Awaryjny Beskid Mały, czyli mielonka trip ;)

Sobota, 5 października 2013 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Jesiennych klimatów ciąg dalszy, czyli tonacja-Francja-elegancja. Alcest wyjątkowym zespołem jest i basta!


Załoga z Częstochowy kolejny raz nie mogła przyjechać, więc pojechałem tylko z Jakubiszonem. Szkoda, ale z drugiej strony może to i lepiej, bo podczas dzisiejszej trasy prześladował nas pech. Najpierw Kuba zjeżdża po 6km na pobocze ze słowami: "no to ja już mogę się wracać do domu". Patrzę: hak cały, rama cała, ciśnienie w oponach jest. Kuba pokazuje przednią oponę a tam dyntka wylazła przez 1,5cm rozcięcie...
Pierwszy pit-stop ;) © k4r3l

W teren mamy jechać, więc faktycznie nieciekawie, ale wyciągam zestaw pierwszej pomocy, czyli duck tape'a, Kuba dorzuca jakąś wizytówkę i tym sposobem łatamy dziurę od wewnątrz dzięki czemu guma nie wyłazi - sukces;) Jadymy dalej na poszukiwanie nowych ścieżek. Jest z tym w okolicy niemały problem, bo nawet jak się zaczyna jakiś obiecujący singiel to prawie zawsze kończy się on w czarnej D. ;)
Po takie widoczki się wjeżdża paręset metrów w górę ;) © k4r3l

Na jednym z takich odcinków zauważam niepokojący objaw - obracająca się korba podczas sprowadzania. Diagnoza może być tylko jedna - szlag trafił bębenek :/ Zjeżdżamy do Wielkiej Puszczy i zaczynamy odwrót. Żeby był ciut więcej terenu wybieram ostatnio odkryty wariant uphillowy po szutróweczce - konkretny podjazd będący alternatywą dla asfaltowej przełęczy Targanickiej. Tam bębenek zaczyna pracować normalnie, więc postanawiamy jeszcze trochę poszaleć w terenie.
Są zjazdy, jest fun ;) © k4r3l

Niedługo to jednak trwa, bo awaria się odnawia. Na całe szczęście jesteśmy niedaleko domu, szkoda tylko, że najprzyjemniejszy odcinek zjazdowy jestem zmuszony butować :/ W sumie wyszła z tego tripu kupa, dobrze, że chociaż udało się trochę przewyższeń nabić. Pogoda wyśmienita, zajebiście ciepło, fajne widoczki... Było gites! Dalsza część wpisu to już techniczne mambo-dżambo - jeżeli kogoś interesuje, zapraszam ;)
O jednym takim co chciał wyrzucić koło ;) © k4r3l

Przyczyną awarii była ułamana jedna z czterech zamontowanych w tym modelu zapadek. Widocznie odłamek odpadając przyblokował mechanizm powodując w kasecie efekt ostrego koła :) Wracając do domu (oczywiście pedałując non-stop, nawet na zjazdach trzymając jednocześnie zaciśnięte klamki hamulca, żeby się zanadto nie rozpędzić;) przypomniałem sobie o starej piaście Deore (M530), która zdaje się posiadała działający bębenek.
Winowajca zlokalizowany, swoją drogą co za patent..:) © k4r3l

Owszem, bębenek działał, jednak okazał się niekompatybilny z również kulkową piastą SLX :/ Ową różnicę widać na poniższym zdjęciu. Po założeniu bębenka deore do piasty slx pojawiało się zbyt duże tarcie będące wynikiem różnic w budowie zarówno kołnierza piasty jak i samego bębenka. No trudno, zobaczymy wobec tego co kryją w sobie oba bębenki (w takich przypadkach posiadanie własnych narzędzi to nieoceniona sprawa).
Deore z lewej, SLX z prawej ;) © k4r3l

Oczywiście zapadki w bębenku deore jak łatwo się domyślić nie są kompatybilne, na dodatek są tylko 3... Skoro jednak w deorce są trzy może i trzy zadziałają w slxie? Z godnie z przesłaniem kabaretowego klasyka nie ma co szerzyć defetyzmu, w końcu to nie traktor się zepsuł tylko koło jest zepsute. Jedno jest zespute, a trzy są dobre, TRZY DOBRE! Od razu lepiej brzmi ;)
A tu dla odmiany SLX z lewek a deorka z prawej ;) © k4r3l

Założyłem te trzy, przesmarowałem, poskładałem do kupy kulki, a było ich wszystkich pindziesiąt!, poskręcałem i co? I nic, tyrka sobie, jak za dobrych czasów :) Nie wiem tylko na jak długo wystarczy, ale zima idzie więc dłuższych wypadów nie planuję - najwyżej (odpukać) przybutuję pewnego dnia (i obym w tym dniu miał w termosie herbatę z wkładką, co by nie przymarznąć w ciemnym lesie, hehe).

Komentarze (13)

Matkojedyno, tak wcześnie jest i głupoty wypisuję. Miało być "łatka do opony".

Hipek 06:01 środa, 9 października 2013

Mądra książka, a także doświadczenia ludzi, którzy zgodnie z zaleceniami tejże czynili, twierdzą zgodnie, że banknot ze względu na swój papier doskonale sprawdza się jako awaryjna łatka do dętki.

Hipek 06:00 środa, 9 października 2013

Sebol czyżbyś jeździł na samych dętkach bez opon ? ;)

birdas 06:51 wtorek, 8 października 2013

oj tam..ja co każdy wyjazd łapałem kapeć.a nawet czasami dwa ( we wrześniu pobiłem rekord świata chyba z 15 kapci )..ale widoczek jak Jakub jedzie i w tle Beskid..mega

sebol 19:00 poniedziałek, 7 października 2013

Kuba proponuję abyś otworzył serwis rowerowy... wróżę Ci big sukces w tej dziedzinie :) Jesienna jazda po lesie jest boska, nawet z buta można depnąć :)))) pozdro

jeremiks 18:02 poniedziałek, 7 października 2013

Z tymi peanami na cześć moich zdolności mechanicznych się radzę wstrzymać, wczoraj na złożonym własnoręcznie bębenku zrobiłem zaledwie 10km :))))

Marcin: hehe, mam nadzieję, że to nie moja osoba jest przyczyną tych wszystkich nieszczęść, chociaż kto wie... :)

Sławek: no niestety, z mechaniką to ja mam niewiele wspólnego, ale co szkodziło zaglądnąć do środka - i tak nie działał ;)

Jarek: hehe, no mnie się OK nie podobało ;) fajnie, żeś powrócił ;)

Sebastian: hehe, mówisz, że szyny były krzywe? ;) piękny ten debiut w TV, ale jakoś nie przepadam za oglądaniem tak kompromitujących się ludzi ;)

Anka, Ty mi tu na moim blogu nie marudź ;)))

Krzysiek: no kurde, chyba bym miał zakwasy przez tydzień co najmniej po takim spacerku, hehe

Kamil: żadna tam siła wyższa, tylko zużycie sprzętu, co jak co, ale w tym roku to go trochę pokatowałem w górkach...

pozdrower!

k4r3l 15:33 poniedziałek, 7 października 2013

Pech to pech siła wyższa, nie było Błogosławieństwa z Częstochowy i dlatego takie problemy hehe.
2 fotka rewelacyjna, pogoda też dopisała, piękna widoczność.
Jaki z Ciebie dobry mechanik, pełna profeska :) gdyby tacy ludzie pracowali w sklepach rowerowych i robili to z pasją a nie dla kasy byłoby świetnie :).

nachaj 08:50 poniedziałek, 7 października 2013

Jak nie wytrzyma to spacer też jest dobrą formą aktywności. Kiedyś tak z Moszczanickiego do domu butowałem.

tool 07:53 poniedziałek, 7 października 2013

heheheeh OSTRE KOŁO w górach musiało być niezłym doświadczeniem :P:P:P:P POZDRO znów jestem wśród was na 2 tyg :P

Roadrunner1984 18:57 niedziela, 6 października 2013

To z Ciebie całkiem dobry mechanik jest :)

este 18:39 niedziela, 6 października 2013

Kuba Twoje wpisy zaczynam kojarzyć z jednym: "defekt" lub "kapeć". ;)
I to niekoniecznie o Ciebie chodzi, tylko o kogoś z "ekipy". :)
Co do tego typu napraw co opisałeś to podziwiam. Ja jakoś tak mam, że nie naprawiam tylko od razu kupuję nowe.

birdas 18:39 niedziela, 6 października 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa esukc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]