Skandal! Jedynie 5 km w ten weekend! A miało być tak pięknie, Beskid Żywiecki, polanki, górki, widoczki... Trzeba było obejść się smakiem (który to już raz?)... W niedziele od rana czekaliśmy na jakiś znak z nieba - no i się doczekaliśmy. Przycedziło w pewnym momencie konkretnym deszczem i zamiast roweru wybraliśmy poobiednią drzemkę z przygrywającą w tle "trójeczką"
Ok siedemnastej zrywam się na nogi, patrzę przez okno a tam pięknie przyświeca niestety już zachodzące słońce. Byliśmy już tak "zmięci", że odpuściliśmy i tą sposobność - z dwoma kółkami wygrała kawa, która w ten przymulony dzień była zwyczajną koniecznością.
Dzisiaj rano pora na powrót, nie pada, a więc nie ma konieczności ponownej konfrontacji z "pkp". Śmigam swoim standardem pozwalając sobie zrobić kilka fotek z przymusowego, na jakiś czas, kalkulatora. Początek niesamowicie chłodny, najwyżej 8 kresek powyżej zera - inwestycja w rękawiczki z długimi palcami to chyba kwestia czasu...
Kierowcy oczywiście pchają się na chama, na styk, a ja się muszę martwić pozapadanymi przy krawężniku studzienkami, w niektórych brak nawet kratek, więc to tylko kwestia czasu, jak ktoś coś urwie... Najlepiej żeby to był jakiś wójt, radny czy inna persona "z dojściami" - z pewnością przyśpieszyło by to naprawę poboczy...
Z dużą ulgą wjeżdżam do Wielkiej Puszczy, gdzie wiem, że czeka mnie sielankowy przejazd po spokojnej okolicy. Po drodze oczywiście na zaporze w Porąbce znudzeni "polucjańci" w schowanej w cieniu drzew "suce" pilnują (już będzie chyba trzeci miesiąc) by nikt nie pchał się w rejon zagrożony osuwiskami. Myślę sobie: "takim to dobrze". A chwilę później: "zaraz, to na to idą pieniądze podatników?!". Bez komentarza.
Jeszcze tylko przełęcz Beskid Targanicki, wyścig z popieprzonymi, wiejskimi, luźno biegającymi czworonogami i zjazd do Targanic, na którym o mało co a nie rozjeżdżam siedzącego na środku drogi tłustego jamnikowatego osobnika, który mnie jeszcze bezczelnie raczył pogonić. Skandal!
Komentarze (9)
Dzięki za wcześniejsze podpowiedzi co do trasy. Weekend wyjątkowo jesienny, pogoda wszystkim nam zepsuła plany.
hey..pisałem komentarz na http://k4r3l.bikestats.pl/index.php?did=375648 i jak by sie dało podaj jakieś namiary na moja pocztę wyślij sbor@op.pl pozdrawiam
@ Vanhelsing: no szkoda było się ubierać, żeby pojeździć chwilę i w ostateczności zmoknąć:) z ta jesienią to może być prawda, ja jednak liczę jeszcze na ciepłe weekendy:)
@ Kajman: no właśnie Ela mi opowiadała o akcji z tym radiowozem. najlepsze jest to, że teraz stoją jeszcze bardziej w głębi, ledwo ich widać, a tiry jak jeździły tak jeżdżą. aparat zawiozłem do serwisu w Bielsku, okazało się, że na urlopie gość, więc w tym tygodniu jeszcze podskoczę i się okaże...
@ Svengips: eee, na maratonie to się nie liczy :P a tak na serio to podziwiam, że ukończyłeś ta "błotną masakrę":)
Weekend był beznadziejny, ja próbowałem wychodzić na rower, w rezultacie czego zawsze mnie deszcz zmoczył. Wczoraj po południu było ładnie, ale teraz znowu widzę ciemne chmury :( No cóż, jesień się zbliża..