Babia Góra na okrągło ;)
Niedziela, 19 października 2014
· Komentarze(6)
Kategoria >150, bike: Ciorny, Drogi, KMC9.93, woj.śląskie, Z kimś
Nowy kawałek Foo Fighters, czyli jak w ciekawy sposób złożyć hołd R.J.Dio ;)
Nie miałem ochoty bawić się ponownie w zmianę opon (szykowało się asfaltowanie) i na dodatek ta Koszarawa - przecież tam nic kompletnie nie ma! :) No ale jeden taki se wymyślił ten właśnie kierunek, więc z braku laku dołączyłem :D Gustav i Jakubiszon czekali już na rondzie Żywcu, natomiast "Ten, którego imienia nie wymieniamy" jechał w naszym kierunku od d... drugiej strony ;) Kiedy dojechaliśmy na miejsce pierwszy raz zobaczyłem kogoś tak podjaranego zieloną tabliczką z białym napisem - jak widać na przykładzie rybnickiego "Łowcy gmin" cykloza to wcale nie najgorsza z chorób :D Wątpliwej jakości nitkami asfaltu pojechaliśmy na spotkanie z F. Ten pojawił się nagle, niczym duch (biała kurteczka zrobiła swoje) i dalej już wszyscy pomknęliśmy w góry. Najpierw Przysłop a potem przeprawa pod wiatr przez Zawoję w kierunku Krowiarek. Na górze szybka rozkmina i już wiedziałem, że po dniu dzisiejszym będą mega zakwasy :D Decyzja zapadła przy wędzonym serku: kierunek - Słowacja! Szczerze, gdyby nie te bajeczne widoki na Tatry psioczyłbym tylko na wiater, który po drugiej stronie przełęczy wiał jeszcze mocniej! Tempo zabójcze - dwie szosy vs. dwa górale na slikach - momentami, mimo ciągłego pedałowania, nie szło utrzymać koła. Po skręcie na Glinne i wjeździe między zabudowania wiatr jakby ustał - za to tempo było ciągle wysokie! Na granicy postój pod fajną wiatą stworzoną specjalnie dla rowerzystów (obok klasyczne spawane wyrwikółka). Długo nie posiedzieliśmy bo starsza kobita zaczęła się tam rozkładać ze swoim miodowym kramem. Bezczelna :D Zjazd z przełęczy szybki, a temp. już zdążyła spaść. Żeby nie ostygnąć średnia grubo powyżej 30km/h praktycznie do samego Żywca. Oni są nie normalni! W Żywcu podział na dwie ekipy - my z F. ciśniemy na Tresną, a Seba i Kuba lecą na Bielsko. Przełęcz Targanicką odpuściłem i wybrałem powrót przez Czaniec. Powróciłem skonany ale zadowolony. Po trzech kolacjach i piwku doszedłem do siebie. Szalona rajza, w ekstra ekipie przy świetnych widoczkach. Tylko ten wiatr...
Pod żywieckim kaflokiem ;) © k4r3l
Koszarawa zdobyta niekulturalnie ;) © k4r3l
Krowiarki attack ;) © k4r3l
Ten, którego imienia nie wymawiamy :D © k4r3l
Niby Tatry ;) © k4r3l
Demotywująca słowacka prosta ;) © k4r3l
Na granicy ;) © k4r3l
Nie miałem ochoty bawić się ponownie w zmianę opon (szykowało się asfaltowanie) i na dodatek ta Koszarawa - przecież tam nic kompletnie nie ma! :) No ale jeden taki se wymyślił ten właśnie kierunek, więc z braku laku dołączyłem :D Gustav i Jakubiszon czekali już na rondzie Żywcu, natomiast "Ten, którego imienia nie wymieniamy" jechał w naszym kierunku od d... drugiej strony ;) Kiedy dojechaliśmy na miejsce pierwszy raz zobaczyłem kogoś tak podjaranego zieloną tabliczką z białym napisem - jak widać na przykładzie rybnickiego "Łowcy gmin" cykloza to wcale nie najgorsza z chorób :D Wątpliwej jakości nitkami asfaltu pojechaliśmy na spotkanie z F. Ten pojawił się nagle, niczym duch (biała kurteczka zrobiła swoje) i dalej już wszyscy pomknęliśmy w góry. Najpierw Przysłop a potem przeprawa pod wiatr przez Zawoję w kierunku Krowiarek. Na górze szybka rozkmina i już wiedziałem, że po dniu dzisiejszym będą mega zakwasy :D Decyzja zapadła przy wędzonym serku: kierunek - Słowacja! Szczerze, gdyby nie te bajeczne widoki na Tatry psioczyłbym tylko na wiater, który po drugiej stronie przełęczy wiał jeszcze mocniej! Tempo zabójcze - dwie szosy vs. dwa górale na slikach - momentami, mimo ciągłego pedałowania, nie szło utrzymać koła. Po skręcie na Glinne i wjeździe między zabudowania wiatr jakby ustał - za to tempo było ciągle wysokie! Na granicy postój pod fajną wiatą stworzoną specjalnie dla rowerzystów (obok klasyczne spawane wyrwikółka). Długo nie posiedzieliśmy bo starsza kobita zaczęła się tam rozkładać ze swoim miodowym kramem. Bezczelna :D Zjazd z przełęczy szybki, a temp. już zdążyła spaść. Żeby nie ostygnąć średnia grubo powyżej 30km/h praktycznie do samego Żywca. Oni są nie normalni! W Żywcu podział na dwie ekipy - my z F. ciśniemy na Tresną, a Seba i Kuba lecą na Bielsko. Przełęcz Targanicką odpuściłem i wybrałem powrót przez Czaniec. Powróciłem skonany ale zadowolony. Po trzech kolacjach i piwku doszedłem do siebie. Szalona rajza, w ekstra ekipie przy świetnych widoczkach. Tylko ten wiatr...
Pod żywieckim kaflokiem ;) © k4r3l
Koszarawa zdobyta niekulturalnie ;) © k4r3l
Krowiarki attack ;) © k4r3l
Ten, którego imienia nie wymawiamy :D © k4r3l
Niby Tatry ;) © k4r3l
Demotywująca słowacka prosta ;) © k4r3l
Na granicy ;) © k4r3l