Wokół Leskowca na czuja ;)
Spontan po dawno albo wcale nie jeżdżonych szlakach. Spodziewałem się trochę taszczenia roweru, ale nie aż tyle. Ale to było upodlenie na własne życzenie - zachciało się zjechać ze szlaku i poeksperymentować. Żeby było śmieszniej na dzień dobry zaliczyłem glebkę na zielonym szlaku w okolicach Andrychowa. Leżąca w poprzek szlaku gałąź vs Karel: 1:0 ;) Milczeniem pominę wypych na Bliźniaki (572m n.p.m.) - to akurat było wkalkulowane w trip, natomiast dalsza część żółtego to już inna bajka - 5km kapitalnego zjazdu do wsi Koziniec niedaleko Świnnej Poręby.
Po mozolnym wypychu ;)© k4r3l
Widok na estakadę i tereny, którę za kilka lat znikną pod wodą ;)© k4r3l
Tam rozpocząłem poszukiwania zielonego szlaku, jednak bez powodzenia. I tak nieoznakowaną drogą zwózkową (trzeba dodać wyjątkowo bardzo dobrej jakości) kierowałem się na azymut i po kilku kilometrach dojechałem do poszukiwanego zielonego. Będzie trzeba nim zjechać, żeby sprawdzić gdzie się zaczyna ;)
Popas w przyjemnych okolicznościach ;)© k4r3l
Konkretny uphill w stronę Gronia JPII ;)© k4r3l
Na Leskowiec tym razem nie wjeżdżałem, a pod schroniskiem na Groniu byłem ok.14 i standardowo zamówiłem dużego okocimia oraz dla odmiany słuszną porcję frytków ;) Żeby nie powtarzać ubiegłotygodniowych odcinków wymyśliłem sobie zjazd czerwonym do Krzeszowa. Szlak ten jest świetny, przy dobrych warunkach przejezdny w dwie strony, niestety dziś, po 2 dniach intensywnych ulew, nadawał się tylko na zjazd. Było wodniście i błotniście, ale na tym etapie było mi to obojętne. Poza tym po piwku jakby blokada na zjazdach puściła i można było przygrzać w dół ;)
Dolny odcinek czerwonego - kumulacja strumeni ;)© k4r3l
A to już migawka ze szlaku skałek ;)© k4r3l
Z Krzeszowa skierowałem się na Targoszów by tam wspiąć się do pasma, z którego dopiero co zjechałem, jednak gdzieś zgubiłem planowany zielony szlak i znalazłem się na tzw. szlaku skałek. Generalnie nie polecam w tą stronę, dużo pchania mało jazdy ze względu na strome i kamieniste odcinki...
Ostatim razem krajobraz w tym miejscu zasnuty był mgłą ;)© k4r3l
Przerwa na Potrójnej... ;)© k4r3l
Droga powrotna już cały czas w siodle - tradycyjnie czerwonym szlakiem przez Łamaną Skałę, Potrójną i Kocierz. Na Anuli jak i Potrójnej krótka pogawędka z turystami, Ci pierwsi proponowali mi zjazd na zimne piwko do Krzeszowa, ale z przykrością musiałem odmówić ;) Powrót z Kocierza standardowo zielonym szlakiem, na zjazdach już dużo pewniej. I z takiego niepozornego tripu wyszło prawie 70km, gdzie 45km to ciężki teren a 29km to same podjazdy! ;)