MTB #1/2016
Dopadła mnie seria usterek - może nie jakichś tragicznie ciężkich, ale jednak komplikujących żywot. W ub. tygodniu spostrzegłem w jednym z butów SH-M088 naderwany bieżnik - nie wygląda to tragicznie, ale podejrzewam, że z czasem będzie gorzej, zwłaszcza jak człowiek upodobał sobie podjazdy (odchodzący bieżnik = osłabiona podeszwa = prawdopodobieństwo, że kiedyś podeszwa zostanie przy pedale;). Generalnie ten model butów to jakieś nieporozumienie, poprzednie na rzepy dawały radę ponad 2 lata, a te się sypią w rok (wcześniej dało o sobie znać kiepskie szycie, co potwierdzi też Marek87). Oczywiście podeszwa miała pełne prawo poddać się siłą działającym przy jeździe szosowej, w końcu to buty do MTB :P Z kolei w sb późnym popołudniem załatwiłem sobie linkę od tylnego hamulca w szosie i zostałem w czarnej d. Akurat kiedy chciałem sobie przetestować nowe kółka WH-R500 - taniochy-szimanochy, o których Gustav raczej (z racji strzelających szprych) nie ma dobrego zdania. Owszem, miałem linki, nawet 2 kpl. ale do przerzutek, w MTB... ;) W kilka godzin zrobiłem to, do czego nie mogłem zmusić się przez ostatnich kilka tygodni (chyba już pisałem, że szosa rozleniwia, co nie? ;) - poskładałem leżącego różnych miejscach MTB :D Pół roku bez jazdy w terenie - ciekawe jak to jest, hehe.
Dziś power do przepychania korb był, ale kondycja została daleko na dole ;) Przynajmniej miałem pretekst, żeby się co jakiś czas zatrzymywać i sprawdzać stan świeżo poskręcanych śrub ;) Na Leskowcu ludzi jak mrówków. W całym tym zgiełku (drące się dziecka, szczekające psy i inne śmiechy chichy) ona - wysoka, choć raczej tęga, śnieżnobiała - Babia Góra jak na dłoni ;) A za nią nieśmiało prezentujące swe ostre szpice Tatry.
W celu sprawdzenia ewentualnych luzów wybrałem najlepszy pod tym względem szlak zjazdowy - korzenno-kamienisty czarny. Jeszcze na serduszkowym o mały włos a miałbym małą dziewczynkę na sumieniu, bo rodzice zamiast ją odciągnąć na bok szlaku sami przesunęli się w prawo a zdezorientowane dziecko zostało na środku samo i oczywiście nie obejrzawszy się lezie prosto pod koła. Uff, centymetry... Zjazd poezja, szkoda, że zapomniałem obniżyć siodełka. Nowy olej w Epiconie chlupie aż miło - dawno mi tak dobrze amor nie pracował (podziękowania dla Gello za poradnik znaleziony w internetach;). Na dole pojawił się lekki luz w sterach - trza będzie skorygować. Pierwsze koty za płoty ;)
A wracając do szosy to jak uda się wszystko przywrócić do stanu używalności i kółka nie będą robiły problemów, to trzeba będzie przetestować wynalazek zwany - Author Sumo (w polskich sklepach jeszcze niedostępny, udało się znaleźć w czeskim;). Pewnie widzieliście ostatnią wideorecenzję Sebastiana dot. oryginalnego Repacka - to jego czesko-chiński odpowiednik wykonany na jego wzór i podobieństwo, a dwukrotnie tańszy. Przekonamy się czy tym razem powiedzenie "co tanie to drogie" sprawdzi się. Oby nie :P