Niedziela z hopkami ;)

Niedziela, 5 lipca 2015 · Komentarze(7)
Death metalowa wersja tego musicalowego klasyka zrobiła mi dzień ;)))


Niedziela to apogeum upałów, ale w końcu jest lato! Dopiero narzekaliśmy, że zimno, albo że śniegu nie ma ;) Cóż taka kolej rzeczy i natura Polaka, że ponarzekać musi ;) Dziś po sesji TV najpierw RedbullTV a później w Eurosporcie zaczęło mnie sumienie gryźć, że weekend przesiedziany. Także bez większych kombinacji szybki objazd najbliższych przełęczy. Przejazd przez Wielką Puszczę bardzo przyjemny. Na koniec pobijam swój czas na powrocie z Kocierza do Andrychowa - średnia wyniosła równiutkie 50km/h. W końcu koszulka tinkoff-saxo zobowiązuje :DDDD

Kolarski kolaż :)
Kolarski kolaż :) © k4r3l

Do Okocimia w wiadomym celu ;)

Piątek, 3 lipca 2015 · Komentarze(11)
Head Control System, czyli zespół (projekt?) jednej płyty - "Murder Nature". Dla fanów Tool, Katatonia czy Faith No More ;)



Trasa wymyślona i zaplanowana przez Kubę. Wolne w piątek i hajda na trasę. Nie obyło się bez kilku wpadek logistycznych, jak np. kilometrowy odcinek przełajowy między polami (ale za to widokowy;). W Brzesku niestety nie ma knajpy przy browarze, ale niedaleko jest restauracja Pawilon (klimaty PSS Społem, wystrój rodem z prl, tv ustawione na PoloTV, radio łapie tylko rozgłośnię z Torunia, ale bardzo miła obsługa;), gdzie w cieniu drzew można się było napić chłodnego Okocimia i zjeść dobry, niedrogi obiad. W drodze powrotnej Kubę dopadł kryzys i ratował się paroma krótkimi drzemkami na przystankach. Ja z kolei nie wziąłem lampki (poranna myśl: "nie biorę, bo przecież najpóźniej na 22 będę w domu"). W progu domu zameldowałem się o 00:36 :DDD Całą drogę w ciemnościach udało się jechać bezpiecznie dzięki halogenowi Kuby. A końcówkę od Międzybrodzia przejechałem z odpaloną diodą w telefonie ;) Temperatury wahały się między 14 a 30 stopni, po drodze nie brakowało górek (praktycznie co chwila znak sygnalizujący większy podjazd). Asfalty od naprawdę dziurawych po niemalże pokryte jedwabiem :))), po których jechało się kompletnie bez wysiłku. To była rzeźnia!

ps. Życiówka pobita po raz kolejny w tym roku. Ciągle bez 300 :DDDD

Poranne widoczki ;)
Poranne widoczki ;) © k4r3l

Lanckorona zawsze spoko ;)
Lanckorona zawsze spoko ;) © k4r3l

Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/
Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/ © k4r3l

Cel osiągnięty - Browar Okocim ;)
Cel osiągnięty - Browar Okocim ;) © k4r3l

Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;)
Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;) © k4r3l

Widok z koryta... rzeki ;)
Widok z koryta... rzeki ;) © k4r3l

Pachamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;)
Pchamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;) © k4r3l

Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;)
Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;) © k4r3l

Nie chciała siedzieć w foteliku :)))
Nie chciała siedzieć w foteliku :))) © k4r3l

Półrocze ;)

Wtorek, 30 czerwca 2015 · Komentarze(4)
Wtorkowy, wieczorny wypad n Kocierską - totalnie na lajcie, bez spiny, co zresztą widać po braku pucharków na stravie ;) Półrocze zamknięte godnie - rekordowy czerwiec (wiem, wiem, co to dla was takie marne 1285km ultrasi :) dobrze rokuje na najbliższe tygodnie. Zobaczymy co czas pokaże - oby zdrowie i pogoda pozwoliły się wyszaleć ;)

Już w tą sobotę przejadę tędy zawodnicy Pętli Beskidzkiej ;)
Już w tą sobotę przejadą tędy zawodnicy Pętli Beskidzkiej ;) © k4r3l
Wrocomy co chwila ;)
Wrocomy co chwila ;) © k4r3l

Deszczowy browar ;)

Niedziela, 28 czerwca 2015 · Komentarze(5)
Czekam na kasetę z tym albumem. Zespół nazywa się Blaze of Perdition i gra klasyczną polską smołę potocznie black metalem zwaną. Kilka lat wstecz uczestniczyli w wypadku samochodowym, w którym zginął gitarzysta Wojtek, a wokalista Paweł doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu i został przykuty do wózka... Abstrachując od ówczesnych ziejących nienawiścią i odznaczających się skrajną głupotą komentarzy typu: "spotkała ich kara boska za te bluźnierstwa" (tak, były takie, zapewne od gorliwych katolików) zespołowi udało się podnieść niczym Fenix z popiołów czego efektem jest płyta "Near Death Revelations" nawiązująca do tych tragicznych wydarzeń i ich bezpośrednich następstw. Jak widać chłopaki się raczej nie nawrócili ;)


Zamiast iść na piwo do baru jak człowiek normalny, to się mi zamarzyło takie górskie, w schronisku ;) Pojechalim z Kubą eksplorując po drodze lokalne ścieżki, czyli klasyczny przykład butowania i chaszczingu, a że wszystko mokre od deszczu to wiadomo, że długo na efekty czekać nie trzeba było. Kuba łapie się na tym, że jedzie bez... licznika ;) Wracamy do miejsca gdzie go grawitacja sprowadziła na glebę i przeczesujemy wysoką trawę - bezskutecznie.

Pod ciężarem chmur ;)
Pod ciężarem chmur ;) © k4r3l

Wpadam na pomysł fotoweryfikacji :D, wszak focić lubimy, prawie tak samo jak jeździć ;) I faktycznie, ze zdjęć wynikało, że to nie mogło być to miejsce, bo po tym odcinku licznik jeszcze na kierownicy był ;) Jeszcze chwila wracania się po swoich śladach i w końcu udaje się znaleźć zgubę. Jest już późno, ale browara nie odpuszczamy :D

Singielki wydeptane przez zwierzynę ;)
Singielki wydeptane przez zwierzynę ;) © k4r3l

Przemoczeni dojeżdżamy do schroniska, turystów brak, ale najważniejsze, że piwo jeszcze leją ;) Powrót ciężki, ale ogólnie mimo kompletnego przemoczenia i basenu w butach jechało się nienajgorzej. Konkretne upodlenie zaliczone. Hampel zapowietrzony - dziwna sprawa, bo przed sezonem robiłem serwis i od tej pory nie jeździłem tak dużo. Pewnie oring jakiś do wymiany...

Okocim lany, bo dziś lało od samego początku ;)
Okocim lany, bo dziś lało od samego początku ;) © k4r3l

Tour de Pilsko 2015 ;)

Sobota, 27 czerwca 2015 · Komentarze(9)
Dziś w ramach kącika muzycznego nie będzie tradycyjnych dźwięków (tak, znowu w trasie słuchałem Modestep!;) ale będzie taki oto song. Można sobie dopisywać czy to do biegania, czy to do jeżdżenia na rowerze jakieś wielkie filozofie, lecz prawda jest bardziej oczywista, pod czym się obiema ręcami podpisuję ;)


Sobota pod znakiem szosingu. Czyli powtórka z Tour de Pilsko sprzed 2 lat. Wtedy z ekipą, tym razem solo. Też spoko, zwłaszcza jak dobra nuta w słuchawce ;) W Żywcu postraszyło deszczem, podobnie było w Ujsołach, ale ogólnie ciepło i przyjemnie - od szpiegów, którzy wybrali się w teren dostałem cynk, że tam z kolei warun jest delikatnie nieznośny, bo parny ;)

Ponuro, ale stabilnie ;)
Ponuro, ale stabilnie ;) © k4r3l
Lekka mżawka na podjeżdzie ;)
Lekka mżawka na podjeżdzie ;) © k4r3l

Trasa po słowackiej stronie to pamięciówka wzrokowa, czego efektem było pomylenie skrętu i nadprogramowy przełaj po polnej drodze ;) Z obserwacji wynika, że życie naszych południowych sąsiadów w przygranicznym Novocie to czysta sielanka (zwożenie siana, koszenie trawy itp.) - ruch na drogach znikomy, ale niestety alsfalty gorsze niż u nas ;)

Bad turn ;)
Wrong turn ;) © k4r3l
Droga właściwa ;)
Droga właściwa ;) © k4r3l
Namestów ;)
Namestów ;) © k4r3l

Droga przez Orawską Polhorę to porażka - remontują ją kolejny rok, ruch wahadłowy - strasznie się dłużył ten odcinek.Od granicy już znaną opcją przez Przełęcz U Poloka do Żywca i kierunek Przełęcz Kocierska z wariantem obok sanktuarium w Rychwałdku.

Oravska Polhora rozkopana :/
Oravska Polhora rozkopana :/ © k4r3l
Procenty przed Żywcem ;)
Procenty przed Żywcem ;) © k4r3l

Lokalne XC ;)

Czwartek, 25 czerwca 2015 · Komentarze(2)
Kto kojarzy z jakiej powieści Kinga pochodzi Kapitan Trips i kim, a raczej czym un jest? ;)


100% XC, czyli ostre podjazdy i techniczne zjazdy (również single) dające też sporo funu. Dla odważnych są też konkretne skocznie czy też dropy, ponieważ końcówka trasy przechodzi przez "plac zabaw" dirt'owców. Następnym razem muszę zabrać małą piłkę do drewna, żeby udrożnić jeden bardzo fajny przejazd ;) Przydałoby się też wykopać kilka przyziemnych pieńków albo je chociaż jakoś oznaczyć, żeby były widoczne - szkoda by było coś na nich urwać ;) Póki co wytyczona pętla ma niespełna 3km, do pełni szczęścia brakuje jeszcze ok. 1 km, ale da się to zrobić, tak, żeby trasa się nie krzyżowała ;)

Dziś takie widoki na trasie ;)
Dziś takie widoki na trasie ;) © k4r3l

Okolica przed zachodem ;)

Wtorek, 23 czerwca 2015 · Komentarze(3)
Nie mogę przestać słuchać tej płyty :) Takich perełek jest tam więcej! Kręci się przy tym wyśmienicie! Ałtstending! ;) To pisałem ja - ponoć metaloffiec :D



Wyjazd bez większej historii, będą więc cyferki ;) Przepalenie nogi pod Kocierz (x 2) oraz na sprincie powrotnym (4km zjazdu z przełęczy + 5,5km lekko obniżającej się drogi ze średnią ponad 46km/h - osobisty rekord avg na tym odcinku to prawie 48;). Na koniec spokojny rozjazd z kilkoma drobniejszymi hopkami zwieńczony bardzo fajnym zachodem słońca ;) A pomyśleć, że kiedy wyjeżdżałem zbierało się na deszcz... :D

Kolejny raz ciemne chmury nade mną ;)
Kolejny raz ciemne chmury nade mną ;) © k4r3l

W dolinie słońce - jadę tam! ;)
W dolinie słońce - jadę tam! ;) © k4r3l

Totalny czill :)
Totalny czill :) © k4r3l

Lato? Taaa... :)

Niedziela, 21 czerwca 2015 · Komentarze(3)
Tytuł płyty dokładnie odzwierciedla dzisiejszą sytuację pogodową :) Poza tym to kawał bardzo dobrej jakości hałasu znanego bliżej jako muzyka rockowa ;)


Pierwszy dzień lata - k..wa, ja dziękuję za takie lato... Nie dość, że pizga (no bo nikt mi nie wmówi, że w porywach 15 stopnie to letnia temperaturyka!), to od rana zdążyło już popadać dwukrotnie. Po tym drugim razie nie wytrzymałem i się zebrałem - gdzieś tam nawet przebłyskiwało słońce. Nieco inaczej sytuacja wyglądała na podjeździe - wiedziałem, że suchy na pewno nie będę. Uciekłem z przełęczy w kierunku Żywca w momencie kiedy zaczynało padać. Po paru km musiałem zawrócić, bo nad Jeziorem Żywieckim zaczynało się również niezdrowo kotłować. Dopadło mnie i przez parę km jechałem w lekkim bo lekkim, ale zawsze: deszczu.

Czarno to widzę :)
Czarno to widzę :) © k4r3l
No i popadało ;)
No i popadało ;) © k4r3l

Na powrocie pogadałem chwilę z gościem z Żywca, który pierwszy raz kręcił w tym roku na Kocierz. Miał błotniki, więc na pewno wrócił bardziej suchy niż ja. Na zjeździe po pierwszych dwóch wirażach miałem basem w butach. Żeby je dosuszyć pojechałem jeszcze na )( Targanicką i przez Wielką Puszczę i Porąbkę wróciłem w eleganckim słoneczku do domu. Mam nadzieję, że limit opadów został na najbliższych co najmniej 10 weekendów wyczerpany :)))

A potem zrobiło się tak... :)
A potem zrobiło się tak... :) © k4r3l
I tak ;)
I tak ;) © k4r3l

Leskoviec w (prawie)letnim deszczyku ;)

Sobota, 20 czerwca 2015 · Komentarze(2)
W periodyku zwanym Noise Magazine album Tau Cross został uznany płytą numeru. Jako że to czasopismo tworzą zacne persony postanowiłem sprawdzić, co tez ów Tau Cross pogrywa. Jak na moje ucho to połączenie punk'n'rolla ze stoner rockiem. Bardzo zresztą udane!


Mimo coraz częstszych wyjazdów na szosie o MTB nie zapominam. Bo jak tu zapomnieć o tej adrenalinie, która wydziela się na technicznych zjazdach, o kluczowym balansie ciałem, mocniejszym niż w przypadku szosy chwycie, o satysfakcji z pokonywanych wzniesień, czy wreszcie, tak jak dziś, o błocie bryzgającym spod kół...
Beskid Mały - widok na Jawornicę i Kocierz ;)
Beskid Mały - widok na Jawornicę i Kocierz ;) © k4r3l
Pierwszy deszczyk ;)
Pierwszy deszczyk ;) © k4r3l

Nawet taka górka jak Leskowiec ciągle sprawia dużo frajdy, mimo iż meldowałem się na niej niezliczoną ilość razy. Wcześniej rozkręciłem nogę na lokalnej Pańskiej Górze naszpikowanej fajnymi singlami - można by tu spokojnie wytyczyć świetną, kilku km rundę XC. W drodze powrotnej 1,5km singiel wzdłuż rzeki Wieprzówki - strasznie zarośnięty (rękawki się przydały;), ale i tak sprawił dużo frajdy.
Tenczowo na szczycie ;)
Tęczowo na szczycie ;) © k4r3l
Od północy lepsza widoczność ;)
Od północy lepsza widoczność ;) © k4r3l

Środa minie, tydzień zginie ;)

Środa, 17 czerwca 2015 · Komentarze(3)
Towarzysz dzisiejszej podróży - Modestep, czyli odpoczynek od ciężkich brzmień 'in progress'. Nie sądziłem, że to napisze, ale to świetna płyta!



Środa pod znakiem dnia wolnego, ale nie przesiedzianego. Chociaż ciężko było się zebrać, bo wokół krążyły ciemne chmury, z których lada moment mogło lunąć. Szczęście w nieszczęściu wiało i mimo, że czasem był to wiatr z rodzaju tych upierdliwych, to jednak robotę zrobił i chmurska przegonił.
Z podjazdu na Żar ;)
Z podjazdu na Żar ;) © k4r3l
Żar z trochę innej perspektywy ;)
Żar z trochę innej perspektywy ;) © k4r3l

Żar na luzie, ciut mocniejsze depnięcie pod Rychwałdzką, dalej eksploracja żywieckich przysiółków. M.in. Przyłękowa, gdzie chciało mnie pacnąć wyjeżdżające z podporządkowanej "cinkłeczento" a zza niego dziewczynka pod prąd - miała szczęście, bo zamiast mnie mogłoby to być jakieś auto. Udało się wyhamować...
Łowcy procentów ;)
Łowcy procentów ;) © k4r3l
Coś ostatnio dużo tych przełajów ;)
Coś ostatnio dużo tych przełajów ;) © k4r3l

Ukryty za gałęziami znak zwiastujący 14% podjazd (pod Łyskę) nie pozostawiał wątpliwości - trzeba to sprawdzić. Początkowo droga prowadzi asfaltem, jednak później zamienia się w duże płyty, po to by w końcówce poczęstować nas brukiem, starym asfaltem i... piachem. Ale warto było się wspiąć, chociażby po ten widoczek spod Łyski na Babią. Powrót przez Kocierz bez historii. Takie środy lubię :)
Babia z ostatnihc metrów, po których dało się jechać ;)
Babia z ostatnich metrów, po których dało się jechać ;) © k4r3l