Trochę post metalu wrzucę, bo choć słucham tego rzadko, to tym razem jestem po prostu wpiekłowzięty. Total Devastation zaczynali jak większość Finów, łupiąc sobie death metal, grind. Tym razem polecieli w kosmos! Chociaż nie do końca, bo nowy album można podzielić na dwie części: tą mocniejszą i tą z klimatem! Ta druga to dla mnie transowe mistrzostwo!
Dziś troszkę dalej i raczej nieplanowany Salmopol. Trochę ciężko było przewidzieć czy będzie padać czy nie, w każdym razie duchota panowała typowo przedburzowa. W Międzybrodziu jakiś baran nie mógł mnie wyprzedzić i po chwili usłyszałem coś jakby przez megafon, że mam zjeżdżać z drogi. Przynajmniej takie skrawki dotarły do mnie. Myślałem, że mnie chuj strzeli. Pan i władca jechał z lawetą a na niej łódka. Wyprzedzając jego synalek jął szczerzyć zęby. Myślałem, że go dorwę nad jeziorem i zapytam co miał mi tam wtedy na drodze do powiedzenia i z tego wszystkiego przegapiłem skręt na Przegibek. Gościa już nie znalazłem więc pojechałem dalej...
Generalnie dzisiaj wkurwiało mnie kilka rzeczy. Głównie myślenie za innych uczestników ruchu (pieszych, kierowców a nawet czworonogów:). O ile psa, którego nieomal nie rozjechałem w drodze powrotnej można usprawiedliwić (ciężko zaponować nad wszystkimi czterema łapami na raz:), to już na pewno nie można odpuszczać tępym babom wysiadających w centrum Szczyrku z aut zaparkowanych na chodniku jak gdyby zaparkowały bezpośrednio w salonie fryzjerskim czy kosmetycznym, przechodniom łażacym po ulicy tam i nazad oraz gościom w cinquecento wymuszającym pierwszeństwo tylko po to, żeby bezczelnie mnie blokować na drodze. Barny i matoły dzisiaj dominowały na drogach.
Słowo daję, jeszcze kilka takich tripów i spierdzielam do lasu z przyrodą się zasymilować i poobijać na szlakach. Co mi właściwie dzisiaj przypomnieli uczestnicy MTB Trophy, których miałem przyjemność wyprzedzić na asfaltowym odcinku prowadzącym do bufetu na Salmopolu. Nie znam się na ścigach, ale chyba "cześć" się nie mówi a przynajmniej nie odpowiada. Zamiast tego jakieś tajemnicze "lewa wolna" albo "prawą będę ciął" (lub coś w ten deseń;) Chociaż z drugiej strony jak teraz przewinę pamięć do tego momentu, to wydaje mi się, iż jeden z nich był zawodnikiem czeskiego teamu, więc pewnie udawał Greka. Cwaniak. A i tak wam dupę skopiemy na Euro :) Szkoda, że zamiast frajerskiego "cześć" nie wykrzyczałem mu do ucha "Lewandowski, kurwa!" - pewnie by poskutkowało, w ten czy inny sposób, hehe.
@ Seba: no nie do końca było tak słonecznie, ale masz jeszcze dużo czasu na przygotowania :)
@ Czecho: No tak, chwila nieuwagi i w najlepszym wypadku gleba ...
@ Webit: czyli wkurwy mobilizują :) No i niestety, przydała by się jakaś alternatywna droga na Salmopol niż centrum szczyrku, niegłupim pomysłem byłaby ścieżka gdzieś na uboczu, byle nie z kostki :) a dystans taki se, zwłaszcza, że po 40 km miałem dość długi odpoczynek :)
@ Roadrunner1984: w górach to wiadomo, że różnie bywa. To słońce to tylko chyba na tych zdjęciach, generalnie było bardziej pochmurnie i niepewnie :)
@ Piotr: całkiem możliwe, zresztą już o nim zapomniałem. To było święto, więc prawie jak niedziela - wniosek nasuwa się sam :)
@ Kuba: tirowiec tirowcowi nierówny, ja jak czuję na sobie oddech truck''a to staram się zwalniać, zeby mnie jak najpewniej wyprzedził. Ale osobówkom to nie mam zamiaru popuszczać, ale tak to jest jak się prawko zdawało pińcet lat temu...
@ Mrozin: a ten typ wyprzedzania to też klasyk. Raz miałem, podobną opcję, na szczęście się "zmieścił", jednak nie poskąpiłem mu kilku obraźliwych gestów :)
@ Bizon77: czyli mówisz, że się trzeba wkuriwać, to wtedy wychodzi pisanie? Coś w tym jest bo pamiętam, że jak pisałem recenzje płyt z muzyką, to zawsze najlepiej pisało mi się recenzje gniotów, hehe.
@ Silvian: serio? kilka sztuk widziałem, ale aż takiego rozpoznania nie mam:) Zresztą tam sami pro a ja w szortach, więc nawet nie śmiałbym zagadać czy ktoś z bajkstatsa, hehe.
Wjeżdżam na Salmopol z ekipą z TROPHY 2012, patrzę a tu jakiś gość stoi i patrzy na nasz trud i znój. Cholera ale podobny do k4r3la, sobie myślę, ale co on by tu robił, jednak nie miałem zwidów :)
Hahahahah najlepszy wpis na twoim blogu hahahha ;P Ale się zbulwersowałeś ;) hehehhee sorki ale rozbawiło mnie to "Generalnie dzisiaj wkurwiało mnie kilka rzeczy" :) .A co do zachwiania niektórych kierowców -brak słów :/
Ostatnio debil wyprzedzał pomimo że ja jechałem mu naprzeciw, musiałem odskoczyć na pobocze - stary trep przygarbiony nad kierą, wpatrzony przed siebie jak lunatyk, pewnie mnie nawet nie zauważył. Nic tylko wysprzeglić jednemu i drugiemu. pozdr!
Debili na drogach mnóstwo. Za każdym razem jak się wbijam na asfalt to sypią się ch..je i k..rwy. Rzekłbym na naszych drogach to standard, szczególnie w dni wolne od pracy. Ja jestem wybitnie cięty na tirowców, którzy namiętnie mi zajeżdżają drogę albo wyprzedzają 20 cm. ode mnie. Ale są na nich sposoby :). Mój ulubiony - wbijam się na środek pasa i tamuję ruch :)
hehe kilka rzeczy - tez mialem mega wkurwiajacy dzien - stad 2 rekordy zyciowe na podjazdach :P co do szczyrku - tam zawsze ale to zawsze jak jade w weekend to jade srodkiem pasa. nie da sie inaczej - ruszaja nie patrza do tego ludzie wychodza zza aut. tak trzeba jechac i juz. sprawa 3 - dystans - do pozazdroszczenia, przy moim skromnym zarze jedynie ;) mozna powiedziec ze ty dzis uderzyles w moje ulubione miejsca a ja w twoje ;)
eh..widzę że chyba zawaliłem, bo miałem przyjechać na długi weekend w Beskidy..obawiałem się pogody a tu narazie piękne słoneczko w czwartek..eh..pozostaje mi szykowanie formy i wyjazd do Was w lepszej formie może :P a kiedy się zobaczy