Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:1296.30 km (w terenie 48.00 km; 3.70%)
Czas w ruchu:56:44
Średnia prędkość:22.85 km/h
Suma podjazdów:20598 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:86.42 km i 3h 46m
Więcej statystyk

Szosing krajoznawczy ;)

Niedziela, 12 lipca 2015 · Komentarze(4)
Boziuuuu, jak to jest moc okrutna to ja nawet nie. Piekielnie fest gibki i tłusty jak łydka samego Lysyfera rock'n'roll, nad którym unosi się zapach infernalnej siarki! ;)


Niedziela bez planu i od rana człowiek rozleniwiony, niezdecydowany, drzemki włącza i ogólnie obraca się dupą do całego, może nawet i bożego, świata. A przecież za oknem nawet ciepło - nie są to co prawda takie jak ostatnio afrykańskie kanikuły, ale grzech narzekać. Obieram kierunek Świnna Poręba "a potem się zobaczy".
Podjazd do centrum Mucharza ;)
Podjazd do centrum Mucharza ;) © k4r3l

Od dawna intrygowała mnie droga wiodąca po drugiej stronie planowanego Jeziora Mucharskiego - dziś udało się na nią wjechać. Opcja rewelacyjna, może nie tak samo widokowo-oszałamiająca jak DK28, ale na niedzielną przejażdżkę przed kotletem i Familiadą w sam raz. Ruch znikomy, widać, że gdzieś jeszcze tej drogi nie odetkali - i faktycznie, przed Stryszowem trafiam na wyłączony z ruchu most. Ale rower to takie sprytne ustrojstwo, że się przeciśnie nawet między betonową barykadą ;)
Nieczynne mościwo ;)
Nieczynne mościwo ;) © k4r3l

Na łączniku Stryszów - Zembrzyce trafiam na serię znaków procentowych: najpierw 14tka w górę, później karkołomna 12tka w dół i poprawka o tym samym procentarzu w stylu znanym z Magurki - bardzo podobne serpentynki. Zjazd do Zembrzyc taki se, ale widok Tatr i Beskidu Makowsko-Żywieckiego z Marcówki napełnia oczi me łzami :D Piknie tam ;)
Nawierzchnia taka se, ale wreszcie jakiś zacny podjazd ;)
Nawierzchnia taka se, ale wreszcie jakiś zacny podjazd ;) © k4r3l

Od momentu wjechania do Suchej zaczynam przymulać - cholera wie dlaczego. Ale nie odpuszczam kilku górskich sztajf w tym Przełęczy Lipie od Błądzonek i podjazdu pod Lipówki od Lachowic, który ciągnie się niemiłosiernie po asfalcie przypominającym poligon doświadczalny separatystów-samobójców. Oba te wzniesienia jak sugerują ich nazwy pokonałem w lipnym stylu.
Takich serpentyn się nie spodziewałem! ;)
Takich serpentyn się nie spodziewałem! ;) © k4r3l

Trudy te rekompensuje kilkukilometrowy zjazd aż do samej Jeleśni. Przy czym muszę dodać, że byłoby niemalże idealnie, gdyby nie trzeszczący napęd? Suport? A może pedał jakiś? No pół trasy w tym hałasie doprowadziło mnie do szewskiej pasji - jakaś część mnie odpowiedzialna za serwis olewa kompletnie oba rowery od jakiegoś czasu - zupełnie jakbym po zużyciu miał je wywalić na śmietnik i udać się do sklepu po nową sztukę.
Widokówka z Marcówki ;)
Widokówka z Marcówki ;) © k4r3l

Na koniec wtaczam się pod Przełęcz Kocierską zaliczając po drodze ożywcze spłukanie swoich chudych szczap i łba w pobliskiej rzeczce. Jak na niedzielę bez planu wyszło całkiem nieźle.
Bocian co się rowerzysty nie bał, bo głodny był ;)
Bocian co się rowerzysty nie bał, bo głodny był ;) © k4r3l

Sobotnie MTB ;)

Sobota, 11 lipca 2015 · Komentarze(2)
Ten zespół ma u mnie dozgonne propsy, za to co do tej pory nagrał. Świetny mariaż nowoczesności z hardrockowym old schoolem w stylu Sabbs czy Zepplin.





Dla urozmaicenia szybki wypad w teren. Szosa może i dominuje w tym roku, ale dobrej jazdy w terenie oraz pacierza nie odmawiam ;) Na Leskowcu cisza, spokój i... Tatry ;)

For fun ;)
For fun ;) © k4r3l

Power: OFF ;)

Piątek, 10 lipca 2015 · Komentarze(0)
Płyta Zachlapanego Szczypiora (hue hue) zrobiła mi dzień. Dawno się tak nie uśmiałem. Nie mogłem znaleźć wersji studyjnej, ale ten koncertowy wykon jest całkiem OK.


Wczorajsze cztery dyszki kompletnie bez przekonania, bez mocy, bez frajdy, czyli kupa. No ale trzeba się było ruszyć, żeby po huraganowym początku lipca nie osiąść na laurach. Trasa to niemalże powtórka z niedzieli z tym, że odpuściłem drugi raz Kocierz i fragment na mieście z powodu zapadającego już zmierzchu. A wszystko przez to, że się wybierałem na ten rower jak sójka za morze ;)
Spokojne Jezioro Czanieckie ;)
Spokojne Jezioro Czanieckie ;) © k4r3l

Niedziela z hopkami ;)

Niedziela, 5 lipca 2015 · Komentarze(7)
Death metalowa wersja tego musicalowego klasyka zrobiła mi dzień ;)))


Niedziela to apogeum upałów, ale w końcu jest lato! Dopiero narzekaliśmy, że zimno, albo że śniegu nie ma ;) Cóż taka kolej rzeczy i natura Polaka, że ponarzekać musi ;) Dziś po sesji TV najpierw RedbullTV a później w Eurosporcie zaczęło mnie sumienie gryźć, że weekend przesiedziany. Także bez większych kombinacji szybki objazd najbliższych przełęczy. Przejazd przez Wielką Puszczę bardzo przyjemny. Na koniec pobijam swój czas na powrocie z Kocierza do Andrychowa - średnia wyniosła równiutkie 50km/h. W końcu koszulka tinkoff-saxo zobowiązuje :DDDD

Kolarski kolaż :)
Kolarski kolaż :) © k4r3l

Do Okocimia w wiadomym celu ;)

Piątek, 3 lipca 2015 · Komentarze(11)
Head Control System, czyli zespół (projekt?) jednej płyty - "Murder Nature". Dla fanów Tool, Katatonia czy Faith No More ;)



Trasa wymyślona i zaplanowana przez Kubę. Wolne w piątek i hajda na trasę. Nie obyło się bez kilku wpadek logistycznych, jak np. kilometrowy odcinek przełajowy między polami (ale za to widokowy;). W Brzesku niestety nie ma knajpy przy browarze, ale niedaleko jest restauracja Pawilon (klimaty PSS Społem, wystrój rodem z prl, tv ustawione na PoloTV, radio łapie tylko rozgłośnię z Torunia, ale bardzo miła obsługa;), gdzie w cieniu drzew można się było napić chłodnego Okocimia i zjeść dobry, niedrogi obiad. W drodze powrotnej Kubę dopadł kryzys i ratował się paroma krótkimi drzemkami na przystankach. Ja z kolei nie wziąłem lampki (poranna myśl: "nie biorę, bo przecież najpóźniej na 22 będę w domu"). W progu domu zameldowałem się o 00:36 :DDD Całą drogę w ciemnościach udało się jechać bezpiecznie dzięki halogenowi Kuby. A końcówkę od Międzybrodzia przejechałem z odpaloną diodą w telefonie ;) Temperatury wahały się między 14 a 30 stopni, po drodze nie brakowało górek (praktycznie co chwila znak sygnalizujący większy podjazd). Asfalty od naprawdę dziurawych po niemalże pokryte jedwabiem :))), po których jechało się kompletnie bez wysiłku. To była rzeźnia!

ps. Życiówka pobita po raz kolejny w tym roku. Ciągle bez 300 :DDDD

Poranne widoczki ;)
Poranne widoczki ;) © k4r3l

Lanckorona zawsze spoko ;)
Lanckorona zawsze spoko ;) © k4r3l

Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/
Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/ © k4r3l

Cel osiągnięty - Browar Okocim ;)
Cel osiągnięty - Browar Okocim ;) © k4r3l

Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;)
Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;) © k4r3l

Widok z koryta... rzeki ;)
Widok z koryta... rzeki ;) © k4r3l

Pachamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;)
Pchamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;) © k4r3l

Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;)
Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;) © k4r3l

Nie chciała siedzieć w foteliku :)))
Nie chciała siedzieć w foteliku :))) © k4r3l