Rześki poranek zmobilizował mnie do jazdy! Początkowo bez planu skręciłem w Targanicach, przed drogą na Kocierz, do Nowej Wsi. Jako że droga tam się kończy postanowiłem zawrócić. Po drodze mijam mostek zwiastujący początek czarnego szlaku na Kocierz. To jak kogoś interesuje turystyka piesza, ale na moje oko nie wyglądał on zachęcająco:
Będąc znowu w Targanicach uderzyłem w kierunku Brzezinki. Jednak odpuściłem sobie ponowny atak na Przełęcz Beskid Targanicki, jeszcze przyjdzie na niego czas:) I tak rozpocząłem podjazd w stronę Trzonki drogą alternatywną, która jak się okazało zaprowadziła mnie w teren, czyli "Królestwo podjazdów bis":
Krótko za tym podjazdem trafiam na malowniczą polankę, z której roztacza się widok na okrywającą cieniem Targanice Jawornicę (niestety robione pod słońce foty nie miały prawa się udać) oraz na Przełęcz Beskid Targanicki (wciąż poza zasięgiem:)
Po krótkim odpoczynku pora ruszać dalej. Te bardziej odsłonięte leśne alejki już bardziej suche, więc i przyjemność z jazdy większa. Droga momentami jest mocno ubita - jak się okazuje prowadzi do zabudowań leżących w najwyższej części Brzezinki.
Wbijam na szlak zielony - jeden z ciekawszych w okolicy, idealny dla bikerów! Pod Trzonką stoi stary wagon pełniący rolę kempingu. Świetna miejscówka z wątpliwej jakości werandą oferującą jednak całkiem ciekawy widok (ośnieżony stok Kiczery).
Trzonka to taki niepozorny szczyt w Beskidzie Małym. Miejsce częstych rajdów szkolnych :) Ale ważne, że biegnący przez nią szlak zielony jest jednym z najlepszych w tym rejonie. Dwa zdjęcia poniżej wszystko wyjaśnią:)
Zjazd do Porąbki to niezła ekstrema, myślę, że miłośnicy enduro byliby zadowoleni z takich stromych i kamienistych odcinków. Zwłaszcza, że wrażenia wizualne są na najwyższym poziomie.
Przy końcu szlaku pstrykam fotkę Jeziora Czarnieckiego. Ostatni fragment to już szybki zjazd szutrówką do Wielkiej Puszczy, przez którą wracam do Andrychowa. Na koniec jeszcze jedno kluczowe wyzwanie - Przełęcz Beskid Targanicki. Dzisiaj poczułem się jak "dwunożny kolektor słoneczny", naładowany energią wreszcie podjechałem ten niedający mi spokoju, krótki ale morderczy podjazd. Takie wiosenne słońce daje niezłego kopa!
Jakby ktoś miał wątpliwości saksofon i gitary to kapitalne połączenie. Oto dowód:
Komentarze (17)
@ Wohumano: lumix ok, zaspokaja moje potrzeby :) a co do gór, to wiadomo, każda z nich to spore wyzwanie i trening jak najbardziej wskazany:)
@ Bendus: oj tak. DED to ja również wałkowałem w szkole podstawowej, ale mi zostało :) dobrze nakręcają do jazdy :) a co do terenów to myślę, że nawet enduro byliby zadowoleni :D
@ Wohumano: no tak to już jest z tymi górkami... zawsze pozostaje możliwość zaplanowania urlopu albo chociażby dłuższego weekendu w górach. a aparat to panasonic lumix dmc lz5 - specyfikacja w ramce po lewej :) nie mały nie duży a w sam raz :)
@ Biber: daleko nie masz, więc nie widzę przeciwwskazań:)
Eeh góry, u mnie na Ziemi Sieradzkiej najwyższe wzniesienie ma lekko ponad 200 m i się człowiek cieszy jak wjedzie na taką górkę i może podziwiać okoliczne niziny, a takie góry to rower na oczy jeszcze nie widział. Oglądanie zdjęć to czysta przyjemność . Jaki sprzęt używasz do zdjęć. Ja używam k800 i, bo nie chce mi się targać ze sobą sprzęt cięższego kalibru, niestety ze szkodą dla rejestrowania otoczenia. Pozdrawiam!
@ WrocNam: w przyszłym tygodniu (już w czasie letnim :), o ile będzie pogodnie, mam w planach wschód słońca z jakiejś górki uświadczyć, więc sprawdzę jak się kręci z rańca :)
@ Karla76: hehe, absorber jest niefotogeniczny:) poza tym preferuję jednak krajobrazy i widokówki:D zapraszam w Beskid Mały!
''Dzisiaj poczułem się jak "dwunożny kolektor słoneczny", naładowany energią....'' nie widze absorbera:) piękne tereny!:)muszę się wybrać! Pozdrowionka
Kiedyś pisałeś o porannym jeżdżeniu - dzisiaj wyjechałem z domu o 5.55 i było super. Jest już całkiem jasno (słońce już wstało), ruchu nie ma - ale jeśli jeździsz w terenie, to nie ma z tym generalnie problemu. Polecam. Wystarczy wstać i ruszać. Pozdrawiam Super masz tło, a i zdjęcia niczego sobie :-D
@ Autochton: no pewnie, jak masz okazje to bierz, ale zważ, że w tych wyższych partiach będzie hardcore większy:)
@ Sikor4fun: myślę, że z Twoim talentem do ewolucji spokojnie pokonałbyś wszystkie górki wokół:)
@ Shem: takie sobie wymyśliłem określenie :) a Przełęcz Beskid była "poza zasięgiem" tylko i wyłącznie ze względów kondycyjnych:) wszak tam jest strooomy podjazd asfaltowy. Jednak jak się okazało baterie podładowały się na tyle, by ją na ostatnim etapie pokonać:)
@ Wisniok: dzięki! teren zaryzykowałem i jak się okazało całkiem słusznie. To nie są jakieś wysokie górki, żeby się długo błoto pośniegowe utrzymywało. To co jest można objechać :)
@ Kajman: kurcze sam nie wiem gdzie dokładnie byłem, bo jechałem na czuja w pierwszym etapie "wspinaczki". Najlepiej zacząć "zielonym" z Kocierza (świetny zjazd leśnymi ścieżkami-serpentykami na Beskidek) albo nieco krócej, od Beskidka, wspiąć się kawałek z buta na Małą Bukową i potem już można śmigać aż do samej Porąbki (choć faktycznie, kamiory przy końcu dają się we znaki!) ale polecam ten wariant!