Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:966.80 km (w terenie 80.00 km; 8.27%)
Czas w ruchu:50:05
Średnia prędkość:19.30 km/h
Suma podjazdów:17369 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:69.06 km i 3h 34m
Więcej statystyk

MTB #5/2016

Środa, 6 lipca 2016 · Komentarze(2)

Ale wstyd i siara - dopiero 5 raz na góralu w tym roku - dacie wiarę? Nie będę się zarzekał, że poprawię ten bilans, ale dziś z racji małego jubileuszu trip, jak na wyskok w tygodniu po robocie, wyjątkowy. Na szlaku ugadaliśmy się z Ksenią i Pawłem i w tym zacnym gronie zrobiliśmy kilka wspólnych kaemów po naszych pięknych górkach :) Częściej takie wypady poproszę :)


Paweł, zawracaj, nie ma czasu na ciastko w schronisku ;)


Turystycznie ;)


Podkręcamy tempo ;)


Odrobina artyzmu na szlaku ;)


Szosa #44/2016

Wtorek, 5 lipca 2016 · Komentarze(0)
Już na podjeździe pod Kocierz wiedziałem, że dzisiaj nie powojuję. Kolano zaczęło się buntować, więc zjazd na drugą stronę odpuściłem. W zamian strzeliłem sobie kilka mniej zobowiązujących hopek jak chociażby ściankę w Zagórniku czy Wieprzowską górkę ;) Warun idealny!


Wieprzowska górka dobra na wszystko :)


MTB #4/2016

Niedziela, 3 lipca 2016 · Komentarze(3)
Nie ma Tool'a, jest Puscifer. Wiem, to nie to samo, ale musi starczyć ;)

Od rana deszcz, zimno i w ogóle fe. Po kilku drzemkach, szybka kawa, wyskok po piwo przed zamknięciem sklepu i hajda na rower. Kuba już gdzieś się wałęsał po okolicy, więc zgadaliśmy się w Rzykach i stamtąd zrobiliśmy krótki, ale mega fajny klasyk Potrójna-Kocierz. Po opadach dużo błota, również kamieni jakby więcej na szlaku. A może to wina szosy, która zdominowała mnie kompletnie? ;)


Zdjęcie niewyraźne, bo cyknięte w trudnym terenie ;)

Ciorny miał jeszcze na sobie błoto sprzed 2 miesięcy :DDDD

Szosa #43/2016

Sobota, 2 lipca 2016 · Komentarze(0)
O, i nowy Filter wyszedł w tzw. międzyczasie. Nawet byli na koncercie w PL, ale w Gdańsku :/


Mała pętla przy sobocie obfitującej w sportowe wydarzenia (Mistrzostwa Świata MTB, pierwszy etap Tour de France, mecz Włochy - Niemcy). Wyjazd po 12 w południe to kiepski pomysł, ale jakoś udało się obrócić 80tkę na lajcie. Na półmetku zakupy w podejrzanie drogiej żabce przy Żywieckiej - na szczęście hajsu na prowiant wystarczyło i można było dokończyć sobotnią rundę bez odcięcia ;)


Dziś byłem w opozycji do smażingu ;)


A okoliczności sprzyjały temu by odstawić rower ;)