, ale mega fajny klasyk Potrójna-Kocierz. Po opadach dużo błota, również kamieni jakby więcej na szlaku. A może to wina szosy, która zdominowała mnie kompletnie? ;)
Zdjęcie niewyraźne, bo cyknięte w trudnym terenie ;)
Ciorny miał jeszcze na sobie błoto sprzed 2 miesięcy :DDDD
O, i nowy Filter wyszedł w tzw. międzyczasie. Nawet byli na koncercie w PL, ale w Gdańsku :/
Mała pętla przy sobocie obfitującej w sportowe wydarzenia (Mistrzostwa Świata MTB, pierwszy etap Tour de France, mecz Włochy - Niemcy). Wyjazd po 12 w południe to kiepski pomysł, ale jakoś udało się obrócić 80tkę na lajcie. Na półmetku zakupy w podejrzanie drogiej żabce przy Żywieckiej - na szczęście hajsu na prowiant wystarczyło i można było dokończyć sobotnią rundę bez odcięcia ;)
Dziś byłem w opozycji do smażingu ;)
A okoliczności sprzyjały temu by odstawić rower ;)