Szlag trafił rowerowe plany na weekend. Zamiast urlopu i 4 dniowego weekendu jest 5 dniowe L4... I tak co roku... To jak już mam tak siedzieć na dupie to wolałbym przy jakiejś gorszej pogodzie, ale nie - się musiało to choróbsko przyplątać w momencie kiedy ma nastąpić poprawa warunków. Oj, nie prędko w te góry dotrzemy, nie prędko... Na otarcie łez muzyczka :) Trochę horror punka co by rozruszać spróchniałe kości:) Misfits!
Dziś warsztatowo, czyli wpis "0wy". Przyszła pora na wymianę ogumienia, wszak na komplecie Racing Raplhów Evo 2.1 jeżdżę od nowości, a więc jakieś 2500 km. Głównie po asfaltach, do czego przecież nie zostały stworzone, ale i w ostrym terenie i wysokich górach sobie użyły. Ich stan wizualny mówi sam za siebie. Tak wyglądają opony zajeżdżone przez 90kg osobnika na przestrzeni półtorej roku;)
Wraz ze zmianą opon przyszła mi na myśl lekka modyfikacja i zamiast jednego kompletu opon zaopatrzyłem się w dwa. Głupota, prawda? No ale cóż, nie jestem Blake'iem Carrington'em, więc wszystko odbyło się po kosztach :) Dzisiejszy odcinek sponsoruje literka K - wybór padł bowiem na firmę Kenda i modele: Karma i Khan :)
Karmy wiadomo, w góry, na szlaki. Rozmiar 2.20 to najszerszy na jakim mi było dane jeździć, przy Rafałkach wyglądają jak czołg, choć wg producenta różnica w szerokości jest niewielka: 56 do 54 na korzyść Karmy. To także moja pierwsza opona zwijana, a więc lżejsza i delikatniejsza od drutowych poprzedniczek. Do tego ta cena w porównaniu z konkurencją... Zobaczymy czy to wszystko będzie miało wpływ na 'awaryjność' - oby nie :)
Na asfalty wybrałem, po niedługim namyśle, Kendy Khan o wymiarze 1.75. Dodatkowo wersja ta jest wyposażona w jakąś ceramiczną wkładkę (http://kenda.pl/index.php?page=k-shield), która ma zmniejszać ryzyko przebicia. Choć mając w pamięci Kajmanowego gwoździa dochodzę do wniosku, że niektórych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć... Oponki prezentują się zadziornie i już nie mogę się doczekać jakiegoś asfaltowego uphillu :) Oczywiście ważą sporo, ale to mnie akurat nie interesuje w tym wypadku, ważne, żeby się dobrze toczyły i wolno ścierały :)
Na zmianie ogumienia się nie skończyło, bowiem dotarło do mnie, że dwie tak różne opony oznaczają dwie różne wartości, które wklepujemy do licznika. Niestety moja Sigma nie posiada takiej funkcji, więc powoli rozglądam się za czymś oferującym taką możliwość... Drugą rzeczą, która wydaje się niezbędna przy tej konfiguracji to dobra pompka - kto dysponuje czterema kółkami problem rozwiązuje zapewne przy pomocy kompresora. Jednak dla mnie machanie miniaturową pompką wszędzie poza trasą jest delikatnie mówiąc mało komfortowe, więc pora chyba wybrać jakiś model stacjonarny z manometrem i dobrą końcówką:) Być może będzie to właśnie takie cuś:
Ok, to tymczasem! Nie wrzucajcie za dużo zdjęć, żebym się z zazdrości nie pochorował jeszcze bardziej :) Pozdro!
Komentarze (18)
Zdrówka życzę :) Wychoruj się do końca, bo angina to podstępne paskudztwo i niedoleczona na wiele może się rzucić. Zdjęć wrzucam mało - photobikestats jest czasożerny ;)
@ Piotr S.: celowo taką fotę wybrałem - w rzeczywistości to niezła armata :) niedługo przetestuję w serwisie i się zastanowię :) no a w oponki trzeba od czasu do czasu zainwestować, ale bez szaleństw :) @ Faloxx: no tak jakoś wyszło. węższej nie chciałem, bo nie wiem jak się na takim czymś jeździ:) ta mi wyglądała na solidną i za rozsądną kasę. ale czas zweryfikuje :) w teren nią nie zmierzam wjeżdżać, ale też i nie chciałem mieć całkowitego łysolca, stąd te klocki po bokach :)
Całkiem fajna ta kenda na szosę, ma lekki bieżnik po bokach i jest szeroka. Ja mam też takie szeroki, a po bokach taki fartuch. Dzięki niemu opona jest szersza, ale jak czasem trzeba coś po szutrze przejechać, to taka z lekkim bieżnikiem jest fajniejsza.
@ Kajman: heh, czyli jednak na Kamach można trochę pojeździć :) zobaczy się :) tak, faktycznie ten gwóźdź to był konkretny "forfiter" :D a co do pompki, to tylko takie wrażenie, w rzeczywistości to jest sprzęt serwisowy marki pedros, koleś w naszym sklepie kellysa zachwalał (może dostanę zniżkę, więc się skuszę:) @ Czecho: żebym miał tego lidla pod nosem, do Decathlonu ostatnio też mam nie po drodze :) wole takie cuś kupić na miejscu, co by się w razie czego nie wkurzać, zę trzeba jechać kawał drogi do reklamacji :) ale spoko, dzięki za info! no i zyczonka, dziś już jest lepiej, ale na rower wciąż za słaby:) @ Djk77: 2.0 wziąłem dziewczynie, co też miało wpływ na wagę, bo jej kross dzięki temu schudnie o prawie 1kg (wcześniej miała jakieś podstawowe kendy drutówki), a to zawsze coś jak trzeba go nieść/prowadzić pod górkę lub pokonywać różne przeszkody, których w górach nie brakuje :)
Są Karmy ale 2.0. Zobaczymy :) BTW: Pompkę w Lidlu nabyłem już dawno i pompuje wszystko... rowery, piłki... i jestem zadowolony, że nie zapłaciłem kilka razy więcej za "firmową".
Kupiłem pompkę stacjonarną w Lidlu, przy wiosennej ofercie rowerowej. Taka sobie, ale tania była i na razie daje radę. Miałem już dość machania małą pompeczką w domu, bo na trasie to co innego, trzeba się pomęczyć. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.
Kendy mam w Caymanie i nie miałem jeszcze kapcia. Są zajechane na maxa, ale teraz używane tylko w zimie. Kuba, ten gwóźdź to gąsienicę czołgową by przebił:( Po pompkę sugeruję wycieczkę do Decathlona. Spory wybór. Ta plastikowa ze zdjęcia wydaje mi się podejrzana:(
Miciu22: jasne, zdaję sobie sprawę, że na błocie będzie więcej zabawy, ale też i nie jeżdżę w takich warunkach nader często, stąd zbytnio się nie przejąłem takimi opiniami, moje łyse szwaby już nawet na suchym nie dawały rady, a tu jest jeszcze kwestia ciut większego rozmiaru - nie wiem, może to coś da :) ale tak czy inaczej dzięki za opinię!
Jak były nowe, to w suchych warunkach- Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki, czy Bieszczady przejechałem dość sprawnie. Jednak wystarczy cieniutka warstwa błota i zaczyna się zabawa z utrzymaniem się w pionie :D
@ Marusia: hehe, ok przynajmniej przez jednego osobnika się nie pochoruje :) ja te Karmy zupełnie w ciemno wziąłem, zobaczymy co z tego wyniknie :) a dwa komplety kół to faktycznie wygodne rozwiązanie, ale wygodniejsze to drugi rower :) ale jakby tu o wygodę chodziło, to byśmy się nie bawili w rowery przecież, prawda?:) DJK71: ja je na razie tylko kupiłem, więc nie mnie oceniać. ale już się potwierdza, że ilu użytkowników, tyle opinii... na coś się trzeba zdecydować... sam wziąłbym 2.0, bo tydzień wcześniej były na allegro w śmiesznej cenie, ale potem się skończyły i trzeba było brać co jest :) Sebol: kilka chwil również poświęciłem Panaracerom, ale jakoś nie było mi z nimi po drodze:) słyszałem, że są pancerne i jak ktoś jeździ zawody to będą ok :) no to zdrowiej i wpadaj - już otwarte :) Miciu22: a mnie nie zmartwiła Twoja opinia, wszak wiadomo, że każdy jeździ jednak inaczej. ja jako że nie startuje nigdzie liczę na to, że przy swojej spokojnej (czyt. turystycznej jeździe:) się na nich nie zawiodę. czas pokaże :) Codeisred: dzięki! heh, temat Beskidów to można już rozpocząć - nie widzę przeszkód :)
Karmy są dobre na suche warunki. Gdy się trochę zużyją stają się beznadziejne. Na ostatnich zawodach na ciśnieniu 2.5-2.6 leciały prosto na zakrętach :/
miałem kupować Kende Karme na beskidy .a wyszło że mam PANARACER XC FIRE PRO, narazie zdrowieje po zawodach, ale mam nadzieje że zawitam do Was za nie długo.
Ja zawsze wrzucam niewiele zdjeć :) Niewiele bo zawsze po ostrej selekcji ;)
Kendy Karma ujeżdżam już drugi sezon (rozmiar 2.0) i przez ten czas kapcie mogę policzyć na palcach obydwu rąk. Dla obydwu opon -rzecz jasna :P Uważam ,że przez ten czas to bardzo mało. Jeśli chodzi o stosunek masy do ceny -to nie mają konkurencji.
Dwa komplety kół do sensowne rozwiazanie -jak się ma jeden rower. Ale jeszcze lepszym jest poskładanie drugiego bika ;)